O wygranej w drugiej turze wyborów zdecydują głosy elektoratu Napieralskiego, a zwycięzca będzie musiał płacić trybut lewicy - uważa socjolog prof. Jacek Wódz. Jednocześnie zaznaczył, że w jego opinii Napieralski nie poprze w II turze oficjalnie żadnego z kandydatów.

"Podane wyniki sondażowe mocno się różnią. Któraś z pracowni popełniła jakiś istotny błąd. Zobaczymy, jaki wynik poda Państwowa Komisja Wyborcza. Niemniej tendencje są zbliżone" - powiedział PAP Wódz.

Z sondażu TNS OBOP dla TVP wynika, że Bronisław Komorowski otrzymał 41,2 proc., a Jarosław Kaczyński - 35,8 proc. Na kolejnych miejscach znaleźli się: Grzegorz Napieralski - 13,5 proc., Janusz Korwin-Mikke - 3 proc., Waldemar Pawlak - 1,9 proc., Andrzej Olechowski - 1,6 proc., Marek Jurek - 1,3 proc., Andrzej Lepper - 1,2 proc., Bogusław Ziętek - 0,3 proc., Kornel Morawiecki - 0,2 proc. Według tego badania frekwencja wyniosła 54,7 proc.

Z kolei z sondażu MB SMG/KRC dla TVN wynika, że 45,7 proc. głosów uzyskał Komorowski, a 33,2 proc. - Kaczyński. Wynik Napieralskiego to 13,4 proc., Korwin-Mikke ma 2,3 proc. głosów, a Pawlak - 1,8 proc. Dalsze miejsca zajęli: Lepper (1,4 proc.), Olechowski (1,2 proc.), Jurek (0,7 proc.), Morawiecki (0,1 proc.) i Ziętek (0,1 proc.).Według tego sondażu frekwencja wyniosła 52,3 procent.

Zgodnie z sondażem Homo Homini dla Polsat News Komorowski otrzymał 44,5 proc. głosów, a Kaczyński 34,3 proc. Na Napieralskiego głosowało, według tego sondażu, 13,5 proc. wyborców, na Pawlaka - 2,1 proc., na Olechowskiego - 2 proc. Korwin-Mikke otrzymał 1,9 proc. głosów, Jurek - 0,9 proc., Lepper - 0,8 proc. Ziętek i Morawiecki otrzymali - według Homo Homini - zerowe poparcie. Frekwencja wyniosła 58 proc.

Wódz zwrócił uwagę na - jak ocenił - bardzo niską frekwencję wyborczą. "To smutne, znaczy, że im bardziej przyzwyczajamy się do demokracji, to traktujemy procedury demokratyczne w sposób niezbyt poważny" - zaznaczył. Przypomniał, że w wybory prezydenckie zawsze bardziej w Polsce mobilizowały elektorat niż parlamentarne. "Zastanawiam się, jaka teraz będzie frekwencja w wyborach parlamentarnych" - dodał.



"Oczywiste jest to, że o wyniku drugiej tury wyborów zdecyduje elektorat Napieralskiego" - ocenił Wódz. Zwrócił uwagę na analogię do poprzednich wyborów prezydenckich i ówczesną sytuację przed drugą turą wyborów. "Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wybrał nam Andrzej Lepper. Teraz prezydenta kolejnego - nie wiem, kto nim będzie, choć wszystko wskazuje, że Komorowski, choć nie odbierałbym szans Kaczyńskiemu - wybierze nam Grzegorz Napieralski. Trzeba później będzie płacić trybut (...) Trybut, jaki trzeba było płacić Samoobronie, za zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego, zdruzgotał później PiS" - powiedział.

Według Wodza, uzyskany przez Napieralskiego wynik nie jest zaskoczeniem, pokazał on m.in. to, jak nadal ważne jest prowadzenie bezpośredniej kampanii wyborczej. "Pokazał też, że ani jedna, ani druga partia prawicowa nie potrafi mówić do ludzi, którzy mają zdecydowanie lewicowe poglądy (...) Zwłaszcza zastanawiające jest to, jeśli chodzi o PO - partię w zasadzie hybrydową, niezdecydowaną ideologicznie, chcącą być dobrą zarówno dla pana Gowina, jak i dla pana Palikota. Nie potrafi ona pociągnąć za sobą młodszych ludzi o lewicowych poglądach, bo nie jest dla nich wiarygodna, poważna" - ocenił.

Jak mówił socjolog, wynik ten też pokazał, jak ważny i trwały jest elektorat lewicowy. "To elektorat, który będzie rósł w siłę (...) To wynik, który przełoży się na następne wybory samorządowe, parlamentarne" - mówił. Według Wodza, jest to siła, z którą trzeba traktować poważnie i liczyć się z nią. "Trzeba przestać ją traktować jako zamierającą siłę dziadków z PZPR, jako pole, gdzie hasają Kwaśniewski z Millerem, podkładając sobie nogę" - podkreślił.

Pytany, czy można spodziewać się, że w drugiej turze Napieralski poprze Komorowskiego i sceduje na niego swoje głosy, powiedział, że w jego przekonaniu tak się nie stanie. "Uzyskany przez niego wynik jest za duży. Gdyby to było 5-6 proc., to można by powiedzieć, że zaapeluje on do swoich wyborców, inna sprawa w tym, ilu z nich się zastosuje do tego apelu. Ale wynik 13-14 proc. to wynik, przy którym się nie apeluje tylko się gra na siebie, na wybory parlamentarne" - ocenił.

Zdaniem socjologa, Napieralski postawi pewne warunki, które będą dla Komorowskiego i Kaczyńskiego nie do przyjęcia. Jak mówił, wtedy Napieralski będzie mógł powiedzieć do swojego elektoratu: w takim razie sami wybierzcie; jednocześnie kilku znaczących polityków lewicy, np. Aleksander Kwaśniewski czy Józef Oleksy, będzie oficjalnie apelować do głosowania na Komorowskiego.

"Parę dni temu czytałem badania, z których wynika, że z elektoratu lewicowego skłonnych poprzeć Komorowskiego jest około 65-68 proc. (...) To dodatkowe 6-7 proc., a to wystarczy do zwycięstwa" - powiedział Wódz.

Według niego, prawdziwym przegranym wyborów jest Waldemar Pawlak, który w zależności od sondażu uzyskał od 1,8 proc. do 2,5 proc. "To katastrofalny wynik" - ocenił. Pytany z kolei o wynik Andrzeja Olechowskiego, od 1,2 proc. do 2,3 proc., powiedział, że nie jest nim zaskoczony. Jak mówił, Olechowski nie miał nic nowego do zaproponowania wyborcom. "Powtarza ciągle to samo, jednocześnie stracił kontakt z przeciętnymi Polakami" - dodał.