W tym roku nie powinniśmy spodziewać się radykalnych reform. Tylko samobójca brałby się za nie w czasie, kiedy będzie trwał wyborczy wyścig do posad w samorządach i parlamencie.
Stare amerykańskie przysłowie mówiące, że koniec kampanii jest początkiem kampanii, ostatnio stało się i u nas aktualne. Przed wyborami politycy podkreślali, że wybory prezydenckie to tylko etap na drodze do wyborów parlamentarnych. A po drodze czekają nas jeszcze wybory samorządowe.
Radnych i wójtów będziemy wybierać w listopadzie. Grzegorz Kostrzewa Zorbas, politolog i samorządowiec PO, uważa, że mamy jeszcze chwilę oddechu przed kolejną kampanią: – Oczywiście w większych jednostkach samorządu kampania zaczyna się zaraz po wyborach, a więc już trwa, ale wakacje będą jednak martwym sezonem. Potem zacznie się intensywna walka wyborcza.

Data wciąż niepewna

Większością polskich gmin rządzą lokalne komitety, czasem po cichu de facto związane z dużymi partiami politycznymi, czasem całkowicie niezależne. Ale dla polskich partii kluczowe są wybory do sejmików wojewódzkich. Z dwóch przyczyn.
Pierwsza jest oczywista. Wyborcy lubią silne partie. Wybory samorządowe mogą zniechęcić lub zachęcić elektorat do głosowania w wyborach parlamentarnych.
Dlatego dla PSL wynik wyborów do sejmików przekłada się na być lub nie być. Pawlak, który w wyborach prezydenckich poniósł sromotną porażkę, liczy, że podniesie się w samorządowych, które od zawsze były jego najmocniejszym punktem. Politolog Norbert Maliszewski stawia na dobry rezultat PSL: – To wciąż partia oddolna, o silnych strukturach – mówi. A dobry wynik w wyborach do sejmików ma być przepustką do parlamentu.



Drugą sprawą są struktury. Poseł Platformy tłumaczy: – Wybory samorządowe są istotne ze względu na aparat terenowy partii. On odgrywa ogromną rolę w kampanii do Sejmu i Senatu, ale musi mieć motywację, by brać w tym udział. Tylko nieliczni zostają parlamentarzystami, eurodeputowanymi, dla reszty jako źródło aspiracji politycznych pozostaje samorząd. I żeby im się chciało pracować na kolegów, sami muszą widzieć szansę, że mogą się w tym samorządzie znaleźć.
Data wyborów parlamentarnych wciąż nie jest pewna, ale wszystko wskazuje, że będzie to wiosna. O terminie decyduje Konwent Seniorów (marszałek, wicemarszałkowie plus przedstawiciele klubów), a więc większość parlamentarna. Do czasu katastrofy smoleńskiej Platforma zastanawiała się nad trzema wersjami. Wedle pierwszej wybory miały się odbyć planowo – jesienią w przyszłym roku. Wedle drugiej kampania miałaby zostać skrócona o kilka miesięcy i głosować mielibyśmy wiosną. Wedle trzeciej głosowanie odbędzie się już jesienią, razem z wyborami samorządowymi.

To będzie ciężki rok

Ta trzecia opcja właśnie upadła. Rozważano ją, by pójść za ciosem w sytuacji, kiedy kandydat PO zmiażdży kandydata PiS. Najlepiej w pierwszej turze. Druga opcja, wybory w maju, to pomysł zapowiadany i niezrealizowany przez kilka wcześniejszych ekip. – Do tej pory zawsze używano argumentu, iż wiosenne wybory uratują budżet. Tym razem ten argument jest wzmocniony faktem objęcia przez Polskę w lipcu 2011 roku prezydencji w Unii Europejskiej – mówi Kostrzewa-Zorbas. A więc prawdopodobne jest, że wyborczy rok skończy się wiosną, ale wciąż nie można wykluczyć, iż będzie to jesień 2011.
Ich koszt będzie bardzo wysoki i nie tylko chodzi o około ćwierć miliarda złotych, które kosztują wybory samorządowe wraz z dogrywkami, czy około 100 milionów, które pochłaniają wybory parlamentarne. Chodzi o to, że państwo będzie wciąż zbyt drogie, a reformy będą musiały poczekać na spokojniejszy czas. – Zaczną się poszukiwania złotych środków albo pseudozłotych środków – twierdzi Maliszewski. – Nie można w roku wyborczym odebrać przywilejów dużym grupom społecznym. Nie można podnieść podatków. Może więc zacznie się mowa o budżecie zadaniowym lub inne pozorne ruchy reformatorskie.
Ostatnia kampania dowiodła, że cięcia socjalne, reforma służby zdrowia czy KRUS nie mają szans w czasach wyborów. A ten rok będzie wybitnie wyborczy.
– Polityka jest naszym przeznaczeniem – stwierdził niegdyś Napoleon Bonaparte. Naszym przeznaczeniem będzie polityczny PR.