"Kandydat marzeń UE zwycięża w polskich wyborach" - tak brukselki portal EUobserver, specjalizujący się w tematyce unijnej, tytułuje w poniedziałek artykuł poświęcony zwycięstwu Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich.

Bruksela - EUobserver: Kandydat europejskich marzeń wygrywa polskie wybory

"Wynik wyborów jest zwycięstwem młodszego pokolenia Polaków z miast w północnej i zachodniej Polsce, którzy skorzystali na ostatnich 20 latach i którzy widzą przyszłość kraju w ramach integracji UE, gospodarki liberalnej oraz pojednania z Niemcami i Rosją" - napisał portal.

"Po trzech latach ciągłych starć między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Lechem Kaczyńskim, włączając w to szczyty unijne, (Komorowski) zapowiada nowy okres stabilizacji w polskiej polityce" - dodaje EUobserver.

Portal podkreśla, że Komorowski, "58-letni historyk, arystokrata i działacz antykomunistyczny", popiera rządowy plan redukcji deficytu poniżej unijnego limitu 3 proc. do 2012 roku, dalszą prywatyzację oraz wejście Polski do strefy euro, a także zapowiada kontynuację polityki zagranicznej Tuska, w tym wycofanie polskich żołnierzy z Afganistanu.

Niemcy: przeważyła niechęć wobec Kaczyńskiego. Koniec konfrontacji

Wygrana Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich w Polsce oznacza, że "efekt anty-Kaczyńskiego" był silniejszy niż fala narodowego smutku i współczucia dla Jarosława Kaczyńskiego po śmierci jego brata - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

Gazeta zauważa też, że Komorowski od lat utrzymuje intensywne kontakty z Niemcami. "Może on być gwarantem tego, że różnice dotyczące powstania w Berlinie centrum dokumentacji na temat wypędzeń ostatecznie będą należeć do przeszłości" - ocenia "SZ" w komentarzu, zatytułowanym "Koniec konfrontacji".

Według dziennika wyścig wyborczy w Polsce do końca wydawał się nierozstrzygnięty. "Nie dojdzie jednak do tego, że jeden bliźniak po drugim zostanie głową państwa. Po ich nerwowym podwójnym panowaniu w 2006 i 2007 r. Kaczyńscy nie będą ponownie pisać historii" - dodaje "SZ".

Jak ocenia, większość wyborców nie zdecydowała się na "bladego i drewnianego Komorowskiego dlatego, że przekonał ich jako polityk, ale dlatego, że za wszelką cenę chcieli zapobiec zwycięstwu Kaczyńskiego".

"Z jego nazwiskiem łączy się czas permanentnego politycznego konfliktu" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Przede wszystkim, podwójne panowanie bliźniaków zdyskredytowało Polskę za granicą. Legendarne stało się ich żądanie nieproporcjonalnie dużej reprezentacji w gremiach UE, co uzasadniali wysoką liczbą polskich ofiar wojny" - dodaje bawarski dziennik.



Według gazety trudno sobie wyobrazić ten "styl konfrontacji" u Komorowskiego, który jednak, nie mniej niż Kaczyński, chce forsować interesy Polski w polityce zagranicznej. "Tyle, że on nieco inaczej to rozumie. Jako historyk doszedł do wniosku, że Polska może wzmocnić swoją suwerenność tylko w sojuszu z zachodnimi demokracjami. Tak jak jego partyjny kolega premier Donald Tusk, działa zgodnie z mottem: Im mniej zakłóceń w funkcjonowaniu UE, tym lepiej dla Polski" - komentuje "SZ".

Dodaje, że Komorowski powinien przede wszystkim naciskać na to, by rząd Donalda Tuska wreszcie zabrał się do reform gospodarczych i administracyjnych.

"Główny problem Polski tkwi w tym, że brakuje jej kompetentnej i neutralnej politycznie administracji. Dotychczas po każdej zmianie rządu wymieniano tysiące czołowych urzędników w całym kraju, co miało negatywne konsekwencje dla dużych projektów infrastrukturalnych. Komorowski uchodzi za na tyle rozsądnego, by nie wdawać się w walkę o prestiż między Pałacem Prezydenckim a pałacem rządowym. Niestety, tych walk było zbyt wiele w obu dziesięcioleciach po 1989 roku" - dodaje "Sueddeutsche Zeitung".

