Tbilisi radzi sobie z wirusem najlepiej spośród wszystkich państw regionu.
W Gruzji odnotowano dotąd jedynie 589 zakażeń SARS-CoV-2, z których osiem zakończyło się zgonem. Przyrosty należą do najwolniejszych na świecie. W przeliczeniu na milion mieszkańców jest zaledwie 158 infekcji. Jeśli nie liczyć odizolowanych geograficznie parapaństw (Abchazja, Górski Karabach i Osetia Płd.), to najlepszy wynik na tle innych państw regionu oraz rosyjskich republik kaukaskich, gdzie ten wskaźnik waha się od 189 przypadków na milion w Azerbejdżanie do 1707 w Inguszetii. Dla porównania w Polsce mamy 353 chorych na milion.
Dobry wynik ma znaczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wysoki poziom wymiany turystycznej – w 2019 r. 9,3 mln przyjezdnych na 3,7 mln ludności. Władze Gruzji dość szybko zareagowały na zagrożenie. Szkoły przestały działać już 29 lutego, trzy dni po pierwszej diagnozie (chory mężczyzna wrócił z Iranu taksówką przez Azerbejdżan), a w połowie marca kraj zamknął granice. Zakazano imprez masowych, zamknięto targowiska, armię ściągnięto do koszar, a dwa miasta szczególnie dotknięte chorobą – zamieszkane głównie przez Azerów Bolnisi i Marneuli – objęto kordonem sanitarnym. Restrykcje w najmniejszym stopniu objęły Cerkiew, co wywołało falę kontrowersji.
Ograniczenia są już stopniowo zdejmowane. Znaczna w tym zasługa Centrum Badań nad Zdrowiem Publicznym im. Richarda Lugara. Serwis Civil.ge nazwał jego dyrektora Paatę Imnadzego jednym z „czterech muszkieterów z gruzińskiego frontu walki z epidemią”. Zakład powstał na bazie infrastruktury z czasów sowieckich, która służyła badaniom nad dżumą, produkcji szczepionek, a w razie wojny miała być gotowa na przestawienie się na wytwarzanie broni biologicznej.
Prace nad uzgadnianą z USA od 1997 r. przebudową centrum, później nazwanego imieniem zaangażowanego w rozbrojenie biologiczne senatora Lugara, zaczęto w 2004 r., gdy do władzy doszedł proamerykański prezydent Micheil Saakaszwili. Pomysł był prosty: Amerykanie dadzą 350 mln dol. na ośrodek, który będzie zatrudniał na godziwych zasadach mikrobiologów z byłego ZSRR, by nie szukali pracy w takich krajach, jak Iran czy Korea Płn., lub grupach terrorystycznych. W Alekseewce pod Tbilisi mieli się zająć badaniami nad zdrowiem publicznym i zwierzęcym, w tym chorobami zakaźnymi. W 2018 r. centrum zostało w całości przekazane Gruzji, która przejęła też jego finansowanie.
Zawsze jednak budziło to sprzeciw Rosji. Moskwa lansowała tezę, że w rzeczywistości centrum zajmuje się rozwojem broni masowej zagłady. – Pod pozorem leczenia bada się tam silnie toksyczne preparaty chemiczne lub czynniki biologiczne charakteryzujące się wysoką śmiertelnością – dowodził w 2018 r. gen. Igor Kiriłłow, dowódca rosyjskich wojsk obrony radiacyjnej, chemicznej i biologicznej, a szef parlamentarnego komitetu obrony Władimir Szamanow groził „podjęciem kroków dyplomatycznych i wojskowych”, jeśli Tbilisi nie zamknie laboratorium. „To nonsens i typowa dla Rosjan kampania dezinformacyjno-propagandowa” – komentowała ambasada USA w Gruzji.
Podobne oskarżenia wystosował Igor Giorgadze, były szef bezpieki, przebywający na wygnaniu w Moskwie, odkąd władze oskarżyły go o szykowanie zamachu, którego ofiarą miał paść poprzednik prezydenta Saakaszwilego Eduard Szewardnadze. Gruzińscy i brytyjscy dziennikarze zbadali sprawę, ale rewelacje okazały się nieprawdziwe. – Nie we mnie to uderza, a w ludzi, którzy wierzą w tę propagandę – mówił dyrektor Imnadze w rozmowie z „Coda Story”. Centrum zapraszało też zagranicznych, w tym rosyjskich ekspertów do złożenia wizyty.
Moskwa wróciła do sprawy, gdy Chińczycy, odwracając uwagę od genezy pandemii, zaczęli twierdzić, że wirus nie jest naturalnego pochodzenia i powstał w amerykańskich laboratoriach. 17 kwietnia rzeczniczka MSZ Marija Zacharowa przekonywała, że USA zorganizowały w Tbilisi „biolaboratorium podwójnego przeznaczenia”. Śladem teorii spiskowych podążył lubujący się w tego typu tematach kanał RJeN TW, wedle którego koronawirus mógł powstać w Centrum Lugara. RJeN TW jest prywatny, ale podłącza się pod kremlowskie kampanie propagandowe (także te wymierzone w Polskę). Szefową rady nadzorczej NMG, do którego należy telewizja, jest Alina Kabajewa, domniemana partnerka życiowa Władimira Putina.