Nawet jeśli resort finansów chciałby zmienić przyszłoroczny budżet i pokazać w nim deficyt, to na przeszkodzie staje reguła wydatkowa.
Przez ostatnie trzy dekady ministrowie finansów marzyli o nadwyżce budżetowej lub chociaż zrównoważeniu budżetu państwa. Udało się dopiero ekipie Prawa i Sprawiedliwości, która przygotowała na przyszły rok plan dochodów i wydatków bez deficytu. Zbilansowany budżet państwa to głównie zasługa działania reguły wydatkowej.
Reguła pilnuje, aby w czasach dobrej koniunktury wydatki nie rosły zbyt szybko, a gdy tempo wzrostu gospodarczego zwalnia, daje możliwość popuszczenia pasa i wspierania rozwoju. To jej zasługa, że w 2020 r. w kasie państwa nie będzie dziury. Dla rządu to jednak duży problem, bo reguła ogranicza możliwość zaplanowania 13. emerytury, którą PiS obiecał emerytom, jeśli wygra wybory, i nie pozwala łatwo zrezygnować z likwidacji limitu składek na ubezpieczenie społeczne, czyli 30-krotności. Pierwsza inicjatywa to dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych koszt ponad 10 mld zł, w drugim brak ekstrawpływów rzędu przeszło 5 mld zł.