Manfred Weber został kandydatem europejskiej chadecji na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Dla bawarskiego konserwatysty to dopiero początek walki o najważniejszą funkcję w Brukseli
46-letniego Webera wybrano na głównego kandydata Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w czwartek podczas kongresu partyjnego w Helsinkach. Niemiec otrzymał 80 proc. głosów. EPL jest największą frakcją w Parlamencie Europejskim. Jej politycy sprawują obecnie większość kluczowych urzędów w Brukseli. Pięć lat temu w identycznej procedurze frakcja wyłoniła kandydaturę Jeana-Claude’a Junckera. Długoletni premier Luksemburga po zwycięstwie chadeków w wyborach został szefem Komisji Europejskiej. Tym razem scenariusz wcale nie musi się powtórzyć.
Jerzy Buzek, europoseł PO należącej do Europejskiej Partii Ludowej, głosował w czwartek na Webera. – Mimo że nie piastował ważnych stanowisk rządowych, ma cenne doświadczenie, najpierw z bawarskiej młodzieżówki, a potem z Parlamentu Europejskiego. Przewodniczenie największej grupie politycznej w Parlamencie Europejskim złożonej z 27 narodowych delegacji to świetna szkoła przed każdym politycznym stanowiskiem wysokiej rangi – przekonuje nasz rozmówca.
Kontrkandydatem Webera był Alexander Stubb, w ubiegłych latach m.in. minister spraw zagranicznych i premier Finlandii. Mówiący płynnie w pięciu językach Fin w czasie kampanii zaprezentował się jako polityk z bogatszym politycznym CV, ale i charyzmą. Za Niemcem stała sieć partyjnych kontaktów. Pełniąc od 2014 r. funkcję przewodniczącego EPL, miał wystarczająco dużo czasu, aby zapewnić sobie poparcie większości. Jerzy Buzek zwraca uwagę na negocjatorskie talenty Webera. – Jest w stanie prowadzić dialog właściwie z każdym – przekonuje polski europoseł.
Weber faktycznie potrafił w EPL łączyć różne, często odmienne, grupy interesów. Co bardziej liberalni przedstawiciele EPL mieli mu za złe bliskie kontakty z Viktorem Orbánem. Także bawarska CSU, której członkiem jest Weber, stoi o wiele bardziej na prawo od pozostałych partii narodowych, które tworzą Europejską Partię Ludową. W trakcie frakcyjnej kampanii Weber starał się przesunąć wizerunkowo w stronę centrum. W kampanijnych reklamach podkreślał wkład migrantów w europejskie społeczeństwa, choć jego partyjni koledzy z CSU na arenie krajowej nazywają migrację matką wszystkich problemów.
Przed kandydatem chadeków sześć miesięcy intensywnej pracy na rzecz dobrego wyniku Europejskiej Partii Ludowej. Aż do wyborów, które odbędą się w maju 2019 r., Weber zamierza odwiedzić stolice wszystkich państw unijnych. Wygrana chadeków w wyborach wciąż nie będzie oznaczać, że zostanie szefem KE. Proponowanie swojego kandydata na ten urząd jeszcze przed wyborami jest tylko niepisaną tradycją. Ostateczny wybór należy do Rady Europejskiej, czyli głów państw członkowskich, które w drodze głosowania wybiorą przyszłego przewodniczącego.
Doktor Agnieszka Łada, dyrektor programu europejskiego w Instytucie Spraw Publicznych, przyznaje, że szefowie państw i rządów nie są zwolennikami proponowania kandydatów na tak wczesnym etapie. – Merkel i Macron woleliby sami decydować w kuluarach o tym, kto zostanie nowym szefem Komisji – przekonuje ekspertka.
Doktor Łada wskazuje, że istnieje więcej czynników, które mogą przeszkodzić Weberowi w objęciu schedy po Junckerze. – Spekulujemy na temat sytuacji, która będzie zupełnie inna niż obecnie ze względu na to, co dzieje się na scenie politycznej w Niemczech. Nie wiemy, kto po wyborach do PE będzie zasiadał w Radzie Europejskiej jako reprezentant Niemiec i jaka będzie jego pozycja negocjacyjna – podkreśla ekspertka ISP. W obliczu rezygnacji kanclerz Merkel ze stanowiska szefa CDU, do której dojdzie w grudniu, pod znakiem zapytania stoi jej przyszłość jako kanclerz Niemiec. Bez poparcia Merkel inne państwa mogą nie być tak skore do wyboru Webera.
Również wygrana EPL w wyborach nie jest wcale przesądzona. O dobry wynik walczyć będzie proeuropejska frakcja liberałów, do których dopiero co dołączyła Republika Naprzód, partia francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona. Trwa również mobilizacja eurosceptyków. Marine Le Pen z francuskiego Zjednoczenia Narodowego i Matteo Salvini, minister spraw wewnętrznych Włoch, już zapowiedzieli współpracę w walce o Brukselę.
W przekonaniu Buzka EPL pozostaje najbardziej pro europejską frakcją: „Nie federalistyczną, ale proponującą mocną, absolutnie możliwą integrację na bazie istniejących traktatów”.
Pozycjonującym się w centrum i stawiającym na kontynuację chadekom może być trudno prowadzić kampanię, jeśli radykalnym zwolennikom i przeciwnikom Unii Europejskiej uda się spolaryzować dyskusję na temat jej przyszłości.
Kandydat na szefa KE chce odwiedzić stolice wszystkich państw unijnych