Moskwa z niepokojem przygląda się okołobiegunowej współpracy Oslo i Pekinu.
Chiny coraz mocniej włączają się w wyścig o eksploatację surowców wokół bieguna północnego. Dla Pekinu bogactwa Arktyki są szansą na zaspokojenie rosnącego popytu na ropę i gaz. Ale pojawienie się jeszcze jednego konkurenta, na dodatek spoza regionu, budzi niezadowolenie Rosji.

Otwarcie arktycznego szlaku

Jest o co walczyć: pod lodami Arktyki może się znajdować nawet 25 proc. światowych zasobów ropy i gazu. I choć rozpoczęcie ich eksploatacji na masową skalę to kwestia kolejnych 15 lat, zainteresowane nią kraje już teraz starają się zająć dogodne pozycje w walce o zasoby.
Pekin jest szczególnie zainteresowany współpracą z Norwegią, która właśnie oczyściła sobie pole przed eksploatacją złóż na Morzu Barentsa. We wrześniu podpisała z Rosją umowę o granicy rozwiązującą spór terytorialny. Nieprzypadkowo we wrześniu norweska ruda żelaza po raz pierwszy popłynęła do Chin tzw. morską drogą północno-wschodnią. To test przed spodziewanym dalszym topnieniem lodów i otwarciem arktycznego szlaku dla normalnej żeglugi. Pekin zawarł też z Oslo wstępne umowy w sprawie wspólnych projektów zagospodarowania norweskiej części szelfu.

Niepokój Moskwy

– Arktyka jest bardzo atrakcyjnym terytorium dla Chińczyków. Żeby mieć dostęp do jej zasobów, wystarczy, że wejdą w konsorcjum z którymś z piątki państw mających bezpośrednie roszczenia terytorialne do Arktyki. Teraz nie są one w stanie samodzielnie eksploatować źródła surowców w tak trudnych warunkach, a Chiny mające ogromne rezerwy walutowe i będące największym konsumentem surowców na świecie to idealny partner w ramach konsorcjum – mówi „DGP” Wiktor Bojarskij, przewodniczący Komisji Polarnej Rosyjskiej Wspólnoty Geograficznej.
Tym planom jednak z niepokojem przygląda się Moskwa. Jakkolwiek Rosjanie nie mogą nikomu zabronić tworzenia takich konsorcjów, uważają, że ich powstanie jest przedwczesne. Państwa okołobiegunowe, czyli oprócz Rosji i Norwegii USA, Kanada i Dania, mają jeszcze dwa lata na uzasadnienie swoich roszczeń do szelfu. – Państwa niebędące tradycyjnymi uczestnikami współpracy arktycznej mogą się stać źródłem poważnych problemów – ostrzegł nawet w tym tygodniu dowódca floty, adm. Władimir Wysocki. – Nie oddamy nawet części własnych interesów – dodał.