Polacy, którzy jeszcze do niedawna tłumnie odwiedzali restauracje, dziś przerzucają się na fast foody. Jak zauważa gazeta "Metro", bary szybkiej obsługi - paradoksalnie - na kryzysie korzystają.

Przeciętny Francuz przejada na mieście 900 euro rocznie, Czech - 350 euro. Polak w zeszłym roku wydał na to nieco ponad 100 euro, co sytuuje nas w europejskim ogonie. Gdzie jadają nacje z czołówki zestawienia, trudno powiedzieć. Natomiast Polak, zwłaszcza ostatnimi, kryzysowymi czasy stołuje się głównie w fast foodach. Restauracyjny boom, który przyniósł wzrost wydatków na jedzenie na mieście (jeszcze pięć lat temu wydawaliśmy w ten sposób ok. 50 euro rocznie) już się skończył.

Agencja Euromonitor International, międzynarodowa firma badawcza, do niedawna prognozowała, że obroty polskich restauracji wzrosną w tym roku o 3,5 proc. (do poziomu ok. 29 mld zł). Teraz skorygowała prognozy i wieści aż 3 proc. spadek.

O tym więcej w dzisiejszym wydaniu "Metra".