Po raz pierwszy od sześciu lat przestępczość w Polsce wzrosła. Choć to nieznaczny wzrost w stosunku do 2008 roku, zanosi się na trwalszą tendencję.
Eksperci zapowiadają, że w 2010 roku polskie ulice będą jeszcze bardziej niebezpieczne.
Efekty pracy policji prezentowali na specjalnie zwołanej konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller i komendant główny Andrzej Matejuk. – Udało nam się utrzymać dobry poziom – zapewniał generał Matejuk. Choć przyznał, że przestępczość wzrosła. Nieznacznie, bo w 2009 roku wszczęto 994 tys. postępowań, czyli o 2,7 proc. więcej niż w 2008 roku. Policja chwali się głównie spadkiem liczby zabójstw i wzrostem wykrywalności w tej kategorii (92 proc.). – Zabójstwa w naszym kraju najczęściej wiążą się z awanturami domowymi lub libacjami. Takich sprawców łapie się niemal na gorącym uczynku albo gdy uczestnicy imprezy wytrzeźwieją – mówi nam jednak doświadczony policjant. Dużo gorzej już mundurowi radzili sobie z rosnącą plagą kradzieży. Udaje im się rozwikłać zaledwie co piątą taką sprawę. Wyraźnie udało się ograniczyć liczbę wypadków drogowych, choć w liczbie śmiertelnych wypadków nadal pozostajemy europejskimi liderami.

Walka z narkotykami

Kierownictwo policji może się pochwalić sukcesem, jakim było utworzenie w mniejszych jednostkach zespołów wyspecjalizowanych w zwalczaniu przestępczości narkotykowej. Wcześniej policjanci z komisariatów i komend miejskich uważali, że narkotyki to temat zastrzeżony dla Centralnego Biura Śledczego. W konsekwencji mniej znaczącymi dilerami nikt się nie zajmował. Teraz przestępstw narkotykowych jest więcej, bo wreszcie ktoś poważnie zabrał się za ten obszar. – Rzadko się zdarza, aby ktoś poinformował o działaniu dilera. Sami musimy go namierzyć i zatrzymać – wyjaśniał gen. Matejuk.
Doświadczeni policjanci, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, prognozują, że w tym roku wzrost przestępczości będzie jeszcze mocniej zauważalny. – Trudno nie dostrzec, że ma ona ścisły związek z sytuacją ekonomiczną w kraju. Im gorsza, tym częściej mają miejsce rozboje czy kradzieże – tłumaczy jeden z naszych rozmówców.
Podobnie uważają specjaliści od przestępczości zorganizowanej z Centralnego Biura Śledczego.
– Gorsza sytuacja w kraju oznacza, że jest mniej pieniędzy do podziału i o ten mniejszy kawałek tortu trzeba brutalniej walczyć – wyjaśnia oficer. I sugeruje, że może być więcej zabójstw na tle rozliczeń między grupami.
Czytaj więcej na dziennik.pl.