Pogarsza się sytuacja powodziowa w Polsce. Premier Donald Tusk, który odwiedził tereny dotknięte powodzią, mówi, że nikt nie zostanie bez pomocy. Możliwe jest wprowadzenie przez rząd stanu klęski żywiołowej, co mogłoby przesunąć termin wyborów prezydenckich.

Z powodu intensywnych deszczów na większości rzek południa Polski zostały przekroczone stany ostrzegawcze i alarmowe. Najtrudniejsza sytuacja jest w woj. małopolskim, śląskim i podkarpackim. Fala kulminacyjna na Wiśle przechodziła przez Kraków, na Odrze - dotarła na Opolszczyznę.

Nie zwiększą się zrzuty ze zbiorników retencyjnych ani w południowej Polsce, ani w Czechach - zapowiedział wieczorem szef MSWiA Jerzy Miller. Ocenił, że we wtorek nastąpiła kumulacja fali powodziowej na Wiśle w Małopolsce; w kolejnych dniach fala będzie się przesuwać. Jego zdaniem, fala powinna opuścić Małopolskę w środę, a województwa podkarpackie i świętokrzyskie - w czwartek. Następne województwa oraz Warszawa nie powinny dotkliwie jej odczuć.

Także według IMiGW sytuacja powinna ustabilizować się w ciągu kilku dni po ustaniu opadów. W środę spodziewane jest ich zmniejszenie; padać ma przestać w piątek. W poniedziałek nadciągnie kolejny niż, który przyniesie kolejne deszcze, choć znacznie mniej intensywne. Jednak - według IMiGW - przy obecnej sytuacji każdy milimetr opadów może być groźny.

W całym kraju ewakuowano już ponad 2 tys. osób

W całym kraju ewakuowano już ponad 2 tys. osób. Zginęło pięć osób. W wielu szkołach odwołano zajęcia. Wystąpiły przerwy w ruchu pociągów. Uszkodzone są drogi. Wielu odbiorców nie ma prądu. Trwa przenoszenie książek z zagrożonej biblioteki Uniwersytetu Opolskiego. W Koźlu ewakuowano część pacjentów miejscowego szpitala. Służby sanitarne nadzorują ujęcia wody na terenach dotkniętych powodzią, kontrolują też żywność dostarczaną powodzianom. Władze Uniwersytetu Jagiellońskiego ze względu na sytuację powodziową w Krakowie odwołały we wtorek zajęcia.

Z żywiołem zmaga się w sumie 40 tys. strażaków - zarówno zawodowych jak i z ochotniczych straży pożarnych. W akcji pomaga też kilkuset żołnierzy. Strażacy przyznają, że istnieje ryzyko, że wały przeciwpowodziowe nie wytrzymają, ponieważ ziemia jest nasiąknięta wodą. Policja apeluje, by mieszkańcy zagrożonych terenów nie zwlekali z ewakuacją. Na tych obszarach wprowadzono dodatkowe patrole, które chronią pozostawiony dobytek.

Sytuację na miejscu oceniali premier i szef MSWiA

Sytuację na miejscu oceniali premier i szef MSWiA - po jej przeanalizowaniu zapadnie decyzja, czy będzie konieczne wprowadzenia stanu klęski. Tusk zapowiedział, że jeśli sytuacja na terenach objętych powodzią będzie wymagała takiego rozwiązania, nie będzie się wahał. Miller powiedział, że nie otrzymał od wojewodów wniosków o wprowadzenie stanów wyjątkowych. "Nie widzę żadnej potrzeby, nie wiem po co taki stan miałby być uruchamiany, skoro wszystkie środki są dostępne" - dodał.

Gdyby doszło do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, termin wyborów prezydenckich musiałby zostać przesunięty; mogłyby one zostać zarządzone nie wcześniej niż po upływie 90 dni po odwołaniu stanu nadzwyczajnego. Wprowadzenie stanu klęski należy do Rady Ministrów.

P.o. prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że ewentualny stan wyjątkowy mógłby zostać wprowadzony jedynie na określonym terenie i "na pewno nie na długi okres". Dodał, że poprosi premiera o przedstawienie w Sejmie informacji o stanie zagrożenia powodzią i działaniach rządu. Planowana jest ona na piątek.



Premier, który we wtorek po południu odwiedził dotknięte powodzią Kobiernice na Śląsku, ocenił, że obecnie jest poważny problem w kilkuset miejscach na południu; zagrożona jest m.in. jedna z elektrowni. Jego zdaniem, trzeba wydać dziesiątki miliardów zł na ochronę przeciwpowodziową. Zapewnił, że nikt nie zostanie bez pomocy. Obiecał, że wyciągnie konsekwencje, jeśli okaże się, że za późno spuszczono wodę ze zbiorników retencyjnych. "Jeśli stwierdzimy jakikolwiek zaniedbanie, to nie będę ani sekundy się litował nad tymi, którzy podjęli nietrafne decyzje z własnej winy" - dodał Tusk.

Szef rządu zapowiedział, że jeszcze we wtorek będzie rozmawiał z największymi firmami ubezpieczeniowymi o przyspieszonym trybie wypłacania ubezpieczeń. Zadeklarował również, że państwo weźmie na siebie obowiązek zaliczkowego wsparcia tych osób, które będą potrzebowały pieniędzy od razu. Minister finansów Jacek Rostowski zapewnił, że nie będzie problemu z ewentualnym wsparciem dla powodzian, bowiem na takie przypadki jest przewidziana rezerwa budżetowa.

Rząd w związku z sytuacją powodziową powinien wystąpić o pomoc w ramach Funduszu Solidarności Unii Europejskiej - powiedziała europoseł Danuta Huebner (PO), która w PE przewodniczy komisji rozwoju regionalnego. "Z Funduszu Solidarności skorzystało wiele państw członkowskich. Polska jeszcze nie. Rozmiar nieszczęścia jest tak wielki, że Polska powinna szybko skalkulować straty i jak najszybciej zasygnalizować Komisji Europejskiej, że chcemy wystąpić o pomoc" - podkreśliła.

We wtorek klub PiS przedstawił propozycje zmiany w ustawie w prawie o planowaniu przestrzennym oraz projekt ustawy o funduszu pomocy ofiarom katastrof. Ta ostania propozycja to zmodyfikowany projekt, który przedstawiał prezydent Lech Kaczyński w celu udzielania natychmiastowej pomocy finansowej osobom dotkniętym skutkami takich katastrof jak powódź. PiS chce też, by Tusk przedstawił Sejmowi informację o działaniach rządu.

Obecna powódź w Polsce różni się od tej, która wydarzyła się w 1997 r. Wówczas w dorzeczu Odry zdecydowanie większe opady objęły znacznie większy obszar. Suma opadów porównywalna jest jednak w dorzeczu Wisły - powiedziała hydrolog IMiGW Marianna Sasim.

Nietypowe, gwałtowne opady deszczu w maju to częściowo efekt unoszącego się nad Europą pyłu, który wyrzuca islandzki wulkan Eyjafjoell - uważa meteorolog dr Katarzyna Grabowska z Zakładu Klimatologii Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW.