- Tak długo jak pisanie na fladze „Szczyrk” czy inny „Pcim”, czyli wyrażanie lokalnego patriotyzmu nie jest w żaden sposób profanacją, tak samo nie jest profanacją wyrażanie patriotyzmu połączonego z przynależnością do pewnej grupy społecznej – mówi w rozmowie z gazetaprawna.pl autorka projektu „tęczowej flagi Polski”.

Chcesz się przedstawić, czy wolisz zachować anonimowość?

Jak najbardziej mogę się upublicznić: Angela Getler. Mieszkam w Warszawie. Zajmuję się grafiką i animacją.

Dlaczego zdecydowałaś się na wykorzystanie symboli narodowych i stworzenie z nich tęczowej flagi?

Sprawa jest o tyle ciekawa, że pierwszy raz z tą flagą szłam już w 2014 roku na Paradzie Równości w Warszawie. Już wtedy jej zdjęcie było głównym ilustrującym Paradę w mediach. Dopiero teraz jednak, dzięki fobiom ministra Brudzińskiego, dotarła ona do szerszej publiczności. Dlaczego akurat taki wzór? Po pierwsze jest to wyraz moich uczuć patriotycznych. Flaga ta wzbogaca symbole narodowe o cnoty i wartości, o które walczymy na tego typu marszach. Co więcej, uznałam, że skoro takie kraje jak USA, Wielka Brytania, Szkocja czy Kanada mają swoją tęczową wersję flagi, to Polska też zasługuje, żeby taką mieć.

Jak w takim wypadku odniesiesz się do zarzutów profanowania flagi i godła Polski, które przedstawiane są przez ruchy narodowe?

Jest to moim zdaniem bardzo słaby zarzut. Tak długo jak pisanie na fladze „Szczyrk”, czy inny „Pcim”, czyli wyrażanie swojego lokalnego patriotyzmu, nie jest w żaden sposób profanacją, tak samo nie jest profanacją wyrażanie patriotyzmu nie geograficznego, ale połączonego z przynależnością do pewnej grupy społecznej.

Pamiętasz sprawę zespołu Behemoth, która ostatecznie zakończyła się uniewinnieniem twórców? Ich plakat promujący trasę koncertową „Rzeczpospolita Niewierna” wykorzystywał symbolikę godła. W przeciwieństwie do twojego projektu, na plakacie metalowców orzeł nie miał nawet korony. W twoim przypadku nawiązania są jednoznaczne. To odwzorowana flaga Polski, tylko z tęczowymi elementami.

Akurat to, że orzeł nie miał korony było pewną dygresją sędziego. W ogóle to bardzo ucieszyłam się z uzasadnienia tego wyroku. Ja jednak już w 2014 sama sprawdziłam, czy na pewno nie łamię żadnego prawa chodząc z "tęczową flagą Polski". Wyszło na to, że nie, a wyrok w sprawie Behemotha tylko to potwierdził. Sąd podkreślił bowiem, że znieważenie symboli narodowych zawsze wiąże się ze złą, złośliwą intencją znieważającego. Oznacza to, że jest to najczęściej czyn fizyczny taki jak zdeptanie flagi czy jej spalenie. W moim przypadku intencje są zupełnie przeciwne: kolory tęczy podkreślać mają wartości związane z walką o równouprawnienie i tolerancję.

Jak rozumiem, oznacza to, że twój szacunek do symboli narodowych nie kłóci się z tym, że możesz je na swój sposób modyfikować?

Absolutnie. Dobry przykład, który może zobrazować moją postawę to zdjęcie tortu z godłem Polski, który został pokrojony nożem przez pisowskich urzędników. Ja bym nie potrafiła tego zrobić.

W Częstochowie jednak wszczęto śledztwo w sprawie z znieważenia symboli narodowych. Osoby na marszu niosły flagi wykorzystujące wzór twojego autorstwa. Nie boisz się ewentualnego wyroku?

Nie śpią ci, którzy nie znają swoich praw. Ja je znam. A że w Częstochowie wszczęto śledztwo z tego powodu, to jest mi tylko przykro, iż w taki sposób marnowane są publiczne pieniądze. Prokurator wykazał się tutaj nadgorliwością i będzie zatrudniał biegłych, którzy zajmą się analizą flagi.

A jak wygląda obiór społeczny projektu? Wylewa się na ciebie hejt czy raczej otrzymujesz wsparcie?

Teraz jest to raczej wsparcie. Wcześniej, kiedy chodziłam z tą flagą na Paradę Równości zdarzało się, że na Facebooku ktoś tam do mnie coś nieciekawego napisał. Teraz, z tego co wiem, do Bartka (Bart Staszewski – przyp. red) piszą te nieprzyjemne rzeczy, bo to on po Paradzie w Częstochowie stał się twarzą tej całej afery. Mnie cieszy za to fakt, że ludzie ustawiają sobie na zdjęciach profilowych dopisek, że „Tęcza nie obraza”.

Produkty z twoimi grafikami można zakupić w jednym ze sklepów internetowych? To działalności społeczna czy komercyjna?

Umówiłam się, że za drobny procent od sprzedaży udzielam licencji na wykorzystanie grafik. Zysk ze sprzedaży idzie jednak głównie na działalność Stowarzyszenia Grupa Stonewall, która walczy o równouprawnienie osób LGBT, więc także i mnie. Cieszę się z tej współpracy przede wszystkim dlatego, iż są oni w stanie zaoferować te rzeczy dużo taniej, niż gdybym skorzystała z usług mojej lokalnej drukarni.