Na ostatnim szczycie Rady Europejskiej ustalono, że rozstanie się Wielkiej Brytanii z Unią zostanie przesunięte o sześć miesięcy. Zjednoczone Królestwo może ponownie rozważyć strategię opuszczenia grona UE-27. Co może się wydarzyć z brexitem w najbliższym czasie?
Na dwoje babka wróżyła
9 maja w rumuńskim Sybinie w Transylwanii odbędzie się nieformalne posiedzenie szefów państw w sprawie przyszłości Unii Europejskiej. Na spotkaniu zostanie poruszony temat Wielkiej Brytanii. Data ta może, ale wcale nie musi być przełomowa.
- Obecnie między Partią Pracy a Partią Konserwatywną trwają negocjacje. Jeremy Corbyn chce, aby doszło do podpisania umowy celnej z Unia Europejską. Theresa May nie może na to się zgodzić, bo oznaczałoby to brak możliwości podpisywania umów z państwami trzecimi. Doniesienia w sprawie negocjacji między liderami partii mówią, że rozmowy są konstruktywne, ale muszą być ustalone pewne szczegóły. Pytaniem jest nadal, co mamy rozumieć pod „ustaleniem pewnych szczegółów” – twierdzi dr Krzysztof Winkler z Uniwersytetu Warszawskiego, Grupy Brytyjskich Studiów Społeczno-Politycznych "Britannia".
Zgodnie z warunkami o przedłużeniu, Wielka Brytania powinna zaakceptować umowę rozwodową – nie ma znaczenia czy będzie to porozumienie, które wynegocjowała Theresa May, czy inny dokument dotyczący opuszczenia Unii.
Jeżeli więc przed nieformalnym posiedzeniem szefów państw w Izbie Gmin zapadnie decyzja w sprawie umowy, wszytko może się zmienić. Wielka Brytania wychodzi pierwszego dnia następnego miesiąca po podpisaniu porozumienia przez obie strony. Innymi słowy porozumienie przez Londyn i Brukselę zostanie podpisane 30 czerwca, a z dniem 1 lipca rozpocznie się okres przejściowy, w którym będą ustalane warunki przyszłej współpracy między Zjednoczonym Królestwem a Unią.
Parę tygodni wcześniej Theresa May powiedziała, że poda się do dymisji w momencie zakończenia procesu brexitowego. Odejście ze stanowiska premier miałoby symbolizować spełnienie woli brytyjskiego narodu, czyli opuszczenie przez Wielką Brytanię Unii.
Czy taki scenariusz się sprawdzi? Ciężko powiedzieć. Jest to jedna z dwóch możliwych opcji brexitu, która może się wydarzyć w najbliższym czasie. Druga na razie pozostaje bez zmian: Wielka Brytania roztaje się z Unią 31 października. Tej daty też nikt nie jest pewien, jak i faktu tego, że do brexitu dojdzie.
„Elastyczne przedłużenie” – wielki przywilej
Na brexitowym szczycie Rady Europejskiej, który odbył się w Brukseli 10 kwietnia zapadła decyzja o kolejnym przedłużeniu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Po negocjacjach ustalono, że nową datą brexitu będzie 31 października. Przewodniczący RE Donald Tusk zaproponował tzw. elastyczne opóźnienie. "Elastyczność" polega na tym, że jeżeli Izba Gmin zaakceptuje umowę wcześniej niż w ciągu 12 miesięcy, brexit nastąpi w tym momencie, w którym porozumienie zostanie ratyfikowane.
Nie jest wykluczone, że Londyn liczy na nowe otwarcie w negocjacjach z Brukselą. Angela Merkel jednak mówi stanowczo: umowa brexitowa nie ulegnie zmianom. Kanclerz ma nadzieję, że Wielka Brytania znajdzie uporządkowany sposób na wyjście z Unii
Szczególną uwagę warto zwrócić na jedną kwestię. Wszystkie głosowania, które dotychczas obywały się w Izbie Gmin, nie miały mocy wiążącej, bowiem były to uchwały. Jedyną decyzją polityczną, która po głosowaniu nabrała mocy prawnej, była ta dotycząca opóźnienia brexitu. Ustawa w tej sprawie mówi, iż Theresa May jest zobowiązana prosić Unię o przesunięcie daty wystąpienia dopóty, dopóki obie strony nie dojdą do porozumienia w sprawie umowy. Dla strony brytyjskiej jest to swego rodzaju zabezpieczenie – w taki sposób drogą prawną chcą uniknąć brexitu bez umowy.
Ustawa jest bardzo sprytnie skonstruowana. Nie wymienia się w niej daty 31 października. Pierwszy z trzech artykułów opisuje zadania, które należy podjąć w kontekście poszerzenia art. 50 Traktatu Unii Europejskiej, czyli regulującego proces wyjścia z UE. Niemalże w każdym punkcie artykułu wspomina się o tym, że Rada Europejska w porozumieniu z państwem opuszczającym, tj. Wielką Brytanią, może podjąć decyzję o przedłużeniu wyjścia z UE. Zapis tego rodzaju umożliwia kolejne odroczenie terminu brexitu.
Zaznaczyć warto, że art. 50 TUE nigdy wcześniej nie był wykorzystywany. Nie ma więc zastrzeżenia co do liczby możliwych przedłużeń. Dr hab. Przemysław Saganek, prof. Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk mówi, że ustawa uchwalona przez Izbę Gmin ma moc prawną dla Wielkiej Brytanii, nie jest ona natomiast wiążąca dla Unii Europejskiej.
- Oczywiście, brytyjska premier może prosić o kolejne przedłużenie i wcale nie jest to wykluczone. Pamiętać jednak trzeba, że zgodę na to muszą wyrazić wszystkie państwa Unii. Jeżeli ktoś z UE-27 wyrazi sprzeciw, możemy się spodziewać brexitu bez umowy-– mówi dr hab. Przemysław Saganek.
W czerwcu od momentu przeprowadzenia referendum w Wielkiej Brytanii minie trzy lata. Ani Londyn, ani Bruksela, ani tym bardziej obywatele Wysp nie wiedzą co dalej z brexitem. Wszystkie opcje dotyczące wyjścia oraz uregulowania kwestii newralgicznych do tej pory pozostają na stole.