Nie wiemy, na podstawie jakich przesłanek i jakiego kryterium dokonano wyboru samolotów wartych miliardy złotych - mówi gen. bryg. rez. dr Adam Duda, były szef Inspektoratu Uzbrojenia MON.
Jutro minister obrony Mariusz Błaszczak ma podpisać wartą 4,6 mld dol. umowę na zakup 32 samolotów F-35. Wiceszef sejmowej komisji obrony Czesław Mroczek poprosił Najwyższą Izbę Kontroli o przyjrzenie się tej transakcji. Co pan o niej sądzi?
Cieszy mnie, że dla Sił Zbrojnych jest kupowany sprzęt najnowszej generacji. Ale sposób, w jaki to robimy, nie napawa mnie, jako legalisty, optymizmem. Być może nie byłoby tego zawiadomienia, gdyby podczas sejmowej komisji obrony MON podzieliło się z posłami i opinią publiczną informacją o procedurze zakupu. Tego nie zrobiono. Wiemy zbyt mało o procesie podejmowania tej decyzji. Jako podatnicy możemy zobaczyć tylko finalne ogłaszanie decyzji, a nie widzimy sposobu, jak do tego dochodziliśmy. A chodzi o olbrzymie kwoty. Jako zastępca i szef Inspektoratu Uzbrojenia MON zajmowałem się pozyskiwaniem sprzętu dla Wojska Polskiego kilka lat. Widzę różnicę między tym, jak zakup o takiej skali powinien wyglądać, i jak wygląda.