10 największych międzynarodowych korporacji zapewnia aż 6 proc. wszystkich wpływów podatkowych.
Niski podatek od przedsiębiorstw, którym od lat Irlandia przyciąga wielkie międzynarodowe korporacje, ma też swoją drugą stronę. Ich rosnący udział w całości wpływów budżetowych budzi niepokój o stabilność finansów publicznych Zielonej Wyspy.
W zeszłym roku irlandzki fiskus zebrał rekordowe 50,7 mld euro, co stanowi wzrost o 6 proc. w porównaniu z 2016 r. To dowód na świetną kondycję tamtejszej gospodarki, która jeszcze na początku obecnej dekady zmagała się ze skutkami kryzysu. Także początek tego roku dał powody do optymizmu. W piątek ministerstwo finansów poinformowało, że wpływy podatkowe za styczeń były większe o 4,9 proc. niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. A według szacunków resortu całość tegorocznych dochodów podatkowych znowu wzrośnie o ok. 6 proc.
Niewielki deficyt
Dzięki coraz wyższym przychodom realne staje się osiągnięcie przez Irlandię nadwyżki w budżecie, co po raz ostatni udało się w 2007 r., czyli tuż przed wybuchem globalnego kryzysu. Uderzył on w Irlandię wyjątkowo mocno, a jednym ze skutków był dramatyczny wzrost deficytu budżetowego. W efekcie ratowania sektora bankowego z budżetu państwa w 2010 r. deficyt przekroczył 32 proc. PKB. Przyjęty przez rząd program oszczędnościowy spowodował, że Irlandia dość szybko przełamała kryzys. W zeszłym roku deficyt wyniósł już tylko 0,3 proc., a plan na ten rok zakłada 0,2 proc. To jednak niejedyny dowód na dobrą kondycję gospodarczą. Według wstępnych szacunków PKB zwiększył się w zeszłym roku o 4,3 proc., zaś w styczniu tego roku bezrobocie spadło do 6,1 proc.
Ale w zrównoważeniu budżetu może przeszkodzić to, że Irlandia jest coraz bardziej uzależniona od CIT płaconego przez globalne korporacje. Przychody z tytułu podatku od przedsiębiorstw wzrosły w zeszłym roku o 850 mln euro i wyniosły 8,2 mld euro. To stanowi 16,2 proc. wszystkich wpływów podatkowych. Na dodatek aż 3 mld euro pochodzą od 10 największych firm, które ze względu na korzystny reżim podatkowy zarejestrowały w Irlandii swoje spółki zależne. Te 3 mld to prawie 6 proc. wszystkich zeszłorocznych dochodów podatkowych w Irlandii.
Na związane z tym zagrożenia zwrócił uwagę niedawno główny ekonomista ministerstwa finansów John McCarthy. – W obszarze podatków korporacyjnych mamy do czynienia z nadmierną ekspozycją oraz podatnością na czynniki zewnętrzne. Gdyby gwałtownie zmniejszyła się baza podatkowa, byłby problem – przyznał MCarthy. Taki scenariusz stał się ostatnio zupełnie realny. Irlandia od dawna skutecznie opiera się pomysłom harmonizacji podatku od przedsiębiorstw w ramach strefy euro, która oznaczałaby, że Dublin musiałby podnieść obecną 12,5-proc. stawkę co najmniej dwukrotnie.
Kraje naciskające na ujednolicenie CIT (celuje w tym zwłaszcza Francja) z tego nie rezygnują, ale na razie większe zagrożenie dla irlandzkiej atrakcyjności podatkowej nadeszło z drugiej strony Atlantyku. Przyjęta w grudniu w Stanach Zjednoczonych reforma podatkowa znacząco obniża stawki CIT – z 35 do 21 proc. – a także oferuje czasową możliwość bardzo niskiego opodatkowania kapitału zgromadzonego przez amerykańskie firmy, jeśli zostanie on sprowadzony do kraju. Intencja obu tych elementów polega na tym, by wielkie amerykańskie korporacje nie tworzyły spółek zależnych w celu rozliczania się w krajach o korzystniejszym reżimie podatkowym (jak np. Irlandia) i nie przenosiły produkcji za granicę, lecz produkowały i rozliczały się w Stanach Zjednoczonych.
Powrót do USA
Pierwsze efekty tych działań już są widoczne. Jeszcze w grudniu Facebook ogłosił, że zaprzestanie praktyki księgowania zagranicznych dochodów poprzez irlandzki system podatkowy. W połowie stycznia Apple – będący według jego prezesa Tima Cooka największym płatnikiem podatków w Irlandii – poinformował, że skorzysta z oferty przewidzianej w reformie podatkowej i sprowadzi do kraju kapitał trzymany na zagranicznych