Wczoraj porwano Maryję Kalesnikawą, ostatnią przedstawicielkę kobiecego tria Cichanouskiej, która nie opuściła Białorusi
Maryja Kalesnikawa została wciągnięta do mikrobusu w centrum stolicy i ślad po niej zaginął. MSW twierdzi, że nie wie, gdzie przebywa członkini prezydium Rady Koordynacyjnej przy Swiatłanie Cichanouskiej. Większość jej kolegów z prezydium poddano represjom. W sumie politycznie motywowane prześladowania dotknęły już ok. 10 tys. Białorusinów. Wielu trafiło do aresztów, gdzie zwłaszcza w pierwsze dni po wyborach 9 sierpnia na masową skalę poddawano ich torturom. W niedzielę milicjanci po cywilnemu bili pałkami manifestantów, którzy wyszli na tradycyjny już weekendowy marsz solidarności.
Spośród siedmiorga członków prezydium Rady Koordynacyjnej, którą powołano, by władze miały z kim negocjować jakąś formę porozumienia, tylko dwoje pozostaje na wolności na Białorusi. To noblistka Swiatłana Aleksijewicz i prawnik Maksim Znak. Oboje byli już jednak wzywani na przesłuchania. W areszcie przebywa działacz robotniczy Siarhiej Dyleuski i znana prawniczka Lilija Ułasawa, której postawiono już zarzuty. Były minister kultury Pawieł Łatuszka wyjechał do Polski, a chadeczka Wolha Kawalkowa przymusowo wywieziona została do naszego kraju. Wczoraj Łatuszka opowiadał, że po tym, jak jako jedyny tak wysoko postawiony przedstawiciel establishmentu zdecydował się wejść w skład Rady Koordynacyjnej, zaczęto mu grozić odpowiedzialnością karną.
Żądano wyjścia z Rady, a gdy odmówił – emigracji. – Usłyszałem ultimatum: albo wyjadę, albo będę miał sprawę karną – opisuje Łatuszka. Podobne pogróżki płynęły pod jego adresem także z ust Alaksandra Łukaszenki. Kawalkową nakłoniono do wyjazdu, gdy przebywała w areszcie. Kobiecie, od lat działającej w opozycji, zagrożono długotrwałym pobytem za kratami, jeśli nie zdecyduje się wyjechać. Funkcjonariusze odstawili ją na polską granicę. – Moje rzeczy przez granicę przeniósł w torbie kagebista. Dali mi nawet zaświadczenie, że nie mam koronawirusa, chociaż żadnego testu nie robiłam – wspomina Kawalkowa.
Oboje przekonują, że zamierzają wrócić na Białoruś, jak tylko okoliczności będą bardziej sprzyjające. Wcześniej w podobny sposób do wyjazdu zmuszono Cichanouską, która okazała się najgroźniejszą rywalką Łukaszenki w wyborach. Kobietę wywieziono na przejście z Litwą, a zgodę na wyjazd wymuszono szantażem. Cichanouskiej miano zagrozić, że i ona, i jej mąż Siarhiej otrzymają kilkunastoletnie wyroki, co odbije się na kondycji ich dzieci. Zdaniem naszych rozmówców władze, uderzając w kolejnych członków prezydium Rady, chcą sparaliżować jej działalność.
– Ale jeśli będziemy wstrzymywać pełnomocnictwa zatrzymanych i tych, którzy wyjechali za granicę, damy im narzędzie, które może być używane bez końca. Jest prezydium, ale w skład Rady wchodzi w sumie kilkadziesiąt osób. Jest i poszerzona formuła z udziałem 4000 ludzi. Chciałbym zobaczyć, jak władze wyrzucają z kraju 4000 osób. Rada kontynuuje pracę i pozostaje w pełni decyzyjna – dowodzi Łatuszka. Sam były minister, wieloletni członek nomenklatury, który do chwili poparcia protestów kierował teatrem im. Janki Kupały w Mińsku, w tym tygodniu odwiedzi kilka unijnych stolic.
Łatuszka jest jednym z niewielu polityków, którzy publicznie wypowiedzieli posłuszeństwo Łukaszence. Większość pozostaje lojalna, choć eksminister przekonuje, że to tylko wrażenie. – 80 proc. pracowników aparatu władzy pracuje w trybie strajku włoskiego i faktycznie przestało wykonywać polecenia przełożonych. Potrzebują tylko bodźca – twierdzi. Jego zdaniem takim bodźcem może być szybko pogarszająca się sytuacja gospodarcza kraju, prawdopodobne podpisanie harmonogramu przyspieszonej integracji z Rosją, wreszcie organizacja inauguracji szóstej kadencji Łukaszenki.