Rosja - Kosaczow: zwycięstwo Komorowskiego to "plus" dla kontaktów

Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow ocenił w poniedziałek na plus w kontekście "perspektyw współdziałania" Rosji z Polską wstępne wyniki wyborów prezydenckich, które dają zwycięstwo Bronisławowi Komorowskiemu.

Przedstawiciel Dumy, niższej izby rosyjskiego parlamentu, podkreślił, że wynik wyborów prezydenckich w Polsce ma duże znaczenie nie tylko dla Polski, lecz także dla sytuacji na kontynencie europejskim w związku z "geopolityczną rolą", jaką gra Polska jako członek Unii Europejskiej i NATO.

"(Przewidywane) zwycięstwo Bronisława Komorowskiego świadczy o tym, że teraz rząd, większość parlamentarna będzie mieć poparcie ze strony prezydenta" - prognozuje Kosaczow, podkreślając, że "to model niekonfrontacyjny, lecz model współdziałania".

Kosaczow uważa, że Polacy dokonali wyboru "między orientacją na unijne struktury integracyjne a kierunkiem na maksymalnie ścisły sojusz z USA".



"Poprzedni prezydent, zmarły Lech Kaczyński, był zwolennikiem drugiego modelu, gdy Komorowski jest zdecydowanym stronnikiem integracji europejskiej i poszukiwania kompromisów z partnerami, a nie konfrontacji Polski z tymi partnerami" - powiedział Kosaczow.

"Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan (Donald) Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu" - dodał szef komisji spraw zagranicznych Dumy.

"Dla Rosji, dla perspektyw naszego współdziałania z Polską i ze zjednoczoną Europą z udziałem Polski wynik wyborów można ocenić na plus" - oświadczył na zakończenie Kosaczow.

Francja - "Le Figaro": Polacy wybrali stabilność konserwatywny liberalizm

Wybierając na prezydenta Bronisława Komorowskiego, Polacy opowiedzieli się za polityczną stabilnością - pisze w poniedziałek francuski dziennik "Le Figaro". Gazeta podkreśla jednak, że pokonany Jarosław Kaczyński dokonał "widowiskowego comebacku".

W swoim komentarzu centroprawicowa francuska gazeta zauważa, że polskie niedzielne wybory "o mały włos nie zakończyły się tak, jak bajka, w której żółw wygrywa wyścig z zającem". "Le Figaro" nawiązuje w ten sposób do topniejącej w ostatnich tygodniach różnicy między prowadzącym w sondażach Komorowskim a jego głównym konkurentem do fotela prezydenta - Jarosławem Kaczyńskim.

Francuski dziennik przypomina o opozycyjnej karcie Komorowskiego w czasach PRL i jego karierze politycznej po 1989 roku, pisząc o "nieposzlakowanym CV". "Choć jego życiorys wywołuje sympatię, ostatnia kampania prezydencka pokazała także, że Komorowski często strzela gafy, nie ma charyzmy i brak mu nieco wyobraźni" - uważa "Le Figaro". Określa go jako "liberała", przy czym zaznacza od razu, iż "większość polskich liberałów jest bardzo konserwatywna w sferze wartości". "Jest on (Komorowski) przeciwny aborcji, eutanazji i małżeństwom homoseksualnym. Ale jest także tolerancyjny, a opowiadając się za dopuszczalnością zapłodnienia in vitro, wykazał się odwagą, której nie wybaczył mu Kościół katolicki" - dodaje gazeta.

"Le Figaro" podkreśla, że Komorowski ma bliskie relacje z premierem Donaldem Tuskiem, dalekie jednak - zdaniem gazety - od uległości wobec premiera. "Komorowski dowiódł już swojej niezależności umysłu, i - jeśli wierzyć jego bliskim - potrafi narzucić swój autorytet. Tym bardziej, jeśli zakosztuje smaku władzy" - dodaje dziennik.

W swoim komentarzu francuska gazeta pisze też o "widowiskowym powrocie" na polityczną scenę Jarosława Kaczyńskiego. Według "Le Figaro", duże poparcie dla niego wynika przede wszystkim z szoku polskiego społeczeństwa po katastrofie smoleńskiej, ale także ze zdolności politycznych szefa PiS.

"Identyfikując się ze swoim bratem, Jarosław Kaczyński pokazał, że ma politycznego nosa. (...) Aby uwieść elektorat lewicy, ten głęboki antykomunista posunął się do oddania hołdu (w kampanii wyborczej - PAP) "patriotyzmowi" Edwarda Gierka, byłego I sekretarza PZPR. W starciu ze swoim rywalem (Komorowskim), bezbarwnym i mało wojowniczym, Kaczyńskiemu udało się bez trudu brylować na scenie" - komentuje gazeta.

