Na sobotnim kongresie Janusz Palikot przedstawił 15 postulatów programowych, wśród nich m.in. usunięcie religii ze szkół i refundowanie in vitro. W relacjach obywatel-państwo Palikot chce m.in. jawności dokumentów urzędowych - miałyby być dostępne w internecie. Chce rejestracji związków partnerskich (hetero- i homoseksualnych) , równej płacy dla kobiet i mężczyzn.

Janusz Palikot zapowiedział, że 6 grudnia odejdzie z Platformy Obywatelskiej i złoży mandat poselski.

Polityk, który zapowiedział założenie własnej partii i walkę o wprowadzenie do parlamentu 50 swoich posłów, przedstawił 15 postulatów programowych. Są wśród nich: usunięcie religii ze szkół, prawo kobiet do aborcji, darmowa antykoncepcja, refundowaniem in vitro, wprowadzenie edukacji seksualnej w szkołach, zaprzestanie finansowania Kościoła ze środków publicznych (likwidacja Komisji Majątkowej, zniesienie Funduszu Kościelnego) oraz odsunięcie duchowieństwa od udziału w uroczystościach państwowych.

W relacjach obywatel-państwo Palikot chce m.in. jawności dokumentów urzędowych - miałyby być dostępne w internecie. Chce rejestracji związków partnerskich (hetero- i homoseksualnych) , równej płacy dla kobiet i mężczyzn.

Palikot proponuje, aby parlamentarzyści i samorządowcy mogli sprawować mandat maksymalnie dwie kadencje. Jest za zniesieniem (lub ograniczeniem) subwencji budżetowej dla partii, jednomandatowymi okręgami wyborczymi i likwidacją Senatu, a także ograniczeniem liczby posłów do 300. Chce darmowego internetu i przeznaczania 1 proc. środków budżetowych na kulturę.

Kadencyjność kontra dinozaury

W jego opinii, jedną z największych wad i źródeł systemu jest brak kadencyjności. "To ci sami politycy, te same polityczne dinozaury: Waldemar Pawlak, Jarosław Kaczyński i nawet Donald Tusk, to są ludzie od 20 lat obecni w polityce" - mówił Palikot.

To jest naprawdę gorszące - mówił - jeżeli widzimy, że dziesiątki milionów złotych z pieniędzy podatników (...) trafiają na nieczytelne plakaty PSL czy do kampanii "plastusia" Napieralskiego, czy do nudnych jak zwykle kampanii Platformy Obywatelskiej. Te pieniądze nie powinny trafiać na plakaty, bilbordy i spoty" - zaznaczył.

Państwo okupowane przez kościół

Szczególny entuzjazm uczestników kongresu wywołały antyklerykalne fragmenty wystąpienia Palikota., który mówił m.in. o "imperializmie kościoła" i "wypasionych brzuchach biskupów". "Od 10 kwietnia - wielkiej tragedii - można odnieść wrażenie, że nie istnieje państwo polskie, że jest okupowane przez Kościół. Jest wiele rzeczy, które trzeba zrobić, by odzyskać państwo polskie" - mówił Palikot.

Podkreślał, że podczas prac nad ustawami np. o in vitro, często podnoszony jest argument, że mogłyby być sprzeczne z nauką Kościoła. "A przecież tam jest mowa o tym, że można z tej metody skorzystać, ale nie trzeba. Każda ustawa - o in vitro, aborcji, edukacji seksualnej - jak długo nie zmusza do niczego ludzi, nie może być sprzeczna z nauką Kościoła" - przekonywał Palikot.

Wezwał również do skończenia z "subwencjonowaniem" Kościoła. "Nie ma już czego oddawać Kościołowi, to co było do oddania, w 97 proc. zostało oddane. Namawiam do jednej łatwej, ale wymagającej odwagi rzeczy - zlikwidowania funduszu kościelnego, z którego wypłacane są kościelne renty i emerytury" - apelował.

Dlaczego 6 grudnia?

Wyjaśnił, że data 6 grudnia ma związek z tym, że Zbigniew Wojciechowski, który miałby objąć po nim mandat poselski w listopadowych wyborach samorządowych, kandyduje na prezydenta Lublina z konkurencyjnej wobec PO listy, a 6 grudnia będzie już po drugiej turze wyborów samorządowych.

"Dlaczego tak jest, że partie polityczne, ich liderzy nie potrafią być przywódcami, jak to się zdarzyło na samym początku - w 1989, 1990 i 1991 roku i na chwilę się czasami pojawiało później i bardzo szybko gasło? (...) Dlaczego tak bardzo brakuje odwagi w polskim życiu publicznym do tego, żeby właśnie stanąć na czele, a nie dochodzić do społeczeństwa, kalkulując najlepiej swoje szanse właśnie partyjne"? - pytał Palikot.

Premier prosił abym nie wychodził z PO

Po zakończeniu kongresu, w rozmowie z dziennikarzami Palikot deklarował, że "nie da się zapędzić do brutalnego atakowania PO". "Opinia, rekomendacja, prośba premiera była taka, abym nie wychodził z Platformy" - mówił.



Podkreślał, że nie chce rozbijać Platformy. "Ten ruch ma być po to, aby ludzie, którzy mają dzisiaj 30 lat, weszli do polityki. Tacy będą liderzy regionalni stowarzyszenia" - mówił. Jak deklarował, decyzja o odejściu z PO jest "twarda i ostateczna".

