Związkowcy domagali się przed siedzibą PiS odwołania ministra energii i członków rady nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Niespełna dwa tygodnie po odwołaniu prezesa JSW Daniela Ozona i na dwa dni przed planowanym walnym zgromadzeniem spółki niemal 1000 górników pikietowało przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie (zgłoszenie do ratusza mówiło o 1000 osób, protestujący – o 1100, a stołeczna policja odmówiła nam podania liczb, przekonując, że zajmuje się tylko bezpieczeństwem). Kolegów z JSW wsparli związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej i Tauronu Wydobycie.
– Liczymy na odwołanie członków rady nadzorczej z ramienia ministerstwa, dymisję ministra Krzysztofa Tchórzewskiego, odejście z ministerstwa pani Niezgody i pana Burskiego jako wyjątkowych szkodników JSW – argumentowali związkowcy. – Złodzieje! – skandowali. Tym razem nie chodziło o podwyżki, choć załoga faktycznie zastanawia się, czy dostanie nagrodę z zysku za 2018 r., której się domaga (nie ma porozumienia w tej sprawie, a rozmowy są planowane na 27 czerwca).
Wywołani do tablicy przez związkowców dyrektor departamentu nadzoru i polityki właścicielskiej Małgorzata Niezgoda oraz szef departamentu kontroli Andrzej Burski byli twarzami audytu prowadzonego w JSW przez tego ostatniego, prokuratora w stanie spoczynku. Po jesiennych publikacjach DGP audyt został zatrzymany, a sprawę bada Komisja Nadzoru Finansowego. Chodzi o to, że resort jako akcjonariusz większościowy szybciej pozyskiwał informacje poufne z JSW niż akcjonariusze mniejszościowi, co jest niezgodne z prawem.
W DGP jakiś czas temu ujawniliśmy też, że resort energii z Tchórzewskim na czele chciał, by z funduszu stabilizacyjnego JSW (to ponad 1,5 mld zł) dofinansować budowę elektrowni Ostrołęka C Energi i Enei (na projekt bloku węglowego o mocy 1000 MW za 6 mld zł nadal brakuje pieniędzy) oraz wesprzeć Polimex-Mostostal, którego częścią jest borykający się z poważnymi trudnościami Mostostal Siedlce. Minister jest zarazem szefem PiS w okręgu siedlecko-ostrołęckim, więc oboma pomysłami są bezpośrednio zainteresowani tamtejsi wyborcy partii. Odwołany 11 czerwca Ozon powiedział „nie”.
Wczoraj na portierni siedziby PiS związkowcy zostawili petycję do prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. Nasi informatorzy twierdzą, że do końca robił on wszystko, by nie doszło do pierwszej górniczej pikiety w stolicy, odkąd w 2015 r. PiS objął władzę. W tym celu na Śląsku w długi weekend był szef KPRM minister Michał Dworczyk. – Nie było żadnych szans na porozumienie – mówią osoby, które przysłuchiwały się rozmowom z Dworczykiem.
JSW chce przejścia pod nadzór samego premiera, jak stało się to rok temu w przypadku Orlenu i Lotosu. Apel w sprawie zmiany nadzoru właścicielskiego trafił też do Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Do prezesa Kaczyńskiego w sprawie sytuacji w JSW zaapelowały z kolei wdowy, które straciły mężów w katastrofie w kopalni Zofiówka w maju 2018 r. Piszą, że nie rozumieją decyzji o odwołaniu prezesa, który w rocznicę katastrofy był publicznie chwalony przez wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego.
W JSW trwa konkurs na członków zarządu, bo staremu właśnie kończy się kadencja. Ozon został odwołany przez radę nadzorczą w trakcie trwania tego konkursu. Odwołany szef startuje także teraz, jednak zdaniem Romana Brudzińskiego z Solidarności w JSW prawdopodobne jest to, że zdymisjonowany prezes nie dostanie absolutorium za ubiegły rok na walnym, które ma się odbyć jutro. Jeśli tak się stanie, może to posłużyć jako podstawa do wykluczenia go z trwającego konkursu. Także dlatego w rozmowach z Dworczykiem związkowcy chcieli przerwania walnego.