Autoryzujący notatkę o nieprawidłowościach w KAS uważają się za sygnalistów. To pomówienia – twierdzi kierownictwo skarbówki, a dyrektorzy tracą stanowiska.
Spór pomiędzy Krajową Administracją Skarbową a departamentami podatkowymi w Ministerstwie Finansów trwa już ponad dwa lata. Ci pierwsi mają kontrolować i wyłapywać oszustów, drudzy zapewniać odpowiednie przepisy uszczelniające. Cel mają wspólny, ale różnice i tarcia dotyczyły metod jego osiągnięcia. Przygotowany dla premiera raport na temat nieprawidłowości w skarbówce, miał – jak napisali w tytule jego autorzy – doprowadzić do „oczyszczenia KAS z ludzi związanych z mafią vatowską/mafią paliwową” oraz otworzyć drogę do „KKV”, czyli końca karuzel VAT. DGP napisał o raporcie jako pierwszy.
Piotr Walczak, obecny szef KAS, Marian Banaś, jego poprzednik na tym stanowisku, a obecnie prezes NIK oraz wiceszef KAS, były oficer ABW Piotr Dziedzic są wymieniani w dokumencie w kontekście sprzyjania mafii paliwowej i sabotowania działań mających na celu walkę z oszustwami i wyłudzeniami podatków. W tej sprawie złożyli już zawiadomienie do prokuratury, służb i ministra koordynatora Mariusza Kamińskiego. Resort finansów twierdzi zaś, że materiał zawiera nieprawdziwe informacje.

Dyrektorska czystka

Jego autorzy lub osoby autoryzujące notatkę, która miała trafić do premiera, w ostatnich dniach opuszczają ministerstwo. Wszystko wskazuje, że tylko jeden z nich obroni stołek.
– Dziedzic postawił sprawę jasno: albo ja, albo oni. Patrząc na ostatnie zmiany kadrowe na dyrektorskich stanowiskach, widzimy, że dopiął swego – twierdzi nasz rozmówca z MF.
Wiceszef KAS walczy o swoje dobre imię, bo pod jego adresem pojawia się najwięcej oskarżeń w notatce. Z naszych ustaleń wynika, że do dwóch dyrektorów i jednego wicedyrektora, którzy mieli wziąć udział w spotkaniu będącym przyczynkiem do powstania raportu, kancelaria prawna reprezentująca Dziedzica wysłała pisma przedsądowe ze zredagowanymi przeprosinami.
Pod nimi podpisał się jedynie Maciej Żukowski kierujący departamentem dochodów podatkowych w MF. Złożył też pisemne wyjaśnienia, co stało za jego zaangażowaniem w sprawę.
W ostatnich dniach dwóch dyrektorów, którzy de facto autoryzowali notatkę o nieprawidłowościach, zostało odwołanych. Nasi informatorzy twierdzą, że nie podpisali się pod przeprosinami.
– Cała trójka, a właściwie piątka – jeśli dołożymy do tego jeszcze odwołanego pod koniec października dyrektora i eksperta z KAS, który sam odszedł – nie ma sobie nic do zarzucenia. Działali jako sygnaliści, dotarły do nich niepokojące informacje. Z tego, co mi wiadomo, z niczego się nie wycofują, twierdzą, że nie są źródłem wycieku informacji do mediów, a dostali informacje o charakterze kryminalnym i uderzającym w reputację KAS, więc przekazali je kierownictwu. Nie weryfikowali ich prawdziwości, bo część materiału to operacyjne ustalenia z rozpracowywania mafii paliwowej. To nie był jednak donos – mówi nam osoba znająca kulisy powstania notatki. Podkreśla, że jako sygnaliści powinni być raczej objęci ochroną, a odpowiednie instytucje państwowe powinny przyjrzeć się informacjom zawartym w materiale.
Obok ostatniego odwołania dwóch wysokich urzędników wcześniej z resortu odszedł także K., aspirant, który ostatnio był zatrudniony jako ekspert, a w przeszłości kierował działem operacyjnym w Mazowieckim Urzędzie Celno-Skarbowym (MUCS). Formalnie odszedł, bo stracił poświadczenie bezpieczeństwa z ABW.
– Ostatnie miesiące jego pracy w skarbówce były raczej próbą wypchnięcia go z KAS, bo trafił do sprawdzania paczek na poczcie. Praca jest w kiepskich warunkach i dla niego była raczej degradacją. Później udało mu się przenieść do kontroli przesyłek na lotnisku Okęcie, co też raczej było poniżej jego doświadczenia z urzędu, w którym zajmował się rozpracowywaniem najpoważniejszych przestępstw skarbowych – twierdzi nasz informator.
Odwołany został też Marcin Kopczyk, który kierował departamentem nadzoru nad kontrolami. W przeszłości był naczelnikiem MUCS.
– Gdy wiceszefem KAS został Piotr Dziedzic, wiadomo było, że dni Kopczyka są policzone. To on napisał w listopadzie 2017 r. notatkę dla ówczesnego szefa KAS Mariana Banasia na temat związków Dziedzica (był wtedy dyrektorem departamentu – red.) z prawnikiem, który miał być ojcem chrzestnym jego dziecka i pracować dla spółki paliwowej – mówi nasz informator.
Dziedzic znajomości się nie wypierał. Ale zapewnił, że od wielu lat nie ma z prawnikiem kontaktu i poddał się na tę okoliczność badaniu wariografem, które dało pozytywny dla niego rezultat.
Kopczyk informacje do notatki miał od K. Cztery miesiące później (27 lutego 2018 r.) zostaje odwołany ze stanowiska naczelnika MUCS. Jako uzasadnienie słyszy od Banasia i Walczaka (wtedy wiceszefa KAS), że ma być zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa, a do pracy w skarbówce będzie mógł wrócić jak się oczyści. Dwa dni po odwołaniu dostaje informacje z ABW, że postępowanie w sprawie jego dostępu do informacji ściśle tajnych zostaje przerwane. Trudno będzie mu więc oczyścić się w oczach ówczesnego kierownictwa KAS. Kopczyk odwołuje się od decyzji do premiera. W połowie czerwca 2018 r. Agencja wydaje postanowienie o sprostowaniu oczywistej omyłki, a miesiąc później minister koordynator służb specjalnych uchyla decyzję umarzającą postępowanie, stwierdzając, że była ona niezgodna z prawem. Kopczyk dostaje najwyższe możliwe poświadczenie bezpieczeństwa i wraca, ale już nie do MUCS, ale do centrali KAS na dyrektorskie stanowisko.
– Nie weryfikowałem informacji, które znalazły się w notatce, nie jestem też jej autorem, a jedynie brałem udział w spotkaniu, na którym te informacje były omawiane. Nie ujawniałem tych informacji mediom ani nie brałem udziału w przekazywaniu ich przełożonym – mówi DGP Kopczyk.

