Przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz ocenił we wtorek, że w związku z brakiem zgody strony rosyjskiej na złożenie wraku Tu-154M, powinna nastąpić interwencja w Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Wskazał, że chodzi o "postępowanie, które zmusi Rosję do tego, żeby zgodziła się na realizację tych procedur, które Polsce narzuciła".

Macierewicz powiedział w Polskim Radiu 24, że skoro strona rosyjska nie zgadza się na złożenie wraku, "to powinna nastąpić interwencja w ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego)". Pytany, czy podkomisja smoleńska rozważa możliwość zwrócenia się w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych, powiedział: "ja jestem przekonany, że pan minister nasze pismo skieruje do ICAO".

Dopytywany, czy powstało już pismo, aby ICAO podjęło międzynarodowe śledztwo przeciwko Rosji, Macierewicz odpowiedział, że "śledztwo to jest za dużo powiedziane, po prostu postępowanie, które zmusi Rosję do tego, żeby zgodziła się na realizację tych procedur, które Polsce narzuciła".

W poniedziałek polscy prokuratorzy rozpoczęli w Smoleńsku czynności procesowe związane z oględzinami elementów wraku Tu-154M, który rozbił się w 2010 roku. Mają one potrwać do 7 września. Jak informowała Prokuratura Krajowa RP, wyjazd prokuratorów jest wynikiem realizacji wniosków o pomoc prawną kierowanych do Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej, w których zespół śledczy zwracał się m.in. o przeprowadzenie dodatkowych oględzin elementów konstrukcyjnych samolotu.

"Ten wrak jest polski i Komisja Praw Człowieka Rady Europy zażądała natychmiastowego zwrotu wraku, nazwała prokuraturę i działania rosyjskie jako działania analogiczne do tego, z jakimi mieliśmy do czynienia w Katyniu i przywołała wyniki prac raportu technicznego mówiącego o tym, że samolot wybuchł w powietrzu. W tej sytuacji Rosjanie, do których się zwróciliśmy o to, żeby pozwolili przynajmniej złożyć wrak na miejscu - zbadać i złożyć - wybrali i zgłosili się do prokuratury, żeby dokonała obejrzenia, oględzin wraku. Zobaczymy jakie będą efekty" - powiedział Macierewicz.

"W polityce jest tak, że trzeba prowadzić linie działania w sposób konsekwentny, zwłaszcza z Rosjanami. Nie można równocześnie domagać się realizacji tego co nam się należy i tego co międzynarodowe instytucje, w czym nas popierają, a równocześnie zgadzać się na działania, które są tylko pozorem rzeczywistego rozwiązywania problemów. Rosjanie po prostu poszli po najmniejszej linii oporu, bo taką im umożliwiono" - ocenił szef podkomisji smoleńskiej.

Macierewicz był też pytany o doniesienia "Gazety Polskiej Codziennie", która napisała, że "Rosjanie podmienili czarne skrzynki tupolewa" i zapowiedziała, że w środę zostaną opublikowane "nieznane rosyjskie protokoły, które świadczą o potężnym rosyjskim fałszerstwie".

"My znamy te protokoły i właśnie je bardzo usilnie analizujemy. Szkoda rzeczywiście, że tak długo pozostając w dyspozycji organów odpowiednich, nie wyciągnięto z nich wniosków. Dlatego mamy do czynienia z taką sytuacją, że 10 kwietnia w okolicach wczesnego popołudnia Rosjanie znaleźli jedną parę czarnych skrzynek, które określili, że nie były w żaden sposób zniszczone (...) i zapakowali w worki polietylenowe, a po sześciu godzinach znaleźli drugie czarne skrzynki, tym razem zupełnie zniszczone i zapakowano je w kartony" - powiedział Macierewicz.

Wskazał, że są to dwa sprzeczne z sobą protokoły, które zostały podpisane przez rosyjskich prokuratorów, przedstawicieli służb ścigania i świadków. Ocenił, że "mamy do czynienia z sytuacją, w której przecież istnieje domniemanie fałszerstwa".