KE zaproponowała w środę zmianę prawa UE, by umożliwić nakładanie sankcji na partie za bezprawne wykorzystywanie danych wyborców w celu wpływania na wyniki wyborów europejskich. Chce też, by państwa członkowskie chroniły się przed zewnętrznymi manipulacjami.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w swoim wystąpieniu w europarlamencie na temat stanu UE mówił, że konieczna jest ochrona wyborów przed manipulacją z krajów trzecich. KE chce, by państwa członkowskie w tym kontekście zwiększyły przejrzystość internetowych reklam politycznych, a także zwalczały kampanie dezinformacyjne.

UE z niepokojem obserwowała doniesienia ze Stanów Zjednoczonych o rosyjskich działaniach nakierowanych na wpływanie na wynik wyborów prezydenckich w tym kraju w 2016 roku. Rosji zarzuca się też usiłowanie manipulowania wynikami wyborów, czy referendów na Starym Kontynencie m.in. we Francji, Hiszpanii, czy Wielkiej Brytanii.

"Nie możemy być naiwni: istnieją siły, które chcą zakłócić wybory do Parlamentu Europejskiego i dysponują w tym celu wyrafinowanymi narzędziami. Z tego właśnie powodu musimy jak najszybciej podjąć wspólne działania, by zwiększyć naszą odporność na te zagrożenia dla demokracji" - podkreślił cytowany w komunikacie wiceszef KE Frans Timmermans.

Nieprzejrzyste reklamy polityczne czy niewłaściwe wykorzystywanie danych osobowych obywateli, w szczególności przez podmioty zagraniczne, to niektóre słabości, jakie mogą być wykorzystane podczas wyborów do PE.

Z zaleceń KE wynika, że chce ona, by europejskie i krajowe partie polityczne, fundacje i organizacje, biorące udział w kampanii, udostępniały informacje o swoich wydatkach na kampanie reklamowe w internecie, ujawniając, która partia lub polityczna grupa wsparcia stoi za daną reklamą polityczną.

KE chce też zaostrzenia przepisów dotyczących finansowania europejskich partii politycznych. Chodzi o umożliwienie nakładania kar finansowych za naruszenie przepisów dotyczących ochrony danych na te partie, które świadomie wpływałyby w ten sposób na wyniki wyborów europejskich.

Kary wynosiłyby 5 proc. rocznego budżetu danej europejskiej partii politycznej lub fundacji. Byłyby one egzekwowane przez Urząd ds. Europejskich Partii Politycznych i Europejskich Fundacji Politycznych. Ukarane partie nie mogłyby również złożyć wniosku o finansowanie z budżetu ogólnego UE w roku, w którym karę nałożono.

To pokłosie afery związanej z firmą Cambridge Analytica, która pokazała, że nielegalnie uzyskane dane służyły do manipulowania wyborami i wpływania na decyzje polityczne.

Od maja obowiązuje rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO), które ma zastosowanie również do partii politycznych oraz do działań innych podmiotów w kontekście wyborów, takich jak pośrednicy danych i platformy mediów społecznościowych. Daje ono Unii Europejskiej narzędzia do zwalczania bezprawnego wykorzystywania danych osobowych również w kontekście wyborczym - przypomniała KE.

Wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowane są na maj przyszłego roku. Aby zmiany w rozporządzeniu, które zaproponowała KE, mogły wejść w życie, muszą się na nie zgodzić państwa członkowskie oraz eurodeputowani.