Fiaskiem zakończyła się próba porozumienia demokratów z Kongresu z Białym Domem w sprawie uchwalenia przed wyborami tarczy pomocowej dla gospodarki.
We wtorek Donald Trump zakazał ministrowi finansów Steve’owi Mnuchinowi dalszych negocjacji z przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. W serii tweetów, które głowa państwa zamieściła w ciągu doby po opuszczeniu szpitala Marynarki Wojennej Walter Reed, pojawił się zarzut, że liderka demokratów działa w złej wierze. „Zakazałem moim przedstawicielom i pełnomocnikom dalszych negocjacji aż do wyborów, które wygram, a wówczas od razu przedstawię wielką ustawę o pakiecie stymulacyjnym dla gospodarki, skoncentrowanym na pomocy dla ciężko pracujących Amerykanów oraz małych przedsiębiorstw” – napisał na Twitterze Trump.
Decyzja prezydenta stoi w sprzeczności ze stanowiskiem szefa Rezerwy Federalnej Jeromem H. Powellem (z nominacji Trumpa), który kilka godzin wcześniej niemal błagalnym tonem wezwał Kongres do działania, bo jego zdaniem bez tarczy gospodarka może się nie podnieść.
Komunikaty wysłane przez prezydenta wpłynęły na spadek głównych indeksów giełdowych, bo inwestorzy spodziewali się porozumienia opartego przede wszystkim na ulgach podatkowych – we wrześniu gospodarka USA zaczęła wyraźnie dostawać zadyszki. Trzeba przypomnieć, że Donald Trump sam cierpi jeszcze z powodu COVID-19, ale lekceważy powagę choroby oraz to, jak mogła wpłynąć ona na niego w ostatnich czterech dniach. Dziennikarze akredytowani przy Izbie Reprezentantów dowiedzieli się, że kongresmeni spekulują, iż nagła decyzja głowy państwa o zaprzestaniu rozmów w sprawie tarczy może wynikać z jego stanu psychicznego, spowodowanego przyjęciem dużej dawki sterydów w związku z terapią antykoronawirusową.
Skutkiem decyzji prezydenta o zerwaniu negocjacji z Nancy Pelosi 26 mln pozostających bez pracy Amerykanów nie będzie mogło co najmniej przez miesiąc liczyć na jakąkolwiek pomoc federalną. Przed wieloma z nich stoi też perspektywa eksmisji. A negocjacje toczyły się o to, czy wartość tarczy wyniesie 1,6 bln dol., jak chciał minister Mnuchin, czy 2,2 bln dol., czego w uchwalonej w zeszłym tygodniu niewiążącej rezolucji chciała Izba Reprezentantów.
Biały Dom tymczasem cały polityczny wysiłek koncentruje na błyskawicznym zatwierdzeniu przez Senat kandydatury sędzi Amy Coney Barrett, która da konserwatystom stabilną przewagę w Sądzie Najwyższym.
Szef senackiej Komisji Sprawiedliwości Lindsey Graham, którego też czeka w rodzinnej Południowej Karolinie wyborczy test i także sondaże każą mu się obawiać o wynik, zarządził przesłuchania kandydatki na 12 października. Republikanie mają w tym gremium przewagę 12 do 10 głosów. Ale tak się składa, że zarażeni koronawirusem senatorowie Thom Tillis i Mike Lee w nim zasiadają, a skoro są teraz w związku z chorobą odizolowani, pozostaje remis – 10 do 10. Ale i z takim wynikiem kandydatura sędzi Barrett może stanąć przed całą izbą, bo szef republikańskiego klubu w Senacie Mitch McConnell jest bardzo zdeterminowany, by tak się stało.
Bez Tillisa i Lee może on liczyć na 49 głosów. Tyle samo mają demokraci wzbogaceni o dwie zbuntowane republikanki. W tej sytuacji głosem decydującym będzie ten należący do wiceprezydenta Mike’a Pence’a. Bezbarwny i izolowany przez Trumpa polityk dzięki owemu głosowaniu może przejść do historii jako ten, który na lata utrwalił konserwatywną większość w Sądzie Najwyższym.
Biały Dom zaakceptował we wtorek nowe surowe zasady dotyczące ewentualnego wypuszczenia na rynek szczepionki przeciwko COVID-19 pod wpływem stanowczej presji Agencji ds. Żywności i Lekarstw (FDA). Szanse na to, że pierwsze dawki będą dostępne dla Amerykanów przed wyborami, spadły do zera. Dotąd w USA zachorowało 7,5 mln osób, a 210 tys. zmarło.
Słowa z Twittera kreują giełdową rzeczywistość
Po upadku negocjacji w sprawie pakietu stymulacyjnego wskaźniki na Wall Street we wtorek zaczęły tracić. Indeks S&P 500 skurczył się o 1,4 proc. na około godzinę przed zamknięciem notowań. S&P 500 spadł o 47,66 pkt do 3 360,97. Dow Jones o 375,88 pkt, czyli 1,3 proc. do 27 772,76 pkt. Nasdaq stracił 177,88, czyli 1,6 proc. do 11 154,60 pkt. Wskaźnik „tech-heavy” utrzymywał tempo wzrostu o 0,5 proc., zanim Trump wrzucił na Twittera informację.
Jeżeli nie będzie nowych bodźców stymulacyjnych, analitycy szacują, że w ostatnich trzech miesiącach roku nastąpi znaczne spowolnienie wzrostu. W ubiegłym miesiącu Goldman Sachs obniżył swoją prognozę wzrostu w IV kwartale do zaledwie 3 proc. w tempie rocznym w porównaniu z poprzednią prognozą wynoszącą 6 proc., ponieważ nie spodziewał się już zatwierdzenia pakietu pomocowego. Dzięki temu gospodarka amerykańska na koniec 2020 r. byłaby o 2,5 proc. mniejsza niż rok wcześniej, nawet po dużym odbiciu w okresie od lipca do początku września.