Trzy salwy karabinowe, oddane dla uczczenia 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, zakończyły w sobotę przed godz. 13 poświęcone im państwowe uroczystości żałobne. Orkiestra wojskowa odegrała marsz żałobny.

"Nikt z nas nie pamięta, aby kiedykolwiek tak wielu, tak wybitnych zginęło w jednej okrutnej chwili" - powiedział premier Donald Tusk na placu Piłsudskiego, gdzie odbyły się dziś państwowe uroczystości żałobne ku czci 96 ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.

"Tydzień temu dotarła do każdego z nas, do naszej ojczyzny tragiczna wiadomość o katastrofie i jej ofiarach, wiadomość która nie dotarła do naszych umysłów i serc chyba jeszcze do dziś - bo rozmiary tej tragedii, największe w dziejach powojennej Polski, przekraczają nasze możliwości rozumienia tego co się stało" - powiedział szef rządu.

Tusk: lista tych, którzy zginęli, to jak cała Polska i cała nasza historia

Lista tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, to jak cała Polska i jak cała nasza historia - powiedział premier Donald Tusk podczas sobotnich uroczystości żałobnych w Warszawie, poświęconych 96 ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu.

"Takie rzeczy są niemożliwe, tak jak niemożliwe było zrozumienie kolejnych nazwisk i kolejnych nazwisk i słyszeliśmy tylko swój i innych szloch przy każdym z tych nazwisk" - mówił Tusk.

Premier wspomniał dwie ofiary katastrofy - ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i stewardessę Natalię Januszko. On był najstarszy, ona najmłodsza. "On miał lat 91, ona lat 23" - mówił.

Prezydent Kaczorowski - mówił Tusk - "to Syberia, Monte Cassino, to dramatyczna emigracja i sen o niepodległej Polsce". Dodał, że Kaczorowski doczekał swojej, wymarzonej, niepodległej Polski.

"A Natalia to szczęście młodej dziewczyny, szczęście, że żyje w wolnym kraju i że może mieć marzenia i nadzieje na szczęście w swoim osobistym życiu" - powiedział premier.



Premier: będziemy pamiętać

Musimy dalej ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - mówił premier Donald Tusk podczas sobotnich uroczystości żałobnych poświęconych ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem.

"Ich świadectwem, świadectwem ich dobroci, wielkości, było ich życie, ale czym stanie się ich śmierć, tak tragiczna i tak nie do przyjęcia, to już zależy od naszych serc i naszych umysłów, czy ta śmierć nabierze najgłębszego sensu" - powiedział premier.

Jak mówił, wszyscy - tak jak oni, na pokładzie tego samolotu - różnimy się życiorysami, poglądami, wiekiem. "Ale najgłębszy sens wspólnoty, która rodzi się w chwili żałoby musi przetrwać w nas, bo wtedy i śmierć nabierze tego szczególnego, najgłębszego sensu" - powiedział premier.

"Przed nami też ważne zadanie, po pierwsze tak jak dziś składamy hołd wszystkim zmarłym w tej tragicznej katastrofie, tak pamiętać musimy o ich najbliższych, o dzieciach, rodzicach, rodzeństwie. Jesteśmy tu po to i po to jest także państwo polskie, aby o nich zawsze pamiętać" - mówił Tusk.

"Nie spoczniemy dopóki wszystkie ciała nie znajdą spoczynku w ojczystej ziemi"

Jak dodał, jesteśmy tu także po to, aby pamiętać, że każdego dnia, kiedy będzie taka potrzeba, "będziemy na tej smutnej płycie lotniska czekać na kolejne trumny".

"Nie spoczniemy dopóki wszystkie ciała nie znajdą spoczynku w ojczystej ziemi" - powiedział premier. Jak dotąd, do Polski nie sprowadzono jeszcze 21 ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

Przed nami także próba - powiedział Tusk - ciężkiej pracy, tak aby praca ofiar katastrofy nie poszła na marne. "Musimy sprostać tej próbie, my jako ludzie i my jako polskie państwo, tak aby pomoc bliskim, ale też pomoc ojczyźnie była każdego dnia faktem" - mówił premier.

