Modzelewski zaznaczył, że o środowym zatrzymaniu Frasyniuka i dowiedział się od dziennikarza PAP, ponieważ przebywa w sanatorium i jest bez dostępu do mediów.
- Mogę tylko powiedzieć, że jak policja i wymiar sprawiedliwości zabierają się za Frasyniuka, to należy im wybaczyć, albowiem nie wiedzą co czynią. Gdyby to była policja komunistyczna z czasów np. Jaruzelskiego, to oni by już wiedzieli co czynią, bo mieli doświadczenie z Frasyniukiem. A ci nie mają, więc nie wiedzą w co się pakują - mówił.
Dodał, że życzy Frasyniukowi wszystkiego najlepszego. - Jak tylko będę w domu i zdrów, to oczywiście jestem do jego dyspozycji - stwierdził.
Modzelewski odniósł się też w rozmowie z Polską Agencją Prasową do argumentów, że "każdy jest równy wobec prawa", a zatrzymanie Frasyniuka było konsekwencją tego, że nie stawiał się on na wezwania prokuratury. - Wszyscy są u nas równi wobec prawa, z wyjątkiem tych, którzy prawo stosują, którzy decydują o nim. Po tych ostatnich reformach już nie ma wątpliwości - powiedział prof. Modzelewski.
Policja zatrzymała Frasyniuka w środę rano we Wrocławiu; prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie przesłuchał go i postawił mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie, przesłuchanie trwało 10 minut, potem Frasyniuk został zwolniony do domu.
Wcześniej Frasyniuk dwukrotnie nie stawił się w warszawskiej prokuraturze okręgowej, która chciała go przesłuchać w związku z incydentem, do którego doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie 10 czerwca 2017 r.
Jak informowała policja miesięcznicę zakłóciło kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów - których usunęli policjanci - był m.in. Frasyniuk. Na początku lipca ubiegłego rok usłyszał on zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia".