Rosyjski resort oświadczył, że armia syryjska użyła przeciwlotniczych systemów rakietowych wyprodukowanych w ZSRR ponad 30 lat temu. "W odparciu uderzenia rakietowego użyto syryjskich środków obrony przeciwlotniczej: S-125, S-200, Buk i Kwadrat" - głosi komunikat ministerstwa.
Rosyjscy wojskowi twierdzą, iż "znaczna część" pocisków zachodniej koalicji została przechwycona i zniszczona, a ogólną liczbę użytych przez nią rakiet szacują oni na ponad sto.
Według ministerstwa obrony Rosji siły koalicji ostrzelały m.in. leżące na wschód od Damaszku lotnisko wojskowe Dumajr. Dwanaście pocisków manewrujących wystrzelonych w kierunku lotniska zostało strąconych przez syryjską obronę - zapewniono w Moskwie.
Ministerstwo podkreśliło, że nadal obserwuje okoliczności nalotów w Syrii, a prezydent Rosji Władimir Putin jest na bieżąco informowany o rozwoju sytuacji, raporty na temat Syrii składa mu szef resortu obrony Siergiej Szojgu.
W oświadczeniu zaznaczono także, że znajdujące się w Syrii rosyjskie środki obrony przeciwlotniczej nie zostały uruchomione podczas nalotów koalicji zachodniej. Wcześniej w sobotę ministerstwo poinformowało, że żaden z pocisków użytych przez koalicję w Syrii nie znalazł się w strefie, za którą odpowiada rosyjska obrona przeciwlotnicza, osłaniająca obiekty w bazach Hmejmim i Tartus.
Połączone wojska amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej podczas ataku 7 kwietnia w mieście Duma we Wschodniej Gucie, na wschód od Damaszku, w którym zginęło ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się w sobotę o godz. 4 czasu lokalnego w Syrii (o godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.