Rosyjscy oficerowie wywiadu wojskowego, którzy chcieli zorganizować zamach stanu w Czarnogórze, w przeszłości gościli także w Polsce.
Czarnogórski sąd ogłosił wyrok na spiskowców, którzy w 2016 r. próbowali zorganizować zamach stanu, by obalić ówczesnego premiera, a obecnego prezydenta Mila Đukanovicia i udaremnić akcesję tej bałkańskiej republiki do NATO. Spisek został w porę wykryty przez zachodnie wywiady.
Głównym organizatorem był oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego Eduard Szyszmakow, w 2014 r. wydalony z Polski za szpiegostwo. Szyszmakow był wówczas zastępcą attaché wojskowego ambasady w Warszawie, ale pracował pod fałszywym nazwiskiem Szyrokow. Do Polski przyjeżdżał też drugi z organizatorów puczu Władimir Moisiejew vel Popow. Wykonawcami mieli być Serbowie, z których część walczyła na Donbasie po stronie Rosjan. Znaczną część wiedzy śledczy pozyskali od skruszonego puczysty, który na organizację przewrotu miał dostać 200 tys. euro.
Szyszmakow i Moisiejew (sądzony pod nazwiskiem operacyjnym Popow) otrzymali odpowiednio 15 i 12 lat więzienia. Wykonanie kary im nie grozi, bo udało im się zawczasu wrócić do Rosji. Pozostali oskarżeni – trzech Czarnogórców związanych z opozycyjnym Frontem Demokratycznym (DF) i dziewięciu Serbów – dostali krótsze kary. Liderzy prorosyjskiego DF Milan Knežević i Andrija Mandić, których zadanie polegało na organizacji protestów przed parlamentem w Podgoricy i przejęciu władzy, spędzą za kratkami pięć lat. Przygotowując się do roli, Knežević odbył kilka wizyt w Rosji.
– Sąd w toku postępowania bez wątpliwości potwierdził tożsamość organizatora organizacji przestępczej Eduarda Szyszmakowa. Ustalono, że korzystał z dwóch paszportów, w tym jednego wystawionego na fałszywe dane – mówiła w czwartek sędzia Suzana Mugoša, ogłaszając werdykt. Zgodnie z nim Szyszmakow i Moisiejew przygotowywali pucz od początku 2016 r. Planowano go na dzień wyborów, po których parlament miał głosować nad ratyfikacją traktatu o akcesji do NATO. Đukanović, który wygrał te wybory, był promotorem członkostwa. DF był mu przeciwny. Puczyści planowali pojmanie premiera, a gdyby to się nie udało, nie wykluczali jego zamordowania.
„To historyczny dzień dla praworządności w Czarnogórze” – napisała na Twitterze amerykańska ambasada. Opozycja zapowiedziała, że poszuka sprawiedliwości w apelacji i – jeśli będzie trzeba – w Trybunale w Strasburgu. – Ten haniebny, skandaliczny werdykt będzie początkiem końca mafii Đukanovicia – mówił Janko Vučinić, lider Partii Pracy, do niedawna wchodzącej w skład DF. Rosyjskiej reakcji brak, ale szef MSZ Siergiej Ławrow w 2017 r. pisał, że sprawa ma charakter przygotowanej na „zamówienie polityczne, którego celem była dyskredytacja sił opozycyjnych”. Rosjanie odmówili przesłuchania obu podejrzanych, a Szyszmakow napisał do czarnogórskiej prokuratury list, w którym odrzucał zarzuty.
Szyszmakow, jeszcze jako Szyrokow, pracował w Polsce w latach 2012–2014. Taką informację przekazała Czarnogórcom polska prokuratura, powołując się na dane ABW. Szyszmakowa wydalono z Polski, nie ujawniając jego tożsamości. – Pod stałą obserwacją był pracownik ambasady Rosji podejrzewany o to, że nie jest dyplomatą, tylko oficerem wywiadu wojskowego GRU – mówił „Rzeczpospolitej” rozmówca z polskiego MON. Zwerbowany przez Rosjanina polski wojskowy został w 2016 r. skazany na sześć lat więzienia.
Moisiejew nie pracował w Polsce, ale przyjechał do nas w 2012 r., gdy Szyszmakow był już w Warszawie. Bywał też w Bułgarii, Gruzji, Turcji i na Ukrainie, jeżdżąc pod przykrywką fotoreportera i agenta ubezpieczeniowego. Jak pisze mołdawska gazeta „Deschide”, w 2014 r. próbował organizować zamieszki w autonomicznej Gagauzji. Cel był podobny: udaremnienie podpisania przez Mołdawię umowy stowarzyszeniowej z UE. I tam rosyjskie plany spaliły na panewce.