Zwycięzcy chcieliby doprowadzić do resetu z Polską, ale nie mają pomysłu, jak to zrobić. Nie jest to zresztą kwestia otwierająca listę spraw do załatwienia.
Tak głosowała Ukraina / DGP
Partia, która jeszcze kilka tygodni temu była bytem wirtualnym i – żeby w ogóle wystartować – stworzyła listę składającą się m.in. ze znajomych prezydenta i kandydatów wybranych w castingu, będzie miała samodzielną większość w Radzie Najwyższej. Wciąż nie wiadomo natomiast, kto miałby zostać premierem.
Sługa Narodu (SN) – siła nazwana tak jak serial, od którego zaczęła się kariera polityczna Wołodymyra Zełenskiego, obecnego prezydenta – w sumie będzie miała stabilną większość – ok. 250 posłów w oficjalnie 450, a faktycznie 424-osobowym parlamencie (26 miejsc pozostanie pustych, bo przypadają na okręgi jednomandatowe okupowane przez Rosję). Na ostateczne wyniki poczekamy najpewniej jeszcze kilka dni – gdy zamykaliśmy to wydanie DGP, jeszcze ich nie policzono.
Popyt na zmiany na Ukrainie jest tak wielki, że w wielu JOW wystarczył szyld Sługa Narodu, by zupełnie anonimowi kandydaci wygrali ze starymi wyjadaczami. W Odessie Serhij Kiwałow, zasiadający w Radzie od 1998 r. (z dwuletnią przerwą), przegrał z restauratorem Ołeksijem Łeonowem. W Zaporożu Wiaczesław Bohusłajew, parlamentarzysta z 13-letnim stażem, musiał uznać wyższość Serhija Sztepy, który dotychczas zarabiał jako fotograf na weselach. Tego typu przykładów było więcej.
Priorytet to droga do UE i NATO oraz gospodarka bez oligarchów
Dzięki przygniatającemu zwycięstwu SN nie będzie najpewniej musiał tworzyć koalicji, by sformować rząd. Przed wyborami Zełenski sugerował, że takie rozwiązanie byłoby najlepsze, bo „nie trzeba byłoby się z kimkolwiek o cokolwiek dogadywać”. Ale politycy wskazywali, że gdyby cel maksimum się nie powiódł, porozmawiają z Głosem muzyka Swiatosława Wakarczuka, a w drugiej kolejności z Ojczyzną weteranki ukraińskiej polityki Julii Tymoszenko.
Wczoraj jednak formalny lider SN Dmytro Razumkow, jeszcze niedawno będący specjalistą od marketingu politycznego, zasugerował, że żadnych sojuszy nie będzie. – Możemy współpracować w Radzie ze wszystkimi siłami politycznymi, których poglądy będą zbieżne z naszymi. Ale na razie może nie będzie trzeba rozmawiać o koalicji, skoro sami osiągnęliśmy dostatecznie dobry rezultat – przekonywał Razumkow podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami w sztabie Sługi Narodu.
Z drugiej strony niektórzy politycy zwycięskiej partii wskazują, że ewentualne pozyskanie Wakarczuka mogłoby mieć pozytywne skutki. Przede wszystkim oznaczałoby jeszcze stabilniejszą większość, co przy eklektycznym składzie Sługi Narodu może mieć większe znaczenie, niż to się dziś wydaje. Pomogłoby też rozłożyć odpowiedzialność za rządy oraz zwiększyć legitymację nowych władz w oczach zachodnioukraińskich wyborców, którzy chętnie głosowali na partię lidera rockowej grupy Okean Elzy.
Zapytaliśmy przywódców Głosu, czy zamierzają wejść w koalicję z SN. – Sprawa jest otwarta. Mamy kandydatów na ministrów, którzy są gotowi służyć ojczyźnie – mówi DGP formalna szefowa partii Julija Kłymenko. – Poczekajmy na pełne wyniki, po nich będziemy rozmawiać o wnioskach politycznych. Czerwone, nieprzekraczalne linie to Ukraina na drodze do UE i NATO, jednakowe prawo dla wszystkich, wolna gospodarka bez oligarchów i władza ponosząca odpowiedzialność przed elektoratem. Z tych priorytetów nie zrezygnujemy – dodawał faktyczny lider Swiatosław Wakarczuk.
Przed wyborami działacze SN rozpatrywali w charakterze potencjalnego koalicjanta także Ojczyznę, która w minionych miesiącach nawiązała dobre relacje z Ihorem Kołomojskim, blisko powiązanym z Zełenskim. Sama Tymoszenko sugerowała, że chętnie ponownie podjęłaby się misji tworzenia rządu. Jednak w niedzielę, gdy do polityków zaczęły docierać cząstkowe wyniki sondaży exit poll, ludzie Zełenskiego uznali, że nie będą jej potrzebować. Także ze względu na wizerunek ekspremier jako gracza bezwzględnego także dla własnych partnerów politycznych.
Dwie pozostałe partie, które przekroczyły próg, pozostaną w opozycji. Solidarność Europejska (JeS) Petra Poroszenki nie zdołała obronić drugiego miejsca w skali kraju, które jej lider zajął w kwietniowych wyborach prezydenckich. Jej działacze nie odżegnują się od sytuacyjnej współpracy z SN. – Jeśli ich inicjatywy będą zmierzać w stronę eurointegracji euroatlantyckiej, jesteśmy gotowi je poprzeć i podzielić się naszymi doświadczeniami. Ale jeśli dalej będą podważać politykę ostatnich pięciu lat, będziemy się temu przeciwstawiać – mówi DGP wicepremier Iwanna Kłympusz-Cyncadze. – Cieszyłam się, gdy nowy prezydent deklarował kontynuację eurointegracji. Niestety zdaje się, że to nie jest ich priorytet – dodaje.
