Przesłuchanie austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera kontynuuje w czwartek warszawska prokuratura okręgowa. Birgfellner i jego pełnomocnicy stawili się w prokuraturze około godz. 9.30.

Przed wejściem do budynku Prokuratury Okręgowej w Warszawie adwokat Austriaka mec. Roman Giertych powiedział, że trwające w prokuraturze czynności "pokażą wszystkim, w jakim punkcie jako kraj jesteśmy". "Pokaże to, czy jesteśmy w punkcie, gdzie mamy dyktaturę partyjną, czy mamy demokratyczne państwo prawa" - dodał.

Giertych był pytany, czy Gerald Birgfellner czuje się zastraszany w związku z czynnościami prowadzonymi przez prokuraturę. "Różne sygnały, które puszcza prokuratura, ataki na pełnomocników świadka, kłamliwe wypowiedzi rzecznika prokuratury, który zarzucił mi próbę ingerencji w zeznania świadka - to jest absolutnym kłamstwem i oszczerstwem. Są to wszystko elementy próbujące zastraszyć człowieka, który dochodzi swoich praw, który złożył zawiadomienie i oczekuje od naszego państwa sprawiedliwości" - oświadczył adwokat.

Jak dodał, osoby, które - jego zdaniem - "powinny być w tej sprawie już dawno przesłuchane, śmieją się w twarz, uciekają i zakrywają się pełnomocnikami". "Od wielu dni główna osoba w tej sprawie, czyli Jarosław Kaczyński nie wypowiedział się w tej sprawie nawet publicznie" - podkreślił Giertych.

Birgfellner składa zeznania w stołecznej prokuraturze po raz trzeci. W lutym prokuratura dwukrotnie przesłuchiwała go w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze mec. Dubois. Według mecenasa, doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku milionów złotych.

W końcu stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z austriackim biznesmenem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do budowy dwóch wieżowców.

W poprzedni czwartek rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński przekazał, że prokuratura nie uwzględniła wniosku o wyłączenie prokurator prowadzącej postępowanie sprawdzające, w ramach którego przesłuchiwany jest Birgfellner.

O złożeniu takiego wniosku w zeszłym tygodniu informował mec. Roman Giertych. Uzasadnieniem wniosku - jak przekazywał - były działania podejmowane na przesłuchaniu, które - jak pisał - "były próbą zapisania zeznań, które nie zostały wypowiedziane przez świadka" i "próbą utrwalenia w protokole tak zapisanych zeznań pomimo sprzeciwu świadka i jego pełnomocników".

Także w ubiegły czwartek warszawska prokuratura okręgowa oświadczała, że czynności podejmowane przez Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych. "Mocno należy podkreślić fakt, że dotychczas zeznania zawiadamiającego są bardzo zdawkowe, a on sam zasłania się w wielu wypadkach niepamięcią" - mówił wtedy prok. Łapczyński.

W tamtym stanowisku prokuratury podkreślono, że "czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów - takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań - wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu".

Drugi z pełnomocników Birgfellnera, mec. Jacek Dubois, mówił wtedy PAP, że "prokuratura dokonuje społecznej dezinformacji". Jego zdaniem, śledczy dostali "cały podstawowy materiał, który daje dane uprawdopodabniające, iż do czynu zabronionego doszło".