Przed wrocławskim sądem w poniedziałek odbyła się trzecia rozprawa w procesie byłego senatora PO Józefa Piniora i jego asystenta Jarosława Wardęgi. Obaj są oskarżeni o korupcję, m.in. o przyjęcie co najmniej 40 tys. zł łapówki.

Przez ponad pięć godzin sąd odsłuchiwał nagrania rozmów telefonicznych, które są dowodami w tej sprawie. To rozmowy nie tylko między Piniorem a Wardęgą (zgodzili się na podawanie nazwisk) , ale również ze współoskarżonymi biznesmenami Tomaszem G., Krystianem S. i Albinem M.

Pinior w trakcie odsłuchiwania jego rozmów trzy razy wnioskował do sądu o zapisanie w protokole, że "w jego ustach pada słowo +pożyczyć+". Robił to, gdy faktycznie w nagraniu wypowiadał słowo "pożyczyć lub pożyczka".

Pinior dwukrotnie złożył też deklarację, że w jego ocenie nagrania są zmanipulowane przez CBA i prokuraturę i są "próbą kryminalizacji opozycji politycznej".

"90 procent tego materiału dotyczy moich relacji jako polityka, relacji z dziennikarzami. Dotyczy sprawy, która nie jest tematem oskarżenia, także osób, które nie są w akcie oskarżenia ani świadkami w tej sprawie. Jest klasycznym przykładem kryminalizacji opozycji. Niestety, przypomina mi materiały SB z robionych podsłuchów i puszczanych na mój temat w okresie stanu wojennego" - oświadczył Pinior.

Śledztwo w tej sprawie prowadził Wielkopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu.

Pinior został oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy Tomasza G., biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Do popełnienia tego przestępstwa miało dojść w 2015 r. O współudział został oskarżony asystent b. senatora Jarosław Wardęga.

Biznesmen Tomasz G. został oskarżony m.in. o udzielenie korzyści majątkowej osobom pełniącym funkcje publiczne w Ministerstwie Infrastruktury i w Państwowej Straży Pożarnej.

Pinior i jego asystent zostali również oskarżeni o przyjęcie w 2015 r. obietnicy korzyści majątkowej w postaci 20 tys. zł i przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie odpowiednio 6 tys. zł i 5 tys. zł od podejrzanych Albina M. i Krystiana S. Według Prokuratury Krajowej w zamian za te pieniądze oskarżeni podjęli się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin i powoływali się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych.

Albin M. i Krystian S. zostali oskarżeni o wręczenie korzyści majątkowej senatorowi i jego asystentowi. Jej część miała zostać przekazana pracownikom zatrudnionym w określonych instytucjach państwowych i samorządowych w celu załatwienia koncesji.

"Pieniądze dla senatora Józefa P. zostały wpłacone na jego rachunek bankowy i zostały przez niego przyjęte. Natomiast pieniądze w kwocie 5 tys. zł przekazane Jarosławowi W. zostały przez niego przyjęte, jednak nie zostały przekazane dalej osobom pełniącym funkcje publiczne" - podała w komunikacie Prokuratura Krajowa.

Na pierwszej rozprawie jawność była wyłączona ze względu na stan zdrowia jednego ze współoskarżonych. Wniosek o wyłączenie jawności procesu złożył wówczas Albin M. Ostatecznie sąd wyłączył jego sprawę do osobnego rozpatrzenia, dzięki czemu główny proces jest już jawny.

Pinior i Wardęga zostali zatrzymani wraz z innymi osobami pod koniec 2016 r. Były senator usłyszał zarzuty korupcji i płatnej protekcji. W grudniu 2016 r. poznański sąd prawomocnie oddalił wniosek prokuratury o jego aresztowanie. Pinior od początku deklaruje, że udowodni w sądzie swoją niewinność.

W 2017 r. Pinior usłyszał też zarzut oszustwa. Sprawa dotyczy podejrzenia wyłudzenia przez niego 5 tys. zł za fikcyjny wykład. Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Poznaniu bada też, czy nie doszło do sfałszowania podpisów wyborców na listach poparcia dla Józefa Piniora jako kandydata na senatora. Śledztwo dotyczy wyborów w 2011 r. i w 2015 r.

Józef Pinior to jeden z historycznych liderów dolnośląskiej Solidarności w latach 80. Po 1989 r. był związany z różnymi formacjami lewicowymi. W latach 1998-1999 był wiceszefem Unii Pracy. W 2004 r. z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Parlamentu Europejskiego. W 2011 r. jako bezpartyjny kandydat został senatorem z listy PO. Zarówno w PE, jak i w Senacie angażował się m.in. w wyjaśnianie sprawy więzień CIA w Polsce. W 2015 r. przegrał w wyborach do Senatu.(PAP)

autor: Roman Skiba