Druzgocące wnioski raportu komisji badającej sprawę wycieku ropy ze zniszczonej platformy BP do Zatoki Meksykańskiej wpłyną na listopadowy wynik Demokratów w wyborach zaplanowanych na 2 listopada.
Administracja Baracka Obamy nie doszacowała skali wycieku ropy ze zniszczonej platformy BP na Zatoce Meksykańskiej, ukrywała też jej rozmiary przed Amerykanami. Wnioski z czterech opublikowanych w środę wstępnych raportów to olbrzymie zagrożenie dla Demokratów w kontekście rozpisanych na 2 listopada wyborów do Kongresu.
Konkluzje, do jakich doszli członkowie komisji badającej wyciek (OSC) m.in. w rezultacie poufnych rozmów z pragnącymi zachować anonimowość pracownikami Białego Domu, są niepokojące. Władze przez ponad miesiąc od momentu eksplozji na platformie wiertniczej (doszło do niej 20 kwietnia) utrzymywały, że dziennie wycieka do morza 5 tys. baryłek ropy, podczas gdy eksperci BP i pracujący dla rządu naukowcy wiedzieli, że wielkość ta sięga faktycznie 60 tys. baryłek.

Blokada informacji

„Te szacunki stały się źródłem znaczących kontrowersji, które podkopały społeczne zaufanie do federalnej reakcji na wyciek. (...). Rząd federalny stworzył (w ten sposób – red.) wrażenie, że albo brakowało mu pełnych kompetencji do walki z wyciekiem, albo nie był do końca szczery w sprawie rozmiarów problemu” – czytamy w jednym z raportów OSC powołanej w maju notabene właśnie przez prezydenta Obamę. Na czele komisji stoją republikanin William Reilly, były szef Agencji Ochrony Środowiska, oraz demokrata Bob Graham, niegdyś senator.
Wersja o świadomej manipulacji jest bardzo prawdopodobna. Dwa tygodnie po eksplozji Biały Dom zablokował publikację stworzonego przez Narodową Administrację Oceanu i Atmosfery (odpowiednik polskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej) modelu pokazującego czarny scenariusz skutków katastrofy. Władze zasłoniły się niedoskonałością metodologii i nieuwzględnieniem wszystkich dostępnych informacji.
Co więcej, reakcja administracji na katastrofę od początku była uznawana za zbyt mało energiczną. Już podczas pierwszej wizyty Obamy na zagrożonym terytorium 3 maja, prezydent parafii St. Bernard w Luizjanie (parafia w Luizjanie to odpowiednik hrabstwa) narzekał na powolne działania władz. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać: tylko w ciągu trzech majowych tygodni odsetek Amerykanów krytycznie oceniających działania Białego Domu w związku z wyciekiem wzrósł z 36 do 60 proc. Dopiero pod koniec maja Obama ogłosił zamiar potrojenia liczby ratowników walczących ze skutkami eksplozji na platformie Deepwater Horizon, która tylko firmę BP kosztowała do tej pory 11,2 mld dol.

BP jak „Katrina”

Zdaniem części obserwatorów wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej może się stać dla Demokratów tym, czym dla Republikanów był huragan „Katrina” w 2005 r. Wówczas niezdecydowane działania ekipy George’a W. Busha wpłynęły na klęskę Republikanów (stracili 30 mandatów w izbie niższej i sześć w senacie) w wyborach do Kongresu w 2006 roku. I choć obecnie Demokraci musieliby stracić 38 miejsc, aby oddać konkurentom większość w Izbie Reprezentantów, taki scenariusz przestaje być nierealny.
Tym bardziej że kłamstwo działa na amerykańskich wyborców niczym płachta na byka. Zdaniem magazynu „Congressional Quarterly”, specjalizującego się w amerykańskim parlamentaryzmie, Republikanie wygrają z wynikiem 219:180. Walka o pozostałe 29 mandatów jest zbyt wyrównana, by pokusić się o wytypowanie zwycięzcy. – Na te fatalne dla rządzącej partii prognozy największy wpływ ma kiepski stan amerykańskiej gospodarki, zwłaszcza gigantyczny deficyt budżetowy – podkreśla w rozmowie z nami John Fortier, politolog z waszyngtońskiego American Enterprise Institute. – Jednak opublikowane w środę rewelacje z pewnością nie pomogą Demokratom w walce o głosy, zwłaszcza na terenach, które najbardziej odczuły skutki wycieku – dodaje.
Końcowy raport prezydenckiej komisji musi trafić na biurko Obamy najpóźniej 12 stycznia 2011 r.
Europarlament wzywa do zaostrzenia prawa
Parlament Europejski wezwał wczoraj do zaostrzenia przepisów w sprawie wydobycia ropy i odszkodowań za takie wypadki jak ten w Zatoce Meksykańskiej. Deputowani nie wykluczyli nawet utworzenia specjalnego unijnego funduszu na wypadek podobnych katastrof. Choć uchwała parlamentu nie ma charakteru wiążącego, to, że została przyjęta niemal jednogłośnie (stosunkiem głosów 601 za do 23 przeciw), będzie istotnym argumentem dla komisji i rady. 15 października w Luksemburgu spotykają się ministrowie odpowiedzialni za sprawy energetyczne. Będą rozmawiać właśnie o bezpieczeństwie wydobycia ropy. MWP