Mafia paliwowa

Gros informacji w notatce, jaką wysocy urzędnicy resortu finansów autoryzowali swoimi nazwiskami i przekazali swoim przełożonym, dotyczy mafii paliwowej skupionej wokół spółki R.T. W materiale, który trafił do obecnego ministra finansów i premiera, pojawia się wskazanie, że wyłudzenia VAT organizowała grupa, do której mieli należeć i ją kryć byli oficerowie wysokiego szczebla ze służb cywilnych i wojskowych, policji, biznesmeni, a także członkowie grup przestępczych, m.in. mafii pruszkowskiej. Do tego znani doradcy podatkowi i osoby ze świata naukowego. Informacje są trudne do zweryfikowania, ale kilka dni później nastąpił ciekawy zbieg okoliczności. Tydzień po tym, jak opisaliśmy zarzuty pod adresem kierownictwa KAS, agenci z kilku delegatur CBA na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku przeprowadzili wiele zatrzymań osób zamieszanych w aferę paliwową.
– Zastanawiająca koincydencja i to, że część nazwisk wymienionych w notatce urzędników z MF pokrywa się z zatrzymanymi. Być może wyciek do mediów tego dokumentu i zawartych w nim informacji operacyjnych spowodował, że śledczy musieli przyspieszyć pewne działania – mówi nasz informator znający kulisy sprawy. Zwraca jednak uwagę, że przestępczy proceder wokół R.T. i innych spółek miał miejsce w latach 2013–2016, a śledztwo trwa od dłuższego czasu, nie można więc wykluczyć, że zbieżność jest przypadkowa.
Z informacji, jakie otrzymaliśmy od śledczych z Białegostoku wynika, że w sumie zatrzymano 11 osób. Na liście są Paweł K., Maksymilian G. i Krzysztof M., którzy pojawiają się również z raporcie przygotowanym przez urzędników MF.
Gros informacji w notatce dotyczy mafii paliwowej i spółki RT
Jak tłumaczył się Marian Banaś?
Prezes NIK wziął wczoraj udział w posiedzeniu sejmowej komisji ds. kontroli państwowej, która pozytywnie zaopiniowała wniosek o powołanie na wiceprezesów izby Tadeusza Dziubę i Marka Opiołę. – Mieliśmy nadzieję, że prezes Banaś przyjdzie na posiedzenie komisji i oświadczy, że zrzeka się stanowiska – mówił poseł PO Michał Szczerba. Prezes NIK natomiast odczytał oświadczenie: – Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikałem płacenia podatków. Nic z tego nie jest prawdą, każdy z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo.