Gawkowski: Rząd zamiast szykować się na jesienną falę zachorowań, zajmował się przez dwa miesiące sobą.
Co rząd powinien zrobić w sprawie COVID-19?
Zamknąć na miesiąc szkoły, by zmniejszyć transmisję z powodu bezobjawowych zakażeń wśród dzieci. I wrócić z opracowaną koncepcją nauczania hybrydowego. Dane z Warszawy wskazują, że przyczyna zakażenia 70 proc. osób jest nieznana, ale to są zakażenia z powodu otwarcia szkół. Brakuje też stabilnej strategii. Choćby w kwestii noszenia masek. Raz minister mówi nosić, raz nie, i tak wkoło. To pokazuje chaos w otoczeniu premiera. Rząd musi skutecznie egzekwować obowiązek noszenia maseczek i Lewica przygotowała ustawę w tej sprawie.
Rozważacie darmowe udostępnianie masek?
Zastanawiamy się nad ich udostępnianiem przez samorządy. Ale to dziś nie jest problem finansowy, a mentalny. Kwestionowanie pandemii, wątpienie, że ludzie umierają na koronawirusa. Tak na mównicy sejmowej pajacowali posłowie Konfederacji i to powinno być karane. Rząd powinien ponowić akcję informacyjną na temat pandemii i obowiązku noszenia masek. Ta sytuacja to efekt zaniechań, rząd zamiast szykować się na jesienną falę zachorowań, zajmował się sobą.
Może trzeba wprowadzić stan klęski żywiołowej?
Bardziej niż ogłaszania stanu klęski brakuje działań rządu. Stan klęski spowoduje, że ludzie znów będą siedzieć w domach, gospodarka ucierpi. Drugi lockdown spowoduje, że będziemy wychodzili z kryzysu nie dwa‒trzy lata, tylko 10. Kiedy Lewica przedstawiła plan dla edukacji i zdrowia, minister zdrowia mówił, że panikujemy, a dziś sam te rozwiązania stosuje. To dobrze, ale szkoda, że zmarnowano trzy miesiące. Podobnie jest z budżetem, który się wali. Tak, w pandemii trzeba się zadłużać i pieniądze kierować m.in. do zagrożonych przedsiębiorstw, ale rząd wydaje je często bez pomysłu. Polski nie będzie stać na wygospodarowanie kolejnej puli 100 czy 200 mld zł na pomoc dla gospodarki i dlatego trzeba je mądrze wydawać, a kupuje się nieistniejące respiratory.
Zmieniając temat: czego Lewica bardziej chce ‒ przyjęcia ustawy futerkowej bez poprawek czy jej korekt?
Ochrona zwierząt to dla Lewicy sprawa kluczowa. Nasi senatorowie wniosą o przyjęcie ustawy w wersji, jaka przyszła z Sejmu.
Jeszcze kilka tygodni temu widzieliśmy pakiet propozycji waszych poprawek. Co się zmieniło?
PiS coraz bardziej kluczy i jest obawa, że tak pozmienia ustawę, aby kluczowe elementy wypadły. Klub Lewicy ustalił, że priorytetem jest to, aby ustawa w ogóle weszła w życie.
To ma być polityczny fortel? By wprawić w zakłopotanie prezydenta Dudę?
Andrzej Duda wiele obiecywał. Jeśli chce być przyjacielem zwierząt, to powinien podpisać ustawę. Jeśli ją zawetuje lub odeśle do TK, to będzie sygnał, że los zwierząt ma gdzieś.
Skorygowanie ustawy nie byłoby racjonalniejsze?
Planujemy przygotowanie nowelizacji, która m.in. zapewni duże odszkodowania przedsiębiorcom. Każdy, kto inwestował w biznes, powinien czuć, że państwo nie zostawia go z problemami.
Gdzie jeszcze ustawę należałoby skorygować?
Chcemy, aby w ustawie znalazł się nasz pomysł na powołanie rzecznika praw zwierząt. Dziś nie istnieje niezależny i finansowany z budżetu państwa urząd, który w sposób skuteczny broni praw zwierząt i kontroluje przestrzeganie obowiązujących regulacji.
A co z wchodzeniem na prywatne posesje organizacji prozwierzęcych?
Ta ustawa nie zakłada, że każdy będzie mógł wejść do domu i sprawdzać stan zwierząt. Jeśli pojawiają się informacje, że jakieś zwierzę jest maltretowane, wtedy można podejmować interwencję. Tak jak do tej pory, tyle że teraz będzie to dokładnie opisane w prawie.