Terrorystyczny atak na Moskwę - w samobójczych zamachach na dwie stacje metra - Łubianka oraz Park Kultury zginęło kilkadziesiąt osób, dziesiątki odniosło obrażenia.

Co najmniej 38 osób zginęło, a 60 zostało rannych w poniedziałek rano w wyniku dwóch eksplozji w metrze w Moskwie. Ustalono już, że były to zamachy bombowe przeprowadzone przez terrorystki-samobójczynie.

Dotąd nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach.

Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.56 czasu moskiewskiego (5.56 czasu polskiego) na stacji Łubianka, w samym sercu stolicy Rosji. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.39 (6.39 czasu polskiego), doszło do drugiego wybuchu: na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy.

Według najnowszych danych Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, na stacji Łubianka śmierć poniosły co najmniej 23 osoby, 18 zostało rannych, a na stacji Park Kultury zginęło 12 osób, siedem zostało rannych. Komitet śledczego przy prokuraturze federalnej podał tymczasem, że na stacji Park Kultury rannych zostało co najmniej 15 osób. Prokurator generalny Jurij Czajka powiedział w telewizji, że na obu stacjach zginęło 37 osób i mniej więcej tyle samo jest rannych.

Na listach z nazwiskami rannych przewiezionych do szpitali znajduje się 48 osób. Żadne z nazwisk nie wskazuje na Polaków. Agencja ITAR-TASS podaje, że większość rannych odniosła poważne obrażenia.

Poszkodowanych może być więcej, gdyż do zamachów doszło w czasie, gdy większość moskwian jechała do pracy bądź na uczelnie. Najciężej rannych ewakuowano śmigłowcami resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Moskiewskie metro uruchomiło "gorącą linię", gdzie można otrzymać informację o poszkodowanych pasażerach - (007-495) 622-14-30 i (007-495) 624-34-40.

Zamknięto ruch na większej części linii metra Sokolniczeskaja, na której doszło do wybuchów. Pasażerów w metrze informuje się przez głośniki o zmianach w kursowaniu pociągów "z przyczyn technicznych", zalecając korzystanie z komunikacji naziemnej. Także milicja informuje, że "z przyczyn technicznych" zamknięto część stacji na linii Sokolniczeskaja, najstarszej w Moskwie.



Kilka pociągów metra utknęło w tunelach. Pasażerów ewakuowano. Ruch samochodowy w centrum miasta jest sparaliżowany. Nie funkcjonuje telefonia komórkowa.

Przy stacji Łubianka znajdują się siedziby różnych instytucji, m.in. Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Stacja ta znajduje się w odległości około 1 km od Kremla.

Także przy stacji Park Kultury usytuowanych jest kilka urzędów, w tym Izba Obrachunkowa Federacji Rosyjskiej i służba prasowa Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). W pobliżu znajduje się też siedziba agencji informacyjnej RIA-Nowosti i dwóch uczelni - Akademii Dyplomatycznej oraz Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Lingwistycznego.

W obu wypadkach wybuchy nastąpiły w wagonach, gdy pociągi stały na stacjach. Zabici są zarówno w wagonach, jak i na peronach.

Karetki pogotowia i służby ratownicze miały problemy z dojazdem na miejsce wybuchu są powodu porannych korków w mieście. Na obu stacjach wybuchła panika.

Komitet śledczy przy Prokuraturze Generalnej Federacji Rosyjskiej wszczął śledztwo w sprawie zamachów terrorystycznych. Podano już, że bomby miały siłę rażenia równą 3 kg trotylu.

W moskiewskiej kolejce podziemnej zaostrzono środki bezpieczeństwa. Milicjanci z psami przeszkolonymi do wykrywania ładunków wybuchowych przeszukują wszystkie stacje. Milicja moskiewska została postawiona w stan podwyższonej gotowości.

W czasie ataków w metrze znajdowało się około pół miliona osób. Dziennie moskiewska kolejka podziemna przewozi około 9 mln pasażerów. Linia metra Sokolniczeskaja o 19 przystankach, biegnąca przez 26 kilometrów, łączy rejon mieszkalny będący "sypialnią" Moskwy i rejon przemysłowy. Codziennie korzysta z niej do miliona pasażerów.

Poniedziałkowa seria wybuchów, to nie pierwsze zamachy w moskiewskim metrze. Do największego doszło 6 lutego 2004 roku - zginęło wtedy 41 osób, a ponad 100 zostało rannych. Zamachu dokonano w trakcie przejazdu pociągu ze stacji Pawieleckaja na stację Awtozawodskaja. 31 sierpnia tego samego roku wybuch nastąpił na stacji Ryżskaja - zginęło 10 osób, 50 zostało rannych.

5 lutego 2001 roku wskutek eksplozji bomby na stacji Biełoruskaja obrażeń doznało 20 osób. 11 czerwca 1996 roku bomba wybuchła między stacjami Tulskaja i Nagatinskaja - zginęły cztery osoby, a 12 zostało rannych.



Ciosek: w Rosji drzemią konflikty, można się spodziewać aktów terroru

Były ambasador Polski w Moskwie Stanisław Ciosek podkreśla, że Rosja to kraj, w którym wciąż "drzemią konflikty", np. na tle narodowościowym, dlatego aktów terrorystycznych można się spodziewać.

W poniedziałek rano w metrze w Moskwie doszło do dwóch eksplozji: według dotychczasowych danych Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w zamachu na stacji Łubianka zginęły 23 osoby, rannych jest 18. W drugim wybuchu, na stacji Park Kultury, zginęło 12 osób, rannych zostało siedem. Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji poinformowała, że zamachów dokonały dwie kobiety działające jako zamachowcy-samobójcy.

Ciosek zaznaczył w poniedziałkowej rozmowie z PAP, że w Rosji wciąż drzemią konflikty i - jak ocenił - można spodziewać się następnych aktów terrorystycznych.

"To jest może przykre, ale to są rzeczy, które będą się powtarzać w tym świecie, w którym terror jest bronią łatwą w użyciu przez różnych ludzi. To jest taki koralik do łańcuszka zdarzeń w świecie, gdzie terror jest używany do załatwienia różnych spraw" - powiedział.

Dodał, że w Rosji gorącym i trudnym tematem są kwestie narodowościowe. "Mieszkając w kraju jednolitym narodowościowo trudno nam sobie wyobrazić kraj wielonarodowościowy, gdzie występuje mieszanka różnych pretensji, starych waśni" - powiedział.

Ciosek zaznaczył też, że metro jest łatwym celem zamachów terrorystycznych, bo łatwo je sparaliżować jednym czy dwoma ładunkami wybuchowymi. Według niego na razie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie kto i dlaczego przeprowadził poniedziałkowe zamachy.

"Będzie prowadzone śledztwo i ono da odpowiedź, albo i nie" - ocenił.