Do popołudnia w poniedziałek udało się zidentyfikować 6 z 13 ofiar niedzielnego wypadku polskiego autokaru koło Berlina - poinformował na konferencji prasowej w Poczdamie komendant policji we Frankfurcie nad Menem Arne Feuring. Wśród zabitych jest dziecko.

"O tym, że ofiara została zidentyfikowana, możemy mówić wówczas, gdy mamy stuprocentową pewność co do jej tożsamości. Faktycznie posiadamy listę pasażerów autobusu, a także listę rannych przebywających w szpitalach (...) Jednak jako policja nie możemy po prostu zestawić obu tych list i stwierdzić, że zidentyfikowaliśmy ofiary" - wyjaśnił komendant.

Według obecnego na konferencji premiera landu Brandenburgia Matthiasa Platzecka do zidentyfikowania niektórych ofiar katastrofy mogą być konieczne badania DNA, na co potrzeba 36 godzin.

Ambasador Polski w Berlinie Marek Prawda poinformował, że dwie osoby poszkodowane są nadal w stanie bardzo ciężkim. Stan pozostałych, w tym pięciu przebywających w szpitalu wypadkowym w dzielnicy Marzahn, jest stabilny. Siedem osób z całej grupy poszkodowanych już opuściło Niemcy, a w szpitalach przebywa jeszcze 29.

Według ambasadora po niedzielnej katastrofie zgłosiło się wielu Polaków, psychologowie, tłumacze, oferując pomoc

Według ambasadora po niedzielnej katastrofie zgłosiło się wielu Polaków, psychologowie, tłumacze, oferując pomoc. "Bardzo dziękujemy" - powiedział Prawda. Ambasador z uznaniem mówił o profesjonalizmie niemieckiej akcji ratowniczej i dziękował stronie niemieckiej za okazaną pomoc. W Niemczech przebywają bliscy ofiar i poszkodowanych. Jeżeli wyrażą taką wolę, będą mogły pozostać do czasu wyjaśnienia sytuacji i otrzymają pomoc od ambasady i landu Brandenburgia.

Wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz zapowiedział przekazanie pomocy finansowej gminie w Złocieńcu, skąd pochodzili pasażerowie autokaru.

Niemiecka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa przeciwko kobiecie, która prawdopodobnie spowodowała wypadek, tracąc kontrolę nad prowadzonym samochodem osobowym. Według Feueringa 37-letnia kobieta, która została ranna w wypadku, jest w ciężkim stanie.

Polski MSZ czeka na listę od Niemców

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powtórzył w poniedziałek na popołudniowym briefingu prasowym, że nie jest znana jeszcze pełna lista ofiar wypadku polskiego autokaru pod Berlinem. Dodał, że identyfikacja osób, które zginęły w tym wypadku, jeszcze się nie zakończyła.

"Trwają smutne procedury identyfikacji ciał. One się jeszcze nie skończyły. Nie mamy potwierdzenia z policji niemieckiej, iż wszystkie ciała zostały zidentyfikowane" - powiedział Bosacki. Dodał, że resort nie ma jeszcze informacji, ile z ciał zostało zidentyfikowanych.

Rzecznik MSZ powiedział, że przez ostatnie godziny rodziny rannych w wypadku odwiedziły 14 szpitali w Berlinie i w okolicach. Dodał, że w tej chwili te odwiedziny się kończą. "Przy wszystkich (odwiedzinach) uczestniczyli przedstawiciele ambasady RP lub konsulatu w Berlinie" - zaznaczył.

Bosacki przyznał, że nie wie, kiedy osoby ranne powrócą do kraju

Bosacki powiedział, że bilans ofiar się nie zmienił; 13 osób poniosło śmierć, 29 jest rannych, a siedem osób wróciło już do Polski.

Bosacki przyznał, że nie wie, kiedy osoby ranne powrócą do kraju. "Może to nastąpić dzisiaj, ale może jutro lub pojutrze. Będzie to zależało od decyzji samych tych osób, które są lekko ranne, ich rodzin oraz lekarzy" - dodał.

W autokarze, który był w drodze z Hiszpanii do Polski, znajdowało się 47 pasażerów i dwóch kierowców. Wycieczkę zorganizowało nadleśnictwo zakładowe w Złocieńcu. Do katastrofy doszło, gdy kobieta prowadząca samochód osobowy z berlińską rejestracją straciła panowanie nad kierownicą i uderzyła w polski autobus (kobieta jest ranna). Kierowca autobusu stracił wtedy kontrolę nad pojazdem i wpadł na filar wiaduktu.

Życiu trzech rannych Polaków nie zagraża niebezpieczeństwo

Życiu trzech Polaków, ciężko rannych w niedzielnym wypadku autokarowym w Brandenburgii, nie zagraża już niebezpieczeństwo. Są to pacjenci, których operowano w berlińskim szpitalu wypadkowym - informuje w poniedziałek agencja dpa.



"Pacjenci doznali skomplikowanych złamań kości, w jednym przypadku było też stłuczenie płuca" - powiedział chirurg z tego szpitala Gerrit Matthes. Jeden z tych pacjentów jest jeszcze podłączony do respiratora i będzie musiał przejść kolejną operację.

Po niedzielnej katastrofie do szpitala wypadkowego w berlińskiej dzielnicy Marzahn przewieziono pięciu rannych w wieku od 18 do 50 lat. Dwóch, u których stwierdzono lżejsze obrażenia, będzie mogło zostać wypisanych w najbliższych dniach - informuje dpa.

Rannych w tym szpitalu zaczynają już odwiedzać krewni. Gerrit Matthes podkreślił, że wizyty te są korzystne dla psychiki pacjentów. Powiedział też, że komunikacja z polskimi pacjentami nie nastręcza problemów, ponieważ jeden z lekarzy na oddziale chirurgii urazowej jest Polakiem.

W niedzielnym wypadku polskiego autokaru na autostradzie koło Berlina zginęło 13 osób, a 29 zostało rannych.