Wczoraj odbyły się demokratyczne prawybory w kolejnych sześciu stanach.
Joemu Bidenowi los wyraźnie zaczął sprzyjać, a Partia Demokratyczna jednoczy się wokół jego kandydatury. W poniedziałek poparło go dwoje potężnych afroamerykańskich polityków i byłych rywali do nominacji, czyli senatorowie Cory Booker i Kamala Harris. Oboje są poważnymi pretendentami do wiceprezydentury w ewentualnym rządzie Bidena. Wczoraj głosowali mieszkańcy Dakoty Północnej, Idaho, Michigan, Missisipi, Missouri i Waszyngtonu, kończy się też głosowanie wśród demokratów spoza USA.
Biden ma coraz więcej pieniędzy na kampanię. W ciągu pierwszych pięciu dni po zwycięstwie w superwtorku były wiceprezydent zebrał 22 mln dol. Co prawda niemal całą sumę wydał na reklamówki w stanach, w których dziś odbywają się prawybory, ale cały czas spływają nowe pieniądze. Poza tym faworyt wyścigu zaczął korzystać z zasobów kadrowych kandydatów, którzy wycofali się i go poparli, głównie Pete’a Buttigiega, Amy Klobuchar i Toma Steyera. Dla Bidena to duża zmiana, bo dotąd najbardziej utalentowani specjaliści od komunikacji i organizowania kampanii w terenie woleli pracować dla innych, zwłaszcza że byli oni gotowi więcej zapłacić, bo i lepiej szedł im fundraising.
Także miliarder Michael Bloomberg, gdy tydzień temu wycofywał się z prezydenckiego wyścigu, poparł Bidena i oświadczył, że zrobi wszystko, żeby pozbyć się z Białego Domu Donalda Trumpa. A że jego majątek szacuje się na 50–60 mld dol., to możliwości wspierania demokratycznego kandydata ma w zasadzie nieograniczone. Nieograniczone, bo w 2014 r. zdominowany przez konserwatywnych sędziów Sąd Najwyższy zniósł część ograniczeń dotyczących finansowania kampanii wyborczych.
Wcześniej jedna osoba mogła przekazać kandydatom maksymalnie 48,6 tys. dol. w ciągu dwóch lat, a partiom politycznym i komitetom w tym samym okresie maksymalnie 74,6 tys. dol. Oznaczało to, że łączna suma wpłacona na kampanię nie mogła przekroczyć 123,2 tys. dol. Sześć lat temu Sąd Najwyższy zniósł to ograniczenie, pozostawiając w mocy jedynie limit środków, które można przekazać na jednego kandydata: 2600 dol. w prawyborach plus kolejne 2600 dol. w wyborach generalnych.
Większość sędziów uznała, że limity naruszały pierwszą poprawkę konstytucji, gwarantującą wolność słowa, zgromadzeń i petycji. – Nie ma bardziej fundamentalnego prawa dla naszej demokracji niż prawo uczestniczenia w wyborze liderów politycznych. Kongres nie może regulować kwestii wpłat tylko po to, by zmniejszyć ilość pieniędzy w polityce – argumentował wtedy prezes SN John Roberts.
Sędziowie przeciwni ówczesnemu wyrokowi, jak Stephen Breyer, przypominają inne orzeczenie Sądu Najwyższego – z 2010 r. Zniosło ono część ograniczeń w finansowaniu kampanii przez korporacje. Republikanie powoływali się również wtedy na pierwszą poprawkę. Wyrok umożliwił tworzenie wspieranych przez wielki kapitał super komitetów akcji politycznej (Super PACs), powoływanych do konkretnych wyścigów wyborczych. W kampanii 2020 r. stanowią one lwią część wspierania kandydatów.
Bloomberg dowiódł już, że potrafi wydać na jeden blok reklamowy – przed superwtorkiem – 500 mln dol. Teraz usiadł ze swoimi prawnikami, by ustalić, w ramach jakich reguł uruchomić środki na atakowanie Trumpa oraz – najprawdopodobniej – Berniego Sandersa, głównego rywala Bidena w walce o demokratyczną nominację. Z pewnością może więc uruchomić swój Super PAC. Na razie były burmistrz Nowego Jorku i wielki przegrany demokratycznych prawyborów skupiał się na przekonywaniu mieszkańców sześciu kluczowych stanów: Arizony, Florydy, Michigan, New Hampshire, Pensylwanii i Wisconsin.
Problem sprowadza się do tego, że nie będzie mógł koordynować tej akcji z Bidenem. Na trop potencjalnych kontaktów jego ludzi z ludźmi byłego wiceprezydenta prędzej czy później wpadnie Federalne Biuro Śledcze, tak jak to było w przypadku kampanii Trumpa i rosyjskich oligarchów. Może zatem dojść do zabawnej sytuacji, w której Biden będzie określać swoje potrzeby finansowe w mediach i instruować Bloomberga w wywiadach, że np. Georgia jest w grze i przydałoby tam przerzucić środki.