W styczniu kongres nowej partii

Zapowiedział jednocześnie, że prawdopodobnie w styczniu odbędzie się kongres założycielski nowej partii.

Zacznie od budowy struktur i co najmniej 2 nazwisk politycznych celebrytów

Pytany o budowę zaplecza i struktur nowej formacji Palikot wyraził przekonanie, że w grudniu na konferencji w Lublinie staną już za nim struktury nowej partii. "Na wielu rzeczach się nie znam, ale na pewno znam się na zarządzaniu. Całe moje życie o tym świadczy. Struktury będą" - zapewniał.

Pytany był również, że czy w jego ruchu będą znane nazwiska. "Jedno, dwa nazwiska obiecuję do końca roku, bo jestem po wstępnych uzgodnieniach" - mówił Palikot.

Jak zaznaczył, jeżeli nowy projekt nie wyjdzie, odejdzie z polityki. "W 2011 roku albo jestem w parlamencie, albo mnie nie ma" - dodał.

Kutz młodnieje

Kazimierz Kutz, który był gościem na sobotnim kongresie Ruchu Poparcia Janusza Palikota "Nowoczesna Polska", określił jego pomysłodawcę jako "Don Kichota, rewolucjonistę bez grama demagogii". "Oto ten Don Kichot polskiej polityki - a Don Kichoci zawsze zwyciężają - za własne pieniądze, z własnej przekory, charakteru zaprosił państwa, którzy z własnej woli, za własne pieniądze tu przyjechali. Czegoś takiego jeszcze nie było. Nie uczestniczyłem jeszcze w takim spektaklu, (...); w związku z tym jako stary grzyb chyba trochę młodnieję" - mówił Kutz w warszawskiej Sali Kongresowej.

Palikota określił jako "prototyp czegoś, co może się zacząć". "Uchylił okno i wpuszcza do zatęchłego pokoju trochę świeżego powietrza" - powiedział Kutz. Odniósł się w ten sposób do słów szefa rządu Donalda Tuska wypowiedzianych 25 września odnośnie braku decyzji Palikota, czy jest w PO, czy poza nią. Premier mówił wówczas, by Palikot "nie stał w przeciągu, bo trochę wieje".

"Polskiemu życiu publicznemu bardzo potrzebny jest tlen (...). Wy jesteście tym tlenem" - powiedział Kutz do uczestników kongresu.

Kalisz - obecnie 90 procent posłów nie wie, za czym głosuje

Ryszard Kalisz (SLD) przekonywał podczas kongresu, że w Polsce zapomniano o konstytucji. Jak podkreślał, państwo ma być dla obywatela - a nie odwrotnie, a w polityce trzeba mówić prawdę. "Polska dzisiaj znalazła się w bardzo specyficznym miejscu po 21 latach od odzyskania niepodległości" - mówił Kalisz.

W jego ocenie, przede wszystkim zapomniano o konstytucji, która stanowi - jak przypomniał poseł Sojuszu - "że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli". "I kobiet, i mężczyzn, i tych, którzy wierzą, i nie wierzą, i tych, którzy wierzą w tego czy innego Boga, i niepełnosprawnych, i tych, którzy kochają się inaczej" - podkreślił. "Nasz kraj, nasze państwo jest tylko po to i aż po to, by gwarantować prawa i wolności obywatelskie. Nic więcej nam państwo nie daje, bo utrzymywane jest z naszych podatków" - mówił Kalisz.

"Politycy są tylko po to, żeby o tym pamiętali. Żebym ja o tym pamiętał i żeby Janusz o tym pamiętał i tych wszystkich 460 polityków w Sejmie" - dodał.

Jak przekonywał, nie może być tak, że są "jakieś interesy partyjne, jakieś interesy tego czy innego polityka". "Oni tylko mają służyć obywatelom" - ocenił Kalisz. Zauważył, że obecnie na listach wyborczych na dwóch pierwszych miejscach "aparat partyjny ustawia samych siebie, a na trzecim, czwartym, piątym miejscu tych, którzy nie zagrażają". "Później w Sejmie 90 proc. posłów nie wie za czym głosuje i uchwalane są niemądre ustawy" - powiedział polityk SLD.

Wychodząc z kongresu Ryszard Kalisz powiedział PAP, że "ilość osób, które przyszły na kongres, wskazuje, że mnóstwo ludzi w Polsce nie jest reprezentowanych i wobec tego istnieje potrzeba przełamania zesztywniałej struktury partyjnej". "Uważam, że być może coś wyjdzie z tej inicjatywy, ale trzeba pamiętać, że struktury tego rodzaju wymagają ludzi w każdym województwie, powiecie i gminie. Nie mogę wykluczyć, że jeżeli w przyszłości powstanie partia Janusza Palikota, wstąpię do niej" - dodał. "Na razie współpracujemy, ale jak to będzie w przyszłości - zobaczymy".

Manuela Gretkowska mówiła, że Polska jest dziś krajem, gdzie można kandydować na jedną z najważniejszych funkcji "będąc w stanie niepoczytalności". Z kolei Magdalena Środa zwracała uwagę, że na razie lista postulatów Palikota jest niekompletna, wyrażała też obawę, że przekształcenie ruchu w partię "sprowadzi ją na stare manowce".