W pierwszej turze wyborów prezydenckich na Białorusi Alaksandr Łukaszenka mógł liczyć jedynie na 30,5 proc. głosów - wynika z ankiety przeprowadzonej kilka dni przed wyborami przez niezależny ośrodek badań opinii publicznej na zlecenie telewizji Biełsat.

Największe poparcie wśród 9 kandydatów opozycji uzyskali w badaniu: lider kampanii "Mów prawdę!" Uładzimir Niaklajeu (13,7 proc.), lider kampanii "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau (10,9 proc.) i wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosław Romańczuk (8,7 proc.) głosów. Aż 21,4 proc. ankietowanych nie wiedziało, na kogo będzie głosować.

W tej sytuacji musiałaby odbyć się druga tura wyborów, w której, według sondażu, Łukaszenka przegrałby z alternatywnym kandydatem stosunkiem 42,7 proc. do 29,7 proc. głosów. 22,8 proc. respondentów nie wiedziało, na kogo będzie głosować w drugiej turze.

Niemal połowa badanych (49,7 proc.) nie uważała obecnych wyborów za demokratyczne, 27,6 proc. miało odmienną opinię, a 22,7 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

32,5 proc. ankietowanych sądziło, że wybory będą sfałszowane, 25,8 proc. - że "raczej będą sfałszowane". Całkowicie odmiennego zdania było 13,5 proc. badanych. 9,3 proc. uważało, że wybory "raczej nie będą sfałszowane".

Według 45,2 proc. badanych, to źle, że w wyborach startowało 10 kandydatów, 35,8 proc. ankietowanych cieszyło się z tej sytuacji, 19 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

Ponad połowa (52,2 proc.) respondentów uznała, że poszczególni kandydaci nie mieli równych warunków prowadzenia kampanii wyborczej. Przeciwnego zdania było 23,2 proc. badanych.

Na pytanie o motywy uczestniczenia w wyborach 54 proc. ankietowanych mówiło o "obywatelskim obowiązku", 40,5 proc. o tym, że "krajowi potrzebne są zmiany", a 15,1 proc. - "wsparciu obecnego kursu władzy". 6,7 proc. ankietowanych przyznało, że udział w wyborach jest wynikiem nacisków "w pracy, miejscu zamieszkania lub nauki".

Na pytanie, czy na rezultaty wyborów mają wpływ inne państwa, prawie 30 proc. ankietowanych odpowiedziało twierdząco. 29,8 proc. wskazało Rosję, 14,5 proc. - Unię Europejską, a 7,9 proc. - USA. 33,2 proc. badanych było zdania, że takiego wpływu nie ma.

79,5 proc. respondentów deklarowało, że pójdzie głosować 19 grudnia, tylko 7,3 proc. odpowiedziało, że nie będzie głosować. 7,8 proc. ankietowanych przyznało, że jeszcze "nie głosowało, ale jest już do tego zmuszanych lub o to proszonych".

Z ankiety wynikało, że w dniu wyborów w głosowaniu weźmie udział 74,1 proc. respondentów, przedterminowo będzie głosować - 13,3 proc., 12,6 proc. wahało się w tej sprawie.

52,3 proc. ankietowanych "bardzo przejmuje" się tym, kto zostanie prezydentem Białorusi, "raczej przejmuje się" 31,5 proc.

Ankieta została przeprowadzona przez białoruskie niezależne centrum badań społecznych w dniach 12-14 grudnia na grupie 1000 respondentów pochodzących z wszystkich regionów Białorusi. Biełsat zastrzega, że z uwagi na bezpieczeństwo badaczy nie może podać nazwy instytucji, która przeprowadzała sondaż.