Wczorajsze wybory w Szwecji stanowią dla Jimmie’ego Åkessona, lidera tamtejszej skrajnej prawicy , ukoronowanie ponad 10-letniej kariery w polityce.
Według wstępnych wyników jego partia we wczorajszych wyborach parlamentarnych zajęła drugie miejsce. Przewodniczący Szwedzkich Demokratów należy do młodego pokolenia europejskich polityków – jest dwa lata młodszy od francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i kilka lat starszy od austriackiego kanclerza Sebastiana Kurza. W przeciwieństwie do Francuza i Austriaka Åkesson nie ma jednak szans na najwyższy urząd w państwie.
Polityk przystąpił do Szwedzkich Demokratów ponad 20 lat temu, kiedy partię posądzano o brunatne sympatie. Niepełnoletni wówczas jeszcze działacz lubił, podobnie jak wielu jego ówczesnych kolegów z partii, słuchać zespołu Ultima Thule grającego patriotycznego viking rocka. Na koncertach zdarzało się, że podekscytowani uczestnicy unosili prawą rękę w zakazanym geście, który według niektórych oznacza zamówienie pięciu piw.
Partia budząca takie skojarzenia nie ma jednak szans na szwedzkiej scenie politycznej, w związku z czym już poprzednik Åkessona na stanowisku przewodniczącego (Mikael Jansson) rozpoczął proces przebudowy wizerunku ugrupowania. Proces, który tylko przyspieszył wraz z objęciem steru przez obecnego szefa partii. To Åkesson zaordynował m.in. zmianę logotypu partii z płonącej pochodni na kwiatka (wzorowanego na przylaszczce pospolitej).
– Åkesson uosabia przemianę swojego ugrupowania i porzucenie kurtek bomberek i glanów na rzecz garniturów – mówił niedawno Agencji Reutera Jonas Hinnfors, politolog z Uniwersytetu w Goeteborgu.
Jednocześnie szef Szwedzkich Demokratów rozumie, że nie może całkiem ugładzić wizerunku ugrupowania, bo przestanie się ono wyróżniać na tle tradycyjnych partii. Z tego względu od czasu do czasu puszcza oko do bardziej radykalnych wyborców, mówiąc, że islam stanowi największe zagrożenie dla Szwecji od czasów II wojny światowej albo że warto rozważyć wyjście z Unii Europejskiej. Tych deklaracji nawet nie musi powtarzać – media robią to za niego. Wypowiedź o islamie ma 10 lat, a mimo to wciąż się mu ją przypomina.
Czego właściwie chce Åkesson? W jednym z wywiadów określił się jako nacjonalista i konserwatysta. A w swojej książce z 2013 r. „Satis polito” (wystarczająco wypolerowany, wygładzony) pisze, że nie podoba mu się wizja podzielonej Szwecji, jaką krajowi serwuje „socjalliberalny establishment”. Dlatego chociaż Szwedzcy Demokraci mają w ofercie coś dla każdego – wyborcy lewicowemu obiecują utrzymanie przywilejów emerytalnych, konserwatywnemu zmniejszenie sektora publicznego – to tak naprawdę są ugrupowaniem jednego tematu. To dlatego w sobotni wieczór Åkesson nie rozwodził się na temat członkostwa w NATO (Szwecja nie należy do Sojuszu) czy problemów służby zdrowia. – Dlaczego ci ludzie nie mogą znaleźć pracy? Bo nie są Szwedami. Nie pasują tutaj i dlatego jest im trudniej o pracę – mówił w wywiadzie telewizyjnym.
Kryzys migracyjny dla takiej partii jest szansą – i Åkesson jej nie zmarnował. Wyczuł doskonale zmianę w nastrojach społecznych, którą widać zresztą świetnie w prowadzonym od końca lat 80. corocznym badaniu opinii publicznej prowadzonym przez Instytut SOM przy Uniwersytecie w Goeteborgu. W 2016 i 2017 r. po raz pierwszy od lat ponad połowa respondentów uznała w nim zmniejszenie liczby przyjmowanych uchodźców za dobry lub bardzo dobry pomysł.
Kwestia imigracji od trzech lat jest na pierwszym miejscu listy problemów uznawanych za najważniejsze dla polityk wyprzedza służbę zdrowia, edukację czy rynek pracy. Nigdy wcześniej w historii prowadzonego od 1987 r. badania tak nie było.
Nawet jeśli Szwedzcy Demokraci mieliby wyjść poza kordon sanitarny, którym otoczyły ich pozostałe partie (przed wyborami wszyscy zadeklarowali, że nie będą z nimi współpracować przy tworzeniu koalicji), to wciąż pozostaje wariant duński. W Kopenhadze bez wsparcia Duńskiej Partii Ludowej nie powstałby rząd, chociaż ugrupowanie nie jest częścią koalicji i nie ma żadnych tek w rządzie. Swoje poparcie uzależnia jednak od przyjmowania nieprzychylnych imigrantom przepisów.