"Aby uspokoić Polaków, Jarosław przywdział prezydencki garnitur Lecha, chcąc uchodzić za mistrza politycznej zgody i pojednania. Wyborcy nie dali się zwieść cudownej przemianie tego siewcy niezgody" - pisze "Le Figaro". I zaznacza, że sprawowanie urzędu premiera przez Jarosława Kaczyńskiego w latach 2006-2007 "pogrążyło kraj w zgubnym klimacie polowania na czarownice. Obawiając się nowej ery koabitacji, bardziej burzliwej niż kiedykolwiek, Polacy zmobilizowali się, aby nie dopuścić do takiego scenariusza".

Belgia - "Le Soir": Oto Polska znormalizowana politycznie

Oto Polska znormalizowana politycznie, silna wzrostem gospodarczym i gotowa do przewodnictwa w UE w 2011 roku - tak dziennik "Le Soir" komentuje w poniedziałek zwycięstwo w drugiej turze wyborów Bronisława Komorowskiego.



Gazeta już na pierwszej stronie sygnalizuje zdjęciem Jarosława Kaczyńskiego podpisanym "nie zastąpi brata" artykuł o zwycięstwie (wciąż na podstawie sondaży - PAP) w drugiej turze wyborów w niedzielę kandydata PO Bronisława Komorowskiego.

Zdaniem "Le Soir", po ostatnim głosowaniu "Polska wydaje się przewróciła kartę ultrakonserwatyzmu. Oto Polska znormalizowana politycznie, silna swoim dodatnim wzrostem gospodarczym (jedyny taki wynik w UE) i gotowa do przewodniczenia Radzie Unii Europejskiej od 1 lipca 2011".

Dziennik pyta, co było stawką w prezydenckich wyborach w Polsce, po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, która wstrząsnęła sceną polityczną: "Nowa koabitacja? Kolejne możliwości blokady na szczytach władzy państwa, a zwłaszcza w sprawach europejskich? Polacy przesądzili: zagłosowali za spójnością".

Dziennik zauważa, że o wygranej kandydata Platformy Obywatelskiej zdecydowały najpewniej głosy lewicy. Według analiz sondażowych, "ponad 69 proc. z tych, co głosowali w pierwszej turze na Grzegorza Napieralskiego zwróciło się ku prawicy liberalnej, a nie konserwatywnej". Dodaje, że Komorowski wygrał, mimo że wybory odbywały się lipcu. "Data wyborów 4 lipca była uważana za bardziej sprzyjającą Kaczyńskiemu, którego elektorat jest starszy i mniej wyjeżdża na wakacje. Tymczasem to mu nie wystarczyło" - zauważa.

Gazeta opisuje też niedzielne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego po ogłoszeniu wyników sondażowych, zwracając uwagę, że kandydat PiS "kolejny raz odwołał się do katastrofy" w Smoleńsku i powiedział, że jego brat prezydent Lech Kaczyński umarł "jako męczennik". "Populistyczny kostium, który usiłował z różnym powodzeniem ukryć podczas kampanii jeszcze raz ujrzał światło dziennie" - ocenia gazeta.

Inne francuskojęzyczne gazety w Belgii relacjonują polskie wybory za francuską agencją AFP. W depeszy opisującej sylwetkę Bronisława Komorowskiego agencja podkreśla, że "pochodzi ze starej polskiej rodziny szlacheckiej, która wpisała się w wiele wspaniałych stron burzliwej historii kraju i jest związana z rodziną królewską z Belgii. Teściowa księcia Filipa nosiła nazwisko panieńskie Komorowska".

Włochy -"Corriere della Sera": prezydent-przyjaciel w Polsce

"Polska wybrała prezydenta, by pozostać w Europie" - pisze w poniedziałek dziennik "Corriere della Sera" w nagłówku na pierwszej stronie. Podkreśla, że Unia Europejska będzie miała w prezydencie Polski przyjaciela.

"Nikt tego nie potwierdzi, ale możemy być pewni, że zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w polskich wyborach prezydenckich zostało przyjęte w europejskich kancelariach z głęboką ulgą" - pisze komentator największej włoskiej gazety.

