Podczas rozpoczynającego się w czwartek szczytu unijnych przywódców w Brukseli lepiej byłoby się zająć tym, co działa i co łączy ws. migracji - powiedział PAP wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

Migracja ma być jednym z głównych tematów dwudniowego spotkania szefów państw i rządów krajów UE. Z projektu dokumentu na to spotkanie, który w ubiegłym tygodniu wyciekł do mediów, wynika, że przywódcy unijni mają uzgodnić utworzenie regionalnych ośrodków m.in. w Afryce Północnej do wysadzania migrantów ze statków ratunkowych, aby nie docierali do UE.

Pytany o oczekiwania w tej dziedzinie przed rozpoczynającym się w czwartek dwudniowym posiedzeniem Rady Europejskiej, Szymański wyraził przekonanie, że unijni przywódcy są w stanie zgodzić się jeśli chodzi o "wszystkie elementy zewnętrznej polityki migracyjnej". Ocenił w tym kontekście, że UE "powinna w większym stopniu być dumna z tego elementu kompromisu, ponieważ to są rzeczy ważne".

"Myślę, że byłoby lepiej zająć się tym, co działa, tym, co łączy w zakresie migracji, i pokazać, że UE przynosi pozytywną zmianę w sprawie migracji - bo przynosi" - mówił polityk, wymieniając m.in. zablokowanie napływu migrantów ze szlaku wiodącego przez Morze Egejskie, a także jego "istotne ograniczenie" na Morzu Śródziemnym. "To są sukcesy UE" - przekonywał. "Dzisiaj nie przechodzi nam to przez gardło, ponieważ mamy poczucie, że pewien nasz wewnętrzny problem jest wciąż nierozwiązany" - zastrzegł wiceszef MSZ, nawiązując do sporu o relokację uchodźców w ramach Unii.

Stwierdził jednocześnie, że stanowisko polskiego rządu, który domaga się "tylko i wyłącznie odrzucenia mechanizmu relokacji" jest "umiarkowane" i "wytycza drogę do wspólnych działań Unii" w dziedzinie migracji.

Nieuniknione - zdaniem Szymańskiego - jest poruszenie na szczycie kwestii wieloletnich ram finansowych UE po roku 2020. 2 maja KE przyjęła projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027 w wysokości 1,279 biliona euro. Przewiduje on cięcia w unijnej polityce spójności w wysokości około 7 proc., a we Wspólnej Polityce Rolnej w wysokości około 5 proc. Cięcia te znacznie różnią się w odniesieniu do poszczególnych krajów - zgodnie z propozycją Komisji Polska w ramach polityki spójności miałaby otrzymać 64,4 mld euro, czyli 23 proc. środków mniej niż obecnie. Podobna skala cięć dotyczyć ma Węgier, Czech, Litwy, Estonii i Malty (po 24 proc.).

"Propozycja KE nie ułatwia szybkiego porozumienia. Zaproponowane cięcia mają charakter arbitralny - one są nie do uzasadnienia politycznego w państwach, których te cięcia dotykają, więc propozycja ta będzie musiała być istotnie zmieniona, jeżeli miałaby być przyjęta - i to nie jest kwestia tylko Polski" - podkreślił wiceszef MSZ w rozmowie z PAP.

Według niego nie ma dzisiaj państwa członkowskiego, które jest zadowolone z tej propozycji. "Oczywiście na początku negocjacji zwykle tak jest, ale myślę, że w tym wypadku mamy do czynienia jednak z bezprecedensowym poziomem sporu politycznego, a to oznacza, że negocjacje będą należały do zdecydowanie najtrudniejszych w historii" - powiedział wiceminister.

Pytany o ewentualność dyskusji unijnych przywódców nad przedstawioną przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona propozycją utworzenia specjalnego budżetu strefy euro, Szymański zapewnił, że premier Mateusz Morawiecki będzie przygotowany na to, żeby zaprezentować polskie stanowisko w tej sprawie.

Zgodnie z przedstawioną w zeszłym tygodniu przez przywódców Francji i Niemiec koncepcją budżet eurolandu miałby służyć inwestycjom, zmniejszaniu różnic między państwami UE oraz ochronie krajów eurolandu przed kryzysami. Według francuskiego prezydenta, gdyby zgodziły się na to pozostałe państwa należące do unii walutowej, budżet mógłby obowiązywać już w 2021 r.

Odnosząc się do propozycji Macrona i Merkel Szymański zapewnił, że Polska jest żywotnie zainteresowana naprawą strefy euro, zastrzegł przy tym jednak, że Polska nie jest gotowa popierać propozycji, które "żadnych problemów nie rozwiązują, a przynoszą szkody". Takim projektem jest zaś - według wiceszefa MSZ - budżet strefy euro.

Ocenił zarazem, że w przypadku przedstawionego przez Merkel i Macrona projektu istnieje olbrzymia dysproporcja między politycznymi hasłami a realną treścią. Zdaniem wiceministra za budżetem strefy euro w dokumencie przyjętym przez przywódców Niemiec i Francji "nie kryją się żadne konkrety". "Nieprzypadkowo - tych konkretów tam nie ma, ponieważ pomiędzy stanowiskiem niemieckim a francuskim wciąż istnieją zbyt poważne rozbieżności, a rozbieżności te narastają do rangi niepokonywalnych, jeśli weźmiemy pod uwagę stanowiska innych państw strefy euro" - przekonywał Szymański.

Zwrócił w tym kontekście na stanowisko państw północnej części eurostrefy, które kilka dni po ogłoszeniu francusko-niemieckiej propozycji "wysłały bardzo jednoznaczny, bardzo negatywny sygnał, że nie wyobrażają sobie możliwości ani budowania nowych instytucji, ani - w szczególności - przekazywania nowych pieniędzy na jakikolwiek mechanizm związany ze strefą euro".

Wśród tematów szczytu - jak mówił Szymański - znajdzie się także kwestia unijnej polityki bezpieczeństwa i obrony oraz Europejskiego Funduszu Obronnego. Jak zaznaczył, zakres ambicji Funduszu powiązany jest z kompromisem co do całokształtu unijnej polityki obronnej. Z perspektywy Warszawy - dodał wiceminister - kluczowe są m.in. kwestie synergii pomiędzy UE a NATO oraz dostępności funduszy obronnych dla polskich firm.

"Ta sprawa idzie w miarę dobrze, mam wrażenie, że tutaj jakiś duch kompromisu wygrywa" - ocenił.

Rada Europejska ma też podjąć na nadchodzącym posiedzeniu decyzje ws. przedłużenia sankcji sektorowych wobec Rosji. Pytany o możliwość ich uchylenia w kontekście sceptycznych wobec sankcji stanowisk nowych rządów we Włoszech i Hiszpanii, polityk ocenił, że "na dziś jeszcze wciąż to ryzyko nie jest duże". "Ale to ryzyko narasta, to na pewno. Przypuszczalnie ta sprawa stanie się też przedmiotem gry; z całą pewnością to są niepokojące zmiany polityczne" - przyznał wiceminister.