Zdobył poparcie Cimoszewicza, ale nie swojego kolegi klubowego Radka Sikorskiego. Konserwatywne skrzydło Platformy dystansuje się wobec Bronisława Komorowskiego.
– Bronku, jestem do twojej dyspozycji. Swoich zwolenników proszę o przerzucenie poparcia na mego szlachetnego rywala – mówił w marcu Radosław Sikorski po przegranych prawyborach. Jednak pęknięcie, jakie wówczas powstało między nimi, nie zniknęło wraz ze startem prawdziwej kampanii wyborczej. Sikorski poparł kandydata swojej partii tylko podczas regionalnego zjazdu Platformy. Poza forum partyjnym nie wypowiada się na temat kampanii. Na jej czas szef MSZ, trzeci pod względem popularności polityk Platformy, zniknął.
– To była jego decyzja – przyznaje jeden z konserwatywnych polityków PO. – W sztabie mają do niego o to pretensje. Niechętnie patrzy też na takie zachowanie premier, któremu bardzo zależy na zwycięstwie Komorowskiego.
W sztabie Komorowskiego nie ma też tych konserwatystów, którzy w prawyborach popierali szefa MSZ.
– To osłabia naszego kandydata – przyznaje poseł PO Antoni Mężydło.

Palikot odstrasza

Incydentalnie tylko pojawia się Jarosław Gowin, uznawany za lidera konserwatystów w Platformie Obywatelskiej. Nie przychodzi do sztabu. Tylko raz podczas wiecu w Krakowie zagrzewał do popierania kandydata PO.
Nieobecni w kampanii są inni przedstawiciele konserwatystów: minister kultury Bogdan Zdrojewski, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, były szef MSWiA Marek Biernacki. Żaden z nich nawet nie zagląda do sztabu.
– A jak mają tam przychodzić, skoro siedzi tam Janusz Palikot? – pyta Antoni Mężydło.
I tu jest pewna niekonsekwencja w tworzeniu wizerunku przez Komorowskiego. Z jednej strony odwołuje się do konserwatywnych wartości – mówi o rodzinie, wartościach chrześcijańskich, opozycyjnym życiorysie i przodkach, którzy walczyli w powstaniach. Ale otaczają go ludzie, którym bliżej do lewicy. Jego rzeczniczka Małgorzata Kidawa-Błońska przygotowała liberalną, konkurencyjną wobec Gowina, wersję ustawy o in vitro. Palikot na blogu napisał list do przyjaciół z lewicy. Szef sztabu Sławomir Nowak jest zwolennikiem porozumienia z lewicą. O koalicji z lewicą mówił zresztą także sam Komorowski.
– Pomijanie prawego skrzydła to oddawanie pola Jarosławowi Kaczyńskiemu – uważa Mężydło. Pominięcia konserwatystów w pracy sztabu nie jest w stanie zrozumieć kolejny przedstawiciel tej frakcji Mirosław Sekuła. – Zapewniam jednak, że w terenie wszyscy pracujemy na rzecz marszałka – mówi.

Unikają bałaganu

W nieoficjalnych rozmowach część polityków przyznaje, że poza różnicami światopoglądowymi czołowych polityków Platformy od sztabu Komorowskiego odstrasza ich panujący tam chaos.
– Unikam nawet pojawiania się w tamtej okolicy, bo zaraz zostałbym posądzony o puszczanie przecieków do prasy – mówi jeden z posłów.
Przykładem nieufności panującej w drużynie marszałka jest historia wywiadu, jakiego Komorowski miał udzielić radiowej „Trójce”. Wywiad na antenie był wielokrotnie zapowiadany. Ale okazało się, że choć umówiła go rzeczniczka marszałka Małgorzata Kidawa-Błońska, to spotkania nie odnotował w kalendarzu asystent marszałka. Nie zarezerwował więc czasu i wczoraj rano Komorowski był w Krakowie. Marszałek chciał przełożyć wywiad na piątek, ale ten termin był już zarezerwowany dla Jarosława Kaczyńskiego, który z kolei nie wyraził zgody, by jednego dnia zostały wyemitowane rozmowy z dwoma głównymi kandydatami.
W efekcie w imieniu kandydata na prezydenta w czwartek mówił... Janusz Palikot.