Stwierdza następnie, że choć Komorowski i Jarosław Kaczyński wywodzą się z centroprawicy, to proponowali wyborcom "radykalnie różne programy". "Pierwszy to reformator gospodarki o proeuropejskich poglądach, drugi - konserwatywny nacjonalista i zadeklarowany przeciwnik UE" - ocenia włoski publicysta zaznaczając: "To typowe dwie dusze postkomunistycznej Polski".

Przypominając katastrofę smoleńską podkreśla: "Z tej żałoby, wywodzącej się z polskiego patriotyzmu, jeszcze nie przetrawionej, Jarosław Kaczyński zaczerpnął nową siłę polityczną, podnosząc się do rangi prawowitego kontynuatora dzieła brata, który stał się narodowym bohaterem".

Według "Corriere della Sera", zwycięstwo prezesa PiS oznaczałoby konieczność koabitacji z premierem Donaldem Tuskiem, "z prawdopodobnym rezultatem w postaci destabilizacji polskiej polityki", a "hipernacjonalizm (Kaczyńskiego) pogorszyłby stosunki z Berlinem i z Moskwą".



"Jego konserwatyzm zachęciłby najbardziej wsteczną część Kościoła katolickiego, wielkiego promotora - to nie przypadek - pochówku Lecha Kaczyńskiego pośród bohaterów narodowych na Wawelu" - zaznacza włoski dziennik. W opinii komentatora, wybór Jarosława Kaczyńskiego "nie tylko wsadziłby kij w szprychy kół Europy", ale także "przywróciłby wojnę polsko-polską, którą Komorowski chce przezwyciężyć pod znakiem reform i europeizmu".

"Życzymy mu powodzenia. Nie zapominając jednak, że także Komorowski jest Polakiem. To znaczy, że groźba, której uniknięto, nie powinna nikogo skłonić do myślenia, że Warszawa stała się bardziej uległa albo z mniejszą dumą związana z pełną cierpień narodową tożsamością" - konkluduje "Corriere della Sera".

"The Economist": polskiemu rządowi skończyły się wymówki

Po wyborczym zwycięstwie kandydata PO rząd będzie musiał przystąpić do przeprowadzenia tyleż trudnych, co koniecznych reform; traci wymówkę, że powodem jego zaniechań jest groźba prezydenckiego weta - sądzi "The Economist".

"Wymówki się skończyły" - podkreślił tygodnik w komentarzu na swym portalu internetowym.

Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego oznacza, że usunięta została ostatnia przeszkoda wprowadzenia "koniecznych, lecz bolesnych reform", zwłaszcza finansów publicznych. Odtąd rząd nie będzie mógł zbyć wszelkich dyskusji na ten temat, powołując się na groźbę prezydenckiego weta ze strony obstrukcyjnego prezydenta - uważa "Economist".

Według tygodnika bezbarwna kampania wyborcza Komorowskiego potwierdziła przedwyborcze przypuszczenia, że jego głównym atutem z punktu widzenia premiera Donalda Tuska jest to, iż miejsce na świeczniku odstąpi rządowi.

"Komorowski na dłuższy okres przestanie generować nagłówki, zajmie się godnym, acz skromnym reprezentowaniem Polski za granicą i będzie trzymał prezydenckie weto pod kluczem" - napisano w komentarzu.

Zdaniem "Economista" w czasie kampanii wyborczej zdarzyły się "dwie rzeczy nie do pomyślenia":

- lider SLD Grzegorz Napieralski, który w pierwszej turze głosowania zdobył ponad 13 proc. głosów, odmówił Komorowskiemu poparcia, ponieważ już teraz myśli o przyszłorocznych wyborach parlamentarnych;

- w tym uniku Napieralskiego wyczuł dla siebie szansę Jarosław Kaczyński, dokonując innej rzeczy nie do pomyślenia: pochwały patriotyzmu Edwarda Gierka.



Tygodnik zaznacza też, że lekceważące wypowiedzi premiera Tuska o tym, iż w prezydenturze chodzi o pałace i żyrandole, nie były najlepszym sposobem wygenerowania poparcia dla jego kandydata. Po co bowiem zawracać sobie głowę głosowaniem na kogoś, kogo rola sprowadza się do troski o żyrandole.

Za najważniejsze pytanie uznaje "The Economist" przyszły kształt polskiej sceny politycznej, wskazując, że duża liczba wyborców widzi się w tzw. Polsce B, która mniej skorzystała na ustrojowej transformacji, pracuje dla budżetówki i obawia się modernizacji.