Senat nie wprowadził poprawek do ustawy o podziale między Polską a Danią tzw. szarej strefy - obszaru Bałtyku, na którym nie dokonano rozgraniczenia wyłącznych stref ekonomicznych. Obszar ten ma znaczenie m.in. dla projektu Baltic Pipe.

Za ustawą, upoważniającą prezydenta do ratyfikacji umowy między Rzeczpospolitą Polską a Królestwem Danii w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich na Morzu Bałtyckim, podpisanej w Brukseli 19 listopada 2018 r. głosowało 64 senatorów, 17 było przeciw, a pięciu wstrzymało się od głosu. Ustawa trafi teraz do prezydenta.

Ratyfikacja przez głowę państwa umowy z Danią rozwiąże 40-letni spór o tzw. szarą strefę - obszar o powierzchni 3,6 tys. km kw, leżący między polskim wybrzeżem, a wyspą Bornholm, na którym nie przeprowadzono rozgraniczenia wyłącznych stref ekonomicznych. Uregulowanie tej sytuacji ma znaczenie dla projektu Baltic Pipe - przez zachodni skraj dzielonej strefy wiodą rozważane trasy podmorskiego gazociągu, który połączy duńską Zelandię z okolicami Niechorza.

Zgodnie z umową Polsce przypadnie 20 proc. strefy - czyli 715 km kw. Reszta zostanie włączona do strefy ekonomicznej Danii. Rząd, przedstawiając wynik negocjacji z Duńczykami podkreślał, że taki podział oznacza sukces negocjacyjny, ponieważ biorąc pod uwagę prawo międzynarodowe oraz praktykę orzeczniczą, Polsce udało się wynegocjować lepsze warunki niż przy rozwiązywaniu analogicznych spraw.

Przez lata Polska stała na stanowisku, sformułowanym w 1978 r., że jej wyłączna strefa ekonomiczna kończy się 12 mil morskich od brzegów Bornholmu. Zgodnie z tym roszczeniem Danii w ogóle nie przysługiwałaby strefa ekonomiczna wokół wyspy.

Duńczycy z kolei stali na stanowisku, że granicą stref powinna być tzw. linia mediany, czyli linia równych odległości między polskim a duńskim wybrzeżem, powszechnie wykorzystywana do rozgraniczeń na Bałtyku. W takim wariancie całość tego terytorium przypadałoby Danii. (PAP)

autor: Wojciech Krzyczkowski