Mimo krytyki, jaka spotkała go w tenisowym środowisku, Andre Agassi nie żałuje ujawnienia sekretów swego życia i używania metamfetaminy w 1997 r. Jego żona, Steffi Graf, jest z niego dumna.

W autobiografii zatytułowanej "Open", Amerykanin przyznał, że cierpiąc na głęboką depresję zdecydował się na stosowanie "rekreacyjnego" narkotyku i kłamał, że nie używa żadnych niedozwolonych środków.

"Jak można żałować swego życia, jak można żałować mówienia prawdy. To jedyna szansa, jaką mam, by opowiedzieć koleje mego losu. Dlatego zatytułowałem książkę "Open". Jej napisanie zajęło mi trzy lata. Chcę, by miała wpływ na życie milionów ludzi, których nigdy nie spotkałem na swej drodze" - powiedział.

Numer 2 światowego tenisa Hiszpan Rafael Nadal uważa, że oszustów należy karać. Jego rodak Sergi Bruguera, który przegrał olimpijski finał z Agassim w Atlancie (1996) uznał, że rywal powinien zwrócić złoty medal igrzysk. Rosjanin Marat Safin posunął się do stwierdzenia, że należy dochodzić, by Amerykanin zwrócił swe trofea i pieniądze zarobione w tenisie.

39-letni Agassi argumentuje, że jeśli ukarał - to tylko siebie, a nie zaszkodził tenisowi. "Zraniłem i zniszczyłem siebie. W ciągu całego roku nie wygrałem żadnego turnieju, nie dokonałem niczego znaczącego. Zdołałem się jednak z tego wydobyć. To był rok wyjęty z życia".

Poza słowami potępienia, Agassi otrzymał też wyrazy poparcia, m.in. ze strony Andy'ego Roddicka i Andy'ego Murraya. Jak przyznał, był tym wzruszony.

Wielkim oparciem jest też dla niego żona, była, sławna tenisistka, Steffi Graf. Gdy pisał autobiografię, myślał o swych dzieciach, synu (Jaden Gil) i córce (Jaz Elle). "Żeby nie bały się prawdy i wiedziały, że ludzie popełniają błędy. Błędy to nie główny problem, ale to, co z nimi zrobimy" - podkreślił.

Mimo deszczu w Nowym Jorku pół tysiąca osób stało w kolejce, by dostać autograf na książce tenisisty.