Zaznaczył, że musimy też sprostać wyzwaniu największemu - dobrze odczytać nadzieje, marzenia, myśli zmarłych. "Tak, aby cała Polska i wszyscy Polacy potrafili ponieść je dalej, ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać" - oświadcz



Łopiński: Panie prezydencie, 10 kwietnia był pan na służbie RP

Panie prezydencie, 10 kwietnia był pan, tak jak każdego innego dnia, na służbie Rzeczpospolitej, zmierzał pan do Katynia, aby oddać hołd ofiarom ludobójczego mordu sprzed 70 lat - mówił szef gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego Maciej Łopiński podczas uroczystości żałobnych na pl. Piłsudskiego.

"Na tej drodze dosięgła pana tragiczna śmierć. Leszku, Leszku, słowa patriotyzm, pamięć historyczna, polska tożsamość nie były dla Ciebie pustymi dźwiękami" - mówił łamiącym się głosem Łopiński, od wielu lat bliski współpracownik i przyjaciel Lecha Kaczyńskiego.

Wspominał, że prezydent zaprosił swoich współpracowników do Belwederu, gdy opracowywał ostatnią wersję swojego wystąpienia, które miał wygłosić na uroczystościach w Katyniu.

"Powiedziałeś nam wtedy, że prawda o Katyniu jest fundamentem wolnej Rzeczpospolitej, tak jak katyńskie kłamstwo było fundamentem PRL-u. Powiedziałeś też, że racje nie są rozłożone równo, między wszystkie narody, że rację mają ci, którzy walczą o wolność, sam też walczyłeś o wolność" - mówił Łopiński.

Marylko, promieniowałaś ciepłem nie tylko na rodzinę, na nas wszystkich - tak Marię Kaczyńską wspomniał Maciej Łopiński. "Marylko, znałem Cię tyle lat, zawsze podziwiałem twoją mądrość, takt, niezależność poglądów; promieniowałaś ciepłem nie tylko na rodzinę, na nas wszystkich" - mówił Łopiński. W jego głosie słychać było wzruszenie, z trudem powstrzymywał łzy.

Łopiński: RP delegowała do Katynia najlepszych przedstawicieli

Rzeczpospolita delegowała do Katynia swoich najlepszych przedstawicieli; zginęliście na posterunku - powiedział Maciej Łopiński.

Łopiński, który podczas uroczystości pożegnał tragicznie zmarłych prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonkę Marię, ministrów i współpracowników z Kancelarii Prezydenta, mówił: "Nie ma słów, żeby wypowiedzieć swój żal i ból".

"Od początku wiedziałem, że jesteś człowiekiem, na którym można polegać. Umiałeś mówić poważnymi słowami o wielkich sprawach, ale miałeś też poczucie humoru, dystans do samego siebie. Byłeś dobrym, mądrym, otwartym, ciepłym człowiekiem" - tak wspominał prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Podkreślił, że współpraca z prezydenckimi ministrami była prawdziwym zaszczytem. "Na służbie Rzeczpospolitej nie zapominaliśmy o zwykłej, ludzkiej przyjaźni" - mówił.

Przemówienie zakończył słowami modlitwy: "Wieczne odpoczywanie racz dać im Panie". Szef gabinetu prezydenta był bardzo wzruszony, z trudem tamował łzy. Po jego przemówieniu rozległy się oklaski.



Komorowski: jesteśmy naprawdę razem

Niewiele jest takich chwil w dziejach narodu, w których wiemy i czujemy, że jesteśmy naprawdę razem, katastrofa pod Smoleńskiem do takich chwil należała - powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

"Stoimy tutaj, w tym miejscu uświęconym historią Warszawy, aby pożegnać wszystkich, którzy zginęli w katastrofie koło Smoleńska" - mówił Komorowski podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego.

Jak podkreślił, "z drżeniem serca odczytujemy każde z 96 imion i nazwisk, z drżeniem serca wpatrujemy się we wszystkie z 96 fotografii ofiar". Marszałek przywołał słowa papieża Jana Pawła II wypowiedziane podczas pielgrzymki do ojczyzny, na placu Piłsudskiego. "Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi" - cytował Komorowski.

"Pamiętamy, że ta modlitwa została wysłuchana, w ciągu następnych lat zrodziła się wolna Polska" - powiedział marszałek. Dodał, że stało się tak dzięki naszej wierze, nadziei i solidarności.

Komorowski: wyruszyli do Katynia dla prawdy o tym miejscu

Ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem wyruszyły do Katynia dla prawdy o tym miejscu - mówił Bronisław Komorowski.