Zapytaliśmy też, z czego jej zdaniem wynika spadek poparcia dla Poroszenki, który w 2014 r. wygrał wybory prezydenckie jeszcze w pierwszej turze. – Popełniliśmy błędy kadrowe i komunikacyjne. Ci, którzy stracili bliskich czy domy na wojnie albo aktywnie przeciwstawiali się rosyjskiej nawale, przepuścili wojnę przez serce. Ale przeważna większość społeczeństwa żyła w iluzji normalności. Nie pokazaliśmy, że uratowaliśmy kraj od bankructwa i agresji na pełną skalę. A najczarniejszy scenariusz się nie ziścił, ludziom się wydaje, że takie zagrożenie w ogóle nie istniało – dodaje Kłympusz-Cyncadze.
Udział w rządzeniu nie grozi też prorosyjskiej platformie O Życie Jurija Bojki i Wiktora Medwedczuka. Córkę tego ostatniego podawali do chrztu obecny prezydent Rosji Władimir Putin i żona premiera Swietłana Miedwiediewa – nie bez powodu Medwedczuk od lat jest uznawany za reprezentanta interesów Moskwy nad Dnieprem. Teraz sformalizował swój wpływ, zostając posłem. – Będziemy żądać od rządzących zakończenia konfliktu na Donbasie. Ale jesteśmy gotowi do pozostania w opozycji, mamy doświadczenie w tym zakresie – mówi DGP Nestor Szufrycz, wpływowy polityk bloku O Życie.
Politycy Sługi Narodu nie wykluczają rozmów z Rosją. – Trzeba będzie spróbować znaleźć wspólny język. Próbujemy rozmawiać z nimi w różnych międzynarodowych formatach, co nie jest proste. Na pewno nie będzie żadnych rozmów z bojownikami – zastrzega w rozmowie z nami Anna Kowałenko z SN, która w nowym parlamencie ma odpowiadać za bezpieczeństwo i obronę.
Inaczej stawia akcenty potencjalny sojusznik SN, partia Głos. – Nie powinniśmy wychodzić z formatu rozmów powstałego w 2015 r. (Francja, Niemcy, Rosja, Ukraina – red.). Nie można go skasować, nie mając alternatywy. Idea dołączenia USA i Wielkiej Brytanii jest dobra, ale w ostatnich czterech latach jakoś nie udało się tego zrobić. Ale skoro wojskowego rozwiązania konfliktu nie ma, pozostaje dyplomatyczne – tłumaczy Julija Kłymenko.
Dużo mniej konkretów można usłyszeć, jeśli się zapyta o relacje z Polską. W percepcji pochodzącego z Krzywego Rogu Zełenskiego i ludzi z jego otoczenia nasz kraj nie należy do najważniejszych. Mimo to w administracji prezydenta dojrzewa przekonanie, że można spróbować nowego otwarcia z Warszawą. Zwłaszcza że z urzędem pożegna się najpewniej kierownik Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wjatrowycz, reprezentant nacjonalistycznej wizji historii, postrzegany nad Wisłą jako przeszkoda w łagodzeniu sporów historycznych. Ale nowa ekipa nie bardzo wie, jak do tego nowego otwarcia doprowadzić.
– Lubimy Polskę, rozumiemy wagę tego sąsiedztwa. Interesują nas wasze doświadczenia, np. mechanizmy funkcjonowania parlamentarnej komisji służb specjalnych. Chcielibyśmy wzmocnić techniczną współpracę wojskową. A historia? Cóż, żyjemy w postmodernizmie, a to oznacza, że równolegle funkcjonują różne dyskursy. Musimy przyjąć to, co było, i iść dalej, bo ciągłe dyskusje, kto miał rację, a kto nie, do niczego nie prowadzą – mówi Anna Kowałenko. Kłymenko z Głosu wręcz nazywa nas „strategicznym partnerem Ukrainy”.
Przez całą niedzielę w sztabie Sługi Narodu trwały panele dyskusyjne z udziałem polityków, którzy za kilka godzin mieli zostać posłami. Z jednej strony chodziło o to, by przedstawić ich dziennikarzom – nawet ukraińscy reporterzy nie znają większości kandydatów – ale z drugiej, by ogłosić najważniejsze punkty programu. Wśród 11 paneli nie znalazło się miejsce na debatę o polityce zagranicznej. Działacze SN woleli mówić o cyfryzacji państwa czy walce z korupcją i przywilejami polityków. Wielu ekspertów podważało zapewnienia co do tego ostatniego, biorąc pod uwagę rolę Kołomojskiego w kampanii wyborczej Zełenskiego.
– Dla mnie priorytetem jest zniesienie immunitetu parlamentarzystów i przywrócenie odpowiedzialności karnej za nielegalne wzbogacenie się urzędników. Bez tego system walki z korupcją nie może zadziałać – przekonywała Anastasija Krasnosilska, współautorka partyjnego programu antykorupcyjnego, w rozmowie z DGP. – Trzeba wprowadzić ład w mediach. Obecnie 70 proc. politycznych talk show należy do jednego człowieka. To nienormalna sytuacja z punktu widzenia bezpieczeństwa informacyjnego. W tym celu trzeba gruntownie zreformować komitet antymonopolowy. Prezydent zaczął już czystki kadrowe. Sądzę, że będą one kontynuowane – dodaje.