Projekt nowelizacji ustawy m.in. o Sądzie Najwyższym da szansę na w miarę szybki wybór pierwszego prezesa tego sądu - powiedział PAP poseł Marek Ast (PiS). Jego zdaniem obsada stanowisk sędziowskich w SN zajmie kilka tygodni.

W ubiegłym tygodniu posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Prawo o prokuraturze i niektórych innych ustaw. Projekt zakłada m.in. że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na I prezesa niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN, a nie - tak jak obecnie - dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.

Poseł Ast, który w pracach nad projektem będzie reprezentował wnioskodawców, w rozmowie z PAP zaznaczył, że zaproponowane zmiany "dadzą szansę na w miarę szybki wybór I prezesa Sądu Najwyższego". "Zmiany mają na celu przyśpieszenie procedury wyboru I prezesa SN poprzez zapis, iż w momencie obsadzenia 2/3 stanowisk sędziowskich w Sądzie Najwyższym Zgromadzenie Ogólne SN będzie mogło podjąć uchwałę wskazującą pięciu kandydatów do stanowiska I prezesa SN, a także tę uchwałę przedstawić panu prezydentowi" - wyjaśnił.

Zdaniem Asta obecna sytuacja w Sądzie Najwyższym "narzuca takie przyśpieszenie procedury". Z jednej strony - jak ocenił - "mamy zapowiedzi obstrukcji całego procesu uzupełniania składu Sądu Najwyższego", a z drugiej strony "działania I prezes Sądu Najwyższego i oświadczenia osoby pełniącej obowiązki I prezesa SN sędziego Józefa Iwulskiego wprowadzają zamieszanie, które dobrze byłoby, żeby się jak najszybciej zakończyło".

Poseł dodał jednak, że obsada stanowisk w Sądzie Najwyższym jest "czasochłonna i zajmie zapewne kilka tygodni".

Na uwagę, że przedstawiony projekt noweli jest kolejną korektą ustawy o Sądzie Najwyższym w ostatnim półroczu, powiedział, iż "świadczy to o tym, że ustawodawca reaguje". "Część zmian wynikała stąd, że było określone oczekiwanie Komisji Europejskiej, chociażby kwestia zrównania wieku przechodzenia sędziów w stan spoczynku dla kobiet i mężczyzn. Ale jednocześnie są takie zmiany, które wynikają z potrzeby chwili" - wskazał.

Projekt autorstwa PiS zmian m.in. w Prawie o prokuraturze, w ustawie o Sądzie Najwyższym oraz w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, został w zeszłym tygodniu zamieszczony na stronie internetowej Sejmu. Jak wynika z harmonogramu obrad Sejmu pierwsze czytanie projektu zaplanowano na czwartek rano.

Zgodnie z uzasadnieniem do projektu "zasadniczym celem zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawie o Sądzie Najwyższym jest doprowadzenie do usprawnienia postępowań prowadzonych przez KRS w sprawach powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, w tym sędziego SN". Jak zaznaczono, w proponowanych zmianach chodzi m.in. o wyłączenie możliwości obstrukcji prowadzonych przed KRS postępowań nominacyjnych do SN.

Oprócz zmian dot. procedury wyboru I prezesa SN, w projekcie zaproponowano też, aby odwołanie od uchwały KRS obejmującej rozstrzygnięcie w przedmiocie wniosku o powołanie do pełnienia urzędu sędziego nie wyłączało uprawomocnienia się jej w zakresie, w jakim rozstrzyga o przedstawieniu wniosku o powołanie do pełnienia urzędu sędziego SN. Jedynie w przypadku uznania odwołania i uchylenia przez Naczelny Sąd Administracyjny uchwały KRS o nieprzedstawieniu wniosku o powołanie konkretnej osoby do pełnienia urzędu sędziego SN, przepis ma dać kandydatowi "możliwość uwzględnienia jego wniosku w najbliższym, niezakończonym postępowaniu nominacyjnym". "NSA rozpoznaje odwołanie i wydaje orzeczenie w terminie 14 dni od dnia przekazania temu sądowi odwołania" - przewiduje projekt.

Odnosząc się do założeń projektu PiS, lider PO Grzegorz Schetyna ocenił, ze jest to dalszy etap walki z niezawisłością sądów. Zapowiedział, że PO będzie angażować się, żeby ten projekt nie został przyjęty. Według Schetyny zapisy projektu pokazują, że "PiS jest zdeterminowany, żeby złamać niezależność Sądu Najwyższego".

Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar ocenił w środę, że projekt PiS dotyczący m.in. zmian w procedurze wyboru I prezesa SN, budzi poważne wątpliwości z punktu widzenia ochrony wolności i praw obywatelskich. Dodał, że trudno mówić o pozytywnych skutkach takich zmian.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym od 4 lipca przestali - według ustawy - pełnić swoje funkcje. Mogą dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego SN. Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia.

Gersdorf - wybrana na I prezesa SN w 2014 r. - podkreślała wielokrotnie, że kadencja I prezesa SN zgodnie z konstytucją trwa 6 lat.

W początkach lipca po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z Gersdorf, prezesem Józefem Iwulskim kierującym Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN i prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego Markiem Zirk-Sadowskim, prezydencki minister Paweł Mucha informował, że wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od 4 lipca wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN. Jeszcze przed spotkaniem z Andrzejem Dudą, Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu jako kierującego pracą SN prezesa Iwulskiego "do zastępowania I prezes SN na czas swojej nieobecności".

Sędzia Iwulski oświadczył na początku lipca, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą I prezes SN Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył obowiązków I prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.

Według komunikatu Kancelarii Prezydenta, sędzia Iwulski od 4 lipca - z mocy ustawy, a nie decyzji I prezesa SN - kieruje pracami Sądu Najwyższego.