Irlandzki sąd zgodził się w poniedziałek na skierowanie do Sądu Najwyższego apelacji ws. ekstradycji Polaka Artura C. do Sądu Najwyższego, oczekując rozstrzygnięcia, czy reforma systemu sprawiedliwości w Polsce może zagrażać jego prawu do uczciwego procesu.

Wniosek w trybie przyspieszonym - z pominięciem pełnej rozprawy w sądzie apelacyjnym - złożyli w imieniu mężczyzny jego prawnicy z kancelarii Fahy Brambury, którzy wcześniej uzyskali także zgodę na taki tryb procedowania od prowadzącej od początku tę sprawę sędzi Wysokiego Trybunału (High Court), Aileen Donnelly.

Obrońca Polaka Ciaran Mulholland z firmy Fahy Bambury Solicitors podkreślił w oświadczeniu dla PAP, że "wierzy, że fakt, że apelacja C. została nie tylko dopuszczona przez Wysoki Trybunał, ale także przez Sąd Apelacyjny, aby trafić bezpośrednio do Sądu Najwyższego, jest dowodem na wyjątkowy interes publiczny dot. kwestii praw człowieka objętych tą sprawą".

"Zawsze wyrażałem obawy dotyczące bezpieczeństwa C., a gdyby został zwrócony Polsce to nie mam także zaufania, że stanie przed uczciwym i bezstronnym procesem w okolicznościach, w których wyraźnie zakwestionowano domniemanie jego niewinności" - ocenił Mulholland, dodając, że jego zdaniem "reforma sądownictwa osłabiła rządy prawa (w Polsce), a ultra-prawicowa populistyczna polityka (polskiego rządu) przekształciła tę sprawę w polityczny mecz piłki nożnej".

"W mojej ocenie to powinno uzasadnić odmowę jego wydania (polskim władzom)" - dodał, wskazując na możliwość naruszenia prawa do uczciwego procesu zapisanego w artykule 6. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Wniosek o rozpatrzenie apelacji w przyspieszonym tempie został również poparty przez przedstawicieli irlandzkiego ministra sprawiedliwości, bo ostateczne rozstrzygnięcie będzie miało konsekwencje dla innych spraw dotyczących ekstradycji do Polski.

Wstępna decyzja Sądu Najwyższego dotycząca dopuszczenia apelacji spodziewana jest jeszcze przed końcem roku, a w razie jej udzielenia, pełne wysłuchanie sprawy odbyłoby się prawdopodobnie w styczniu lub lutym 2019 roku.

Do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy, C. pozostaje w irlandzkim areszcie.

Wcześniej w połowie listopada, Donnelly wyraziła zgodę na ekstradycję 31-letniego Polaka, podkreślając, że choć "istnieje realne zagrożenie związane z brakiem niezależności sądów w Polsce ze względu na systemowe lub ogólne braki", to w jej opinii same w sobie nie naruszają one prawa do uczciwego procesu.

Omawiając zarzuty dotyczące upolitycznienia sądów w wyniku reform wdrażanych przez polski rząd, Donnelly wskazała wówczas m.in. na spór kompetencyjny między dwoma sędziami z Sądu Okręgowego w Warszawie, którzy przesłali do Irlandii wzajemnie rozbieżne wyjaśnienia, a także na komentarze wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła dotyczące Artura C.

Jak tłumaczyła, jest "szczególnie niepokojące jest, gdy negatywne komentarze podkopujące domniemanie niewinności osób czekających na proces wygłaszane są przez osoby, które są na wpływowych stanowiskach", w tym "wysokie rangą osoby w ministerstwie sprawiedliwości, nawet jeśli nie jest to sam minister sprawiedliwości".

Donnelly uznała jednak, że "mimo obaw dotyczących oświadczeń wiceministra sprawiedliwości (...) sam fakt ich wygłoszenia - nawet w kontekście braków dotyczących niezależności polskiego sądownictwa - nie stanowi realnego zagrożenia, że (Artur C. - PAP) będzie mierzył się z rażącym naruszeniem prawa do uczciwego procesu w razie wydania go Polsce".

Donnelly wydała wyrok w tej sprawie po wielomiesięcznej rozprawie, która wymagała także konsultacji z Trybunałem Sprawiedliwości UE (TSUE) ws. wpływu oceny praworządności w Polsce na wykonywanie Europejskich Nakazów Aresztowania.

W lipcu TSUE wydał orzeczenie, zauważając, że sąd, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się z jego wykonaniem, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa do niezawisłego sądu, a tym samym do rzetelnego procesu sądowego ze względu na nieprawidłowości w systemie sądowniczym państwa wydającego nakaz.

Jak jednak wówczas zastrzeżono, nawet jeśli sąd uzna, że w konkretnym kraju istnieje rzeczywiście ryzyko naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego, konieczne jest ustalenie, czy na takie ryzyko narażona jest ta konkretna osoba, której dotyczy ENA.