Wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld zapewnił, że stanowiska wyrażane przez jego resort podczas prac nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych nie były indywidualnymi opiniami poszczególnych osób, ale oficjalnym zdaniem resortu. Dodał, że w trakcie prac nad projektem z nikim o nim nie rozmawiał.

"Stanowiska ministra gospodarki w procesie legislacyjnym nad wyżej wymienionym projektem nie są, ani nie były indywidualnymi stanowiskami poszczególnych ministrów lub wiceministrów, ale oficjalnymi stanowiskami resortu, o których wiedział minister gospodarki Waldemar Pawlak" - napisał Szejnfeld w oświadczeniu.

Oświadczył też, że jego działania w tej sprawie "były jawne i przejrzyste oraz formalne, polegały bowiem wyłącznie na podpisywaniu oficjalnych stanowisk ministra gospodarki".

"Moje kontakty w tej sprawie prowadzone były tylko drogą pisemną. Z nikim w trakcie procesu legislacyjnego na temat omawianej ustawy nie rozmawiałem. Poza udziałem w posiedzeniach Komitetu Rady Ministrów, nie brałem też osobistego udziału w żadnych innych spotkaniach nawet oficjalnych, jak np. posiedzenia konferencji uzgodnieniowej, czy komisji prawniczej, a tym bardziej w spotkaniach nieformalnych. Nic mi zresztą nie jest wiadome, by na ten temat jakieś nieformalne spotkania miały miejsce" - napisał Szejnfeld.

"Twierdzenia medialne na temat blokowania procesu legislacyjnego to pomówienia"

Wiceminister oświadczył, że twierdzenia medialne na temat blokowania procesu legislacyjnego to pomówienia. Według niego zgłaszanie wątpliwości, uwag czy też rozbieżności jest prawem, a nawet obowiązkiem każdego resortu i nie może być traktowane jako celowe blokowanie procesu legislacyjnego.

"Jeśli bowiem pismo na pięć stron Ministra Gospodarki składające się z kilkunastu uwag miałoby tak być oceniane, to jak należałoby określić uwagi innych resortów do projektów zgłaszanych przez Ministerstwo Gospodarki" - napisał w oświadczeniu Szejnfeld.

Z materiałów ujawnionych w zeszłym tygodniu przez kancelarię premiera wynika, że 26 sierpnia 2009 r. odbyło się spotkanie dotyczące projektu nowelizacji tzw. ustawy hazardowej, w którym uczestniczyli premier Donald Tusk, minister finansów Jacek Rostowski i odpowiedzialny za projekt wiceminister finansów Jacek Kapica.

Podczas rozmowy z Kapicą premier pytał go m.in. o to, czy ktoś z osób publicznych wyrażał szczególne zainteresowanie projektem ustawy. Kapica wskazał na ministra gospodarki, w którego imieniu występował wiceminister Szejnfeld. Miał on zgłaszać wiele uwag do planowanej nowelizacji i "zawsze wnosił o usunięcie z projektu nowych dopłat do gier".

Kapica mówił premierowi, że dużą liczbę uwag z resortu gospodarki można było uznać za "chęć przedłużenia procesu legislacyjnego". Dodał, że na ostatnim etapie prac resort ten zgłosił uwagę, że projekt powinien podlegać notyfikacji Komisji Europejskiej. Zdaniem Kapicy, przedłużyłoby to jej wejście w życie o rok. Według niego, Urząd Komitetu Integracji Europejskiej nie wydał jednoznacznej opinii w tej sprawie.

"Wiceminister Szejnfeld przestrzegał procedur administracyjnych"

Wcześniej w poniedziałek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak oświadczył, że w pracach nad zmianami w ustawie o grach i zakładach wzajemnych wiceminister Szejnfeld "przestrzegał procedur administracyjnych".

"Trzeba odróżnić dwie rzeczy: nieroztropność w kontaktach z konkretnym przedsiębiorcą i drugie: dyskusja nad konkretnym projektem ustawy i pomysłem na różnego rodzaju podatki, które dotyczą hazardu. To jest pytanie, czy to mają być dopłaty, czy to ma być zwiększony podatek, ryczałtowy na przykład od automatów niskich wygranych - to jest sprawa zupełnie inna" - podkreślił Pawlak.