Wyroki dożywocia i 25 lat więzienia dla łódzkich sanitariuszy: Andrzeja Nowocienia i Karola Banasia oraz 6 lat więzienia dla lekarza pogotowia Janusza Kulińskiego są ostateczne. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrony w głośnym procesie "łowców skór", skazanych za zabijanie pacjentów pogotowia i handlowanie informacjami o zgonach z zakładami pogrzebowymi.

"Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość" - od tych słów z listu św. Pawła do Tymoteusza sędzia SN Stanisław Zabłocki rozpoczął uzasadnianie wyroku. Sąd podkreślił, że to właśnie chciwość zaprowadziła oskarżonych za kraty.

"Ta sprawa pokazuje, jak głęboki może być upadek człowieka, gdy pękną w nim hamulce moralne. Jeden z oskarżonych wręcz chełpił się dokonanym zabójstwem. Mówił, że "puknął" kobietę, która miała wysypkę. To oznaczało pozbawienie jej życia. W pamięci pozostanie nadany przez media tej sprawie kryptonim - "łowcy skór", ale też to, że skazani wycenili ludzkie życie. I to tak nisko - tysiąc złotych do podziału na czterech" - mówił sędzia Zabłocki.

Podkreślił on zarazem, że ta sprawa nie powinna rzutować na całokształt obrazu służby zdrowia czy pogotowia ratunkowego. Jest ona bowiem - jak zaznaczył - "malutkim, tragicznie wynaturzonym wycinkiem, mrocznym marginesem". "Pamiętajmy z tej sprawy tego sanitariusza spod Łodzi, który zeznał, że słyszano tam o handlowaniu informacjami o zgonach, ale nikomu się to w głowie nie mieściło" - tak SN zakończył trwające dwie godziny uzasadnienie ogłoszonego werdyktu.

"Uzasadnienie wyroku sądu w Łodzi jest perfekcyjne"

Adwokaci trzech z czterech skazanych w sprawie "łowców skór" chcieli uchylenia wyroków i zwrotu sprawy sądom w Łodzi. W kasacjach do SN obrońcy Nowocienia i Kulińskiego wnieśli o uchylenie wyroków i zwrot sprawy sądowi okręgowemu. Adwokat Banasia wniósł o zwrot sprawy sądowi apelacyjnemu.

Prokurator Józef Gemra był za oddaleniem kasacji i uznaniem ich za bezzasadne. Takie samo stanowisko zajął pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - są nimi bliscy osób, które zmarły w wyniku interwencji pogotowia.

Zarzuty obrony nie znalazły uznania w Sądzie Najwyższym. SN podkreślił, że adwokaci nie dowiedli, by wyroki w tej sprawie zapadły z rażącym naruszeniem prawa lub procedur. "Uzasadnienie wyroku sądu w Łodzi jest perfekcyjne" - podkreślił sędzia Zabłocki.

"Lekarz pogotowia musi podejmować szybkie decyzje i nie ma szansy konsultować się z innymi lekarzami"

Odnosząc się do zarzutów, za które został skazany lekarz - Janusz Kuliński - SN podkreślił, że jego obowiązkiem było niesienie pomocy osobom wzywającym pogotowie. "Lekarz pogotowia ma ratować życie w nagłych przypadkach. Ma to umieć - a jeśli nie umie - nie powinien tam pracować, bo w takiej sytuacji każdy przypadek jest w istocie narażeniem życia pacjenta. Lekarz pogotowia musi podejmować szybkie decyzje i nie ma szansy konsultować się z innymi lekarzami. To prawda, ale tym bardziej musi on wiedzieć, co robi" - mówił we wtorek sędzia Waldemar Płóciennik.

W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może nawet celowo zabijano pacjentów. Alarmowano, że są poszlaki, iż niektórym chorym podawano pavulon - lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć.

W styczniu 2007 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał b. sanitariuszy Andrzeja N. i Karola B. za zabójstwo 5 pacjentów. B. lekarzy Janusza K. i Pawła W. skazano za narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli. Wszystkich uznano też za winnych wyłudzenia pieniędzy od rodzin zmarłych i przyjęcia od 30 do 10 tys. zł od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach. Wobec całej czwórki sąd orzekł także 10-letni zakaz wykonywania zawodów; przepadek osiągniętych korzyści majątkowych i zasądził od nich nawiązki na cele charytatywne. W czerwcu 2008 r. wyroki te utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi, który oddalił apelacje obrony.



Łódzka prokuratura nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery i zapowiada kolejne akty oskarżenia

W lipcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Łodzi w innym procesie w tej sprawie skazał pięciu b. pracowników pogotowia, w tym troje lekarzy, na kary od 2 lat do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd uznał, że wszyscy pomogli w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Wobec całej piątki orzeczono też od 15 do 10 tys. zł grzywny i przepadek osiągniętych korzyści majątkowych. Prokuratura odwołała się od wyroku, uznając kary za zbyt łagodne. Odwołania złożyli także obrońcy, którzy chcą ponownego procesu.

Łódzka prokuratura nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Śledztwo obejmuje lata 1998-2002; badanych jest ponad 2 tys. zgonów pacjentów. Główne wątki śledztwa dotyczą pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii lub niewłaściwych leków, korupcji w związku z informacjami o zgonach pacjentów oraz celowego opóźniania wysyłania karetek do pacjentów. W sumie podejrzanych jest ponad 40 osób, m.in. lekarze, właściciele lub pracownicy zakładów pogrzebowych oraz byli pracownicy pogotowia.