Kary dożywocia i 25 lat więzienia w głośnej sprawie zabójstwa w 2014 r. 86-letniego zamożnego byłego agenta nieruchomości są ostateczne. W środę Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrońców sprawców zbrodni - b. strażniczki więziennej Moniki A. i jej wspólnika Grzegorza R.

"Tutaj nie rzecz i miejsce, żeby mówić o karze, ale trzeba powiedzieć, że w perspektywie ogromu krzywdy jakiej dopuścili się oboje oskarżeni, tego ich cynicznego postępowania zmierzającego do uzyskania konkretnych profitów, ta kara jest zasłużona i celowa" - zaznaczył w uzasadnieniu środowego postanowienia SN sędzia Andrzej Ryński.

Do zabójstwa 86-letniego Aleksandra P., właściciela kilku nieruchomości w centrum Warszawy, doszło 5 maja 2014 r. w mieszkaniu na stołecznej Sadybie wynajmowanym przez Monikę A. Sprawę zbrodni szeroko opisywały media. 30-letnia wówczas absolwentka zarządzania Monika A., która pracowała wcześniej m.in. jako strażniczka więzienna i księgowa, znała się z ofiarą od jesieni 2013 r. W dniu zabójstwa jej wspólnik - 19-letni wtedy Grzegorz R. - wywabił ofiarę z mieszkania przy ul. Marszałkowskiej pod pretekstem oszacowania wartości nieruchomości na Sadybie - tej, którą wynajmowała A.

Ofiara została najpierw ogłuszona, potem poderżnięto jej gardło. Ciało ukryto w walizce, którą jeszcze tego samego dnia A. i R. zakopali pod Płońskiem. Po trzech tygodniach - w celu zatarcia śladów - sprawcy walizkę wykopali, a zwłoki spalili.

W kwietniu 2016 r. warszawski sąd okręgowy skazał kobietę na dożywocie, a jej wspólnika na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok ten utrzymał w lutym 2017 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Sądy te przyznały, iż nie udało się ustalić, który ze sprawców dokonał zabójstwa. Nie miało to jednak wpływu na uznanie winy, bo zachowanie sprawców po zbrodni dowodziło, że oboje godzili się ze skutkami popełnionego czynu - A. sprzedała złote sygnety ofiary w lombardzie, R. sprzedał natomiast narzędzia i inne przedmioty należące do zamordowanego.

W kasacji obrońca kobiety wskazał m.in., że pełnomocnictwo dla adwokat reprezentującej A. podczas procesu przed sądem okręgowym nie zawierało upoważnienia do wyznaczania zastępców tego obrońcy, a mimo to tacy zastępcy reprezentowali oskarżoną na wielu rozprawach. Z kolei obrońca R. wskazał na wadliwą ocenę dowodów przez SA.

SN nie zgodził się z argumentami kasacji, w dużej mierze uznając je za polemikę z ustaleniami sądu, co jest niedopuszczalne na etapie postępowania kasacyjnego. Sędzia Ryński dodał, że występowanie zastępcy głównego adwokata w sprawie byłoby wykluczone jedynie wówczas, gdyby w upoważnieniu klienta dla niego był wyraźny zakaz ustanawiania takich zastępców. "Na każdej z rozpraw przed SO oskarżona była obecna i nie miała żadnych zastrzeżeń do swojej reprezentacji" - zaznaczył sędzia.

Głównym celem zbrodni - jak ustalono - było przejęcie nieruchomości ofiary. "Oskarżona dysponując dowodem osobistym i paszportem ofiary sporządziła szereg dokumentów, w których podrobiła podpis zamordowanego m.in. pełnomocnictwa, umowy pożyczek, najmu i sprzedaży przedwstępnej. Podjęła także działania związane ze znalezieniem notariusza, który miałby dokonać przeniesienia na jej rzecz własności mieszkań. Uzyskała w tym celu odpisy ksiąg wieczystych" - ustaliły sądy. Według mediów oskarżona planowała uwieść notariusza, a następnie zaszantażować go nagraniem z ukrytej kamery.

Zamordowany był osobą samotną, nikt nie zgłosił jego zaginięcia. Zbrodnia wyszła na jaw, gdy nieletnia dziewczyna R. zaczęła opowiadać rodzinie i znajomym o spaleniu zwłok zamordowanego mężczyzny. Pośrednią drogą opowieść ta dotarła do miejscowego policjanta, który natychmiast zawiadomił o wszystkim prokuraturę w Nowym Dworze Mazowieckim. Wówczas odkryto szczątki w miejscu spalenia zwłok, a sprawców zatrzymano.

"A. robiła wrażenie osoby bardzo sympatycznie nastawionej do życia, żartobliwie i frywolnie można powiedzieć (...), zachowywała się spokojnie i normalnie" - brzmiały zeznania świadków o zachowaniu oskarżonej w dniach po zabójstwie przytaczane w uzasadnieniu wyroku SO. Tym samym za niewiarygodne sądy uznały wyjaśnienia oskarżonej, że w sprawę została wplątana przez R. Kobiecie wymierzono surowszą karę, gdyż uznano, iż to ona była inicjatorką zbrodni.