Gdy Wydział Przestępczości Zorganizowanej rozpracowywał Artura E, szefowie stołecznego elitarnego wydziału technik policyjnych mieli kupować od niego luksusowe samochody po zawyżonych cenach i zarobkiem dzielić się z oszustem.
Oficerowie stołecznej policji robili interesy z biznesmenem aferzystą Arturem E., prześwietlanym przez warszawską Prokuraturę Apelacyjną i rejonową w Pruszkowie. Kupowali od niego dla policji luksusowe auta po zawyżonych cenach, a zarobkiem dzielili się z Arturem E. – podejrzewają prokuratorzy.
Rzecz dotyczy elitarnego wydziału techniki operacyjnej Komendy Stołecznej Policji – zajmującego się śledzeniem, podsłuchiwaniem i podglądaniem przestępców.
– W tym wydziale wszystko jest tajne: od siedzib przez nazwiska szefów po numery telefonów. Wszystkie zakupy dokonywane są z funduszu operacyjnego, czyli poza postępowaniami przetargowymi – wyjaśnia prokurator.

Agenci w audi Q7

Korzystając z tych uprawnień, szefowie WTO kupili na potrzeby tajnych operacji przynajmniej trzy luksusowe samochody: audi Q7, bmw X5 oraz chryslera. – Podejrzewamy, że zostały kupione jako nowe, a w rzeczywistości były używane. Sprawdzamy, co się stało z pieniędzmi, czy handlarz dzielił się z policjantami zyskiem – mówi jeden z prokuratorów znających szczegóły śledztwa. W grę wchodzi prawie 200 tys. zł.
Sprzedawca aut Artur E to doskonale znany policji oszust. Kiedy handlował z WTO, już od dwóch lat ścigany był przez policjantów zajmujących się przestępczością gospodarczą. Kontrolowana przez niego firma w 2008 r. przejęła dwa internetowe sklepy z elektroniką: Oskarmedia i Nando, które oszukiwały klientów.
– Mamy około tysiąca poszkodowanych. To osoby, które wpłaciły pieniądze, np. za telewizor, i nigdy nie dostały zamówionej rzeczy – informuje Piotr Romaniuk, szef Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie.

Oszustwo na 5 mln zł

Artur E. w tej sprawie nie usłyszał jeszcze zarzutów, bo wszystkie dokumenty podpisywał prezes firmy Ryszard O. – Oszukali ludzi na blisko 5 mln zł. Nam udało się zabezpieczyć tylko 200 tys. zł – przyznaje prokurator Romaniuk. Śledczy dotąd nie wiedzą, gdzie podziały się pieniądze zarobione na transakcjach.
Atakowany przez poszkodowanych klientów Artur E. zamknął Oskarmedia i Nando, po czym założył firmę handlującą luksusowymi autami. Tu zastosował podobny jak wcześniej mechanizm: firma Artura E. pobierała kilkudziesięciotysięczne zaliczki za samochody, których nie dostarczała. I w tym przypadku w dokumentach figurował nie Artur E., lecz prezes Ryszard O.
Poszkodowanych jest kilkadziesiąt osób. Wiosną zgłosiły się do Komendy Rejonowej na Pradze-Południe i policja rozpoczęła śledztwo. – Artur E. został zatrzymany. Broniąc się, zaczął opowiadać o swoich zażyłych kontaktach z najważniejszymi policjantami w Warszawie, a także o swoich dochodowych interesach z WTO – mówi „DGP” prokurator znający sprawę.
Według nieoficjalnych informacji E. został zatrzymany, gdy wychodził ze spotkania z kilkoma wysokimi rangą oficerami komendy stołecznej i głównej policji. Przeszukując jego firmę, funkcjonariusze znaleźli umowy o sprzedaży aut ich przełożonym. – Bierzemy pod uwagę wątek, że policja również została oszukana. Pozostaje jednak moralna strona całej sprawy, czyli interesy z aferzystą – mówi nasz rozmówca z prokuratury.
Nie czekając na decyzje prokuratorów o ewentualnych zarzutach karnych, szef stołecznej policji Adam Mularz zdymisjonował naczelnika WTO i jego zastępcę. O tym, kto i jakie dostanie zarzuty, będzie wiadomo dopiero wiosną. Jak tłumaczy prokurator, większość czynności prokuratura musi wykonać sama. Nie może liczyć na policję, przynajmniej nie w tej sprawie.
PRAWO
Kiedy przetarg, kiedy zakupy z wolnej ręki
Policja, jak każda instytucja dysponująca publicznymi środkami, zobowiązana jest do przeprowadzania zakupów na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych. Od tej zasady istnieją jednak odstępstwa. Z przeprowadzania przetargu komendant główny policji może zrezygnować ze względu na ważny interes bezpieczeństwa państwa. Często na tym tle dochodzi do sporów z prezesem Urzędu Zamówień Publicznych.
Istnieje również drugi wyjątek – zakupy z tajnego funduszu operacyjnego policji. Podobne rozwiązania stosują pozostałe służby: ABW, AW, CBA i służby wojskowe.
Z funduszu operacyjnego wynagradzani są tajni informatorzy, ale także dokonywane są zakupy. Chodzi o to, aby np. diler samochodów nie wiedział, że konkretne auto trafia do służb. Podobnie ukrywane są zakupy bądź wynajem mieszkań, w których dochodzi do spotkań z informatorami. Cała ta sfera finansowa nie jest objęta regulacją żadnych ustaw, obowiązują tu jedynie tajne instrukcje operacyjne, którymi kierują się policja i poszczególne służby. Teoretycznie każdy taki wydatek jest kontrolowany przez wyszkolonych audytorów, ale powtarzają się mniej lub bardziej udane próby wyłudzeń ze strony funkcjonariuszy.