"W tych dniach wszyscy czuliśmy to samo i tak samo. Świat runął nam po raz drugi w tym samym miejscu świata. Polacy, ludzie różnego wieku i różnych przekonań spontanicznie zbierali się na pl. Piłsudskiego, przed Pałacem Prezydenckim, na ulicach Warszawy i innych miast Polski, by oddać hołd ofiarom tragicznej katastrofy" - podkreślił Komorowski.

Jak zaznaczył zginął, "wybrany przez naród" prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. "Trudno o bardziej dramatyczny symbol ciągłości polskich losów i walki o niepodległe państwo" - oświadczył marszałek Sejmu.

Zapewnił, że Polacy łączą się w bólu z najbliższą rodziną prezydenta - córką Martą, ciężko chorą matką Jadwigą i bratem Jarosławem. "Bratem i najbliższym przyjacielem" - dodał Komorowski.

Za wszystkich wypowiadamy słowa "wieczne odpoczywanie racz im dać Panie"

Przypomniał także tragicznie zmarłą Annę Walentynowicz, która - jak powiedział - stała u zarania wielkiego ruchu polskiej Solidarności. Zwrócił też uwagę, że Polska straciła dowódców sił zbrojnych. Zginęli też - zaznaczył - posłowie i senatorowie ze wszystkich klubów, osoby kierujące ważnymi instytucjami państwa i ważnymi organizacjami społecznymi, duchowni różnych wyznań, załoga samolotu, byli żołnierze AK i przedstawiciele Rodzin Katyńskich.

Za wszystkich wypowiadamy słowa "wieczne odpoczywanie racz im dać Panie" - mówił. "Dziś są nam bliżsi niż kiedykolwiek" - podkreślił Komorowski. Zapewnił, że pamięć przezwyciężą śmierć.

Jak dodał, w trudnych momentach Polacy nie są sami. Jesteśmy wdzięczni obywatelom Rosji, którzy spontanicznie okazywali współczucie. "Doceniamy wyrazy współczucia, które do Polski płyną z całego świata" - mówił.

Marszałek wyraził też przekonania, że oznacza to nie tylko współczucie, ale zrozumienie, "dlaczego udawali się do Katynia jako pielgrzymi polskiej sprawy". Jak powiedział, wiedza o tym miejscu staje się wiedzą powszechną, a prawda o Katyniu "staje się własnością świata". "Dla tej prawdy wyruszyli do Katynia" - mówił Komorowski.



Komorowski: niech skupienie przekroczy dni żałoby

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zaapelował podczas sobotnich uroczystości żałobnych na placu Piłsudskiego w Warszawie, by nastrój wyciszenia i skupienia "przekroczył" dni żałoby narodowej. Jak dodał, spory powinny toczyć się o kształt i przyszłość Polski.

"W ostatnich dniach widzieliśmy Polskę wyciszoną i skupioną. Chcielibyśmy, aby w imię tych, którzy tragicznie odeszli, ten nastrój przekroczył dni żałoby" - mówił Komorowski.

Jak podkreślił, w przyszłości będziemy się spierać nie raz, bo "taka jest ludzka natura i taki jest sens demokratycznego kanonu". "Ci, którzy oddali swoje życie, też mieli różne poglądy polityczne, odmienne polityczne rodowody. Śmierć ich połączyła" - powiedział marszałek.

W jego opinii, oddamy prawdziwy hołd tragicznie zmarłym, kiedy "spory będą sporami o Polskę, o jej kształt, o jej przyszłość". "Jeżeli w osobie o odmiennych poglądach politycznych zdołamy dostrzec i docenić drugiego człowieka" - dodał.

Żegnamy je "zobowiązani wobec ich życia, ich pracy i ich marzeń", "zobowiązani razem wobec Polski"

Zauważył, że "każdy z tych, którzy oddali swoje życie, miał swoje plany na przyszłość, marzenia dotyczące bliskich, marzenia o szczęściu tych, których kochał i przez których był kochany". "Ich rodziny i przyjaciele są z nami tu, w tym szczególnym miejscu i momencie" - dodał Komorowski. "Ogarniamy was wszystkich serdeczną myślą i współczuciem. Ogarnia was cała wielka rodzina, cała Polska" - zapewnił.

Podkreślił, że każda z ofiar katastrofy pod Smoleńskiem miała też swoje marzenie o Polsce. Żegnamy je "zobowiązani wobec ich życia, ich pracy i ich marzeń", "zobowiązani razem wobec Polski" - mówił marszałek.

"Dlatego do słów żalu i pamięci, dołączamy z nadzieją i prośbą: Coś ją osłaniał tarczą swej opieki, od nieszczęść, które pognębić ją miały; ojczyznę wolną pobłogosław Panie" - zakończył marszałek Sejmu.



Sariusz-Skąpska: jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie

Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie... Słowa tej z serca płynącej modlitwy szeptały pokolenia Polaków - przypomniała podczas sobotnich uroczystości żałobnych na pl. Piłsudskiego córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego - Izabela.

Andrzej Sariusz-Skąpski jest jedną z 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Jego córka zabierając głos podczas uroczystości, przypomniała, że pielgrzymi jechali zapalić świece i złożyć kwiaty na cmentarzu polskich oficerów w Katyniu.

"Rodziny Katyńskie mówią o swojej tragedii sprzed lat najprościej"

"Słowa przestrogi przed zapomnieniem powtarzały osierocone córki i pozbawieni ojców synowie, w epoce komunizmu traktowani jak obywatele drugiej kategorii, na co dzień karani przez system za winy niepopełnione" - mówiła Sariusz-Skąpska.

Podkreśliła, że pielgrzymi, w tym przedstawiciele Rodzin Katyńskich, "samą swoją obecnością mieli dawać świadectwo swojemu przesłaniu".

"Rodziny Katyńskie mówią o swojej tragedii sprzed lat najprościej. Stawiają sobie proste cele, bo prawda, także prawda o zbrodni, jest prosta" - powiedziała. Przypomniała słowa swojego ojca Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, których nie zdążył powiedzieć podczas uroczystości katyńskich 10 kwietnia: "Pilnujcie godnej pamięci waszych przodków".

Sariusz-Skąpska cytowała niewygłoszone przemówienie ojca

Pilnujcie tego miejsca, pilnujcie godnej pamięci waszych przodków - miał powiedzieć 10 kwietnia w Katyniu Andrzej Sariusz-Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Jego słowa przeczytała na pl. Piłsudskiego córka Izabela.

Podczas sobotniej uroczystości upamiętniającej 96 ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem Izabela Sariusz-Skąpska cytowała słowa przemówienia ojca: "Przyjechaliśmy z naszymi dziećmi, wnukami i prawnukami ofiar, aby nad grobami ojców przekazać im nasze przesłanie: pilnujcie tego miejsca, pilnujcie godnej pamięci waszych przodków. Nigdy nie pozwólcie, aby ta pamięć była zawłaszczana przez obce osoby, jak to niestety często ma miejsce. Przekażcie kiedyś to posłanie swoim dzieciom, nich ta pamięć trwa. Jeszcze raz powtarzam i zobowiązuję was - pilnujcie tego miejsca i pamięci waszych przodków".

Izabela Sariusz-Skąpska podkreśliła, że to niewygłoszone w Katyniu przesłanie jej ojca "nabrało siły testamentu". "Rodziny Katyńskie nie pozwolą, aby teraz pokonał je ból. Będą trwały" - powiedziała.

"W kwietniu Katyński Las budzi się do wiosennego życia. Wśród sosen, które widziały mord sprzed 70 lat odzywają się ptaki. Gdy przybywają tam pielgrzymi, poruszają zawieszony w podziemnej niszy dzwon, zgodnie z zamysłem projektanta bije on pomordowanym, którzy tam od 70 lat oczekują zmartwychwstania. Dźwiękom podziemnego dzwonu z Polskiego Cmentarza Wojennego wtóruje teraz cisza, która po tragedii 10 kwietnia zapadła nad innym lasem, po drugiej stronie Smoleńska" - powiedziała Sariusz-Skąpska.



Na placu Piłsudskiego są rodziny tych, którzy zginęli w smoleńskiej katastrofie

Syreny w całym kraju i dzwony kościołów rozbrzmiały w sobotę w południe na rozpoczęcie państwowych uroczystości żałobnych, poświęconych 96 ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. Dokładnie tydzień temu wyruszyli oni w swą ostatnią podróż; mieli oddać hołd pomordowanym w Katyniu. Teraz to im hołd oddaje cała Polska. Na placu Piłsudskiego zgromadziły się tłumy.

Na placu Piłsudskiego są rodziny tych, którzy zginęli w smoleńskiej katastrofie - m.in. córka pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich - Marta i brat prezydenta - Jarosław Kaczyński.

Są przedstawiciele władz państwowych z marszałkiem Sejmu, pełniącym obowiązki prezydenta Bronisławem Komorowskim, marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem i premierem Donaldem Tuskiem. Jest Episkopat, hierarchowie innych wyznań, generalicja, reprezentanci korpusu dyplomatycznego.

Na miejscach bezpośrednio przy ołtarzu zgromadziły się rodziny ofiar katastrofy.

Nie ma trumien; nad pl. Piłsudskiego góruje natomiast olbrzymie płótno, na którym widnieją czarno-białe fotografie wszystkich 96 osób, które zginęły. Znajdują się one bezpośrednio przy rozległym podium, którego centralnym elementem jest biały krzyż. Zdjęcia pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich otoczone są biało-czerwoną obwódką.

Tuż po rozpoczęciu uroczystości aktor Olgierd Łukaszewicz odczytał fragment Apokalipsy św Jana, pamięć ofiar zebrani uczcili chwilą ciszy. Następnie odczytane zostaną nazwiska wszystkich poległych w katastrofie prezydenckiego samolotu, czemu towarzyszyć będzie utwór "Śpij kolego".



"Nie mogło mnie tutaj zabraknąć"

"Właśnie mija tydzień od tej niewyobrażalnej tragedii, jaka dotknęła nasz kraj. Nie mogę powstrzymać łez. Trzymaliśmy się wraz z innymi ludźmi za ręce, bo chcemy być tutaj razem, tak jak razem powinna być teraz cała Polska" - powiedziała PAP Joanna Pawelec z Gdańska, która przyjechała na uroczystości żałobne do Warszawy wraz z mężem i 9-letnią córką.

Podkreśliła, że musiała przyjechać do stolicy, aby złożyć hołd wszystkim ofiarom "tej strasznej tragedii". "Nie mogło mnie tutaj zabraknąć" - dodała.

Wśród tysięcy osób przybyłych na pl. Piłsudskiego w Warszawie, które wypełniły już niemal po brzegi najbliższe sektory ustawione tuż za miejscami przewidzianymi dla rodzin ofiar i oficjalnych gości znaleźli się także obywatele rosyjscy.

"Zdążyliśmy już oddać hołd trumnom wystawionym w Pałacu Prezydenckim. To było coś niesamowitego, kręciły mi się w oczach łzy ze wzruszenia"

"My Rosjanie czujemy szczególny smutek po tym, co się wydarzyło pod Smoleńskiem. Trudno uwierzyć, że tak straszna tragedia się wydarzyła. Zginął wasz prezydent wraz z żoną oraz wielu wybitnych ludzi. Przyjechaliśmy tutaj, bo chcemy być z wami" - powiedział PAP Jurij z Moskwy.

Podkreślił, że w Warszawie jest od piątku wraz czwórką swoich przyjaciół. "Zdążyliśmy już oddać hołd trumnom wystawionym w Pałacu Prezydenckim. To było coś niesamowitego, kręciły mi się w oczach łzy ze wzruszenia" - mówił.

Jak powiedział PAP, podczas pobytu w Warszawie, spotkali się z wielką życzliwością ze strony Polaków. "Gdy staliśmy w kolejce pod siedzibą prezydenta Kaczyńskiego wiele osób słysząc, że rozmawiamy między sobą po rosyjsku zaczepiało nas. Mówili, że to piękny gest z naszej strony, że jesteśmy tutaj i jednoczymy się Polakami w ich tragedii. Odpowiadaliśmy im, że nas ta tragedia też dotknęła" - mówił Jurij.

Dodał, że chciałby wraz z przyjaciółmi pojechać do Krakowa, aby uczestniczyć w ostatniej drodze polskiego prezydenta.

W sobotniej katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką.

Na warszawskim pl. Piłsudskiego w sobotę o godz. 12.00 rozpoczną się uroczystości żałobne. Uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej odbędą się w niedzielę w Krakowie: msza św. zostanie odprawiona w Bazylice Mariackiej, Lech i Maria Kaczyńscy spoczną w katedrze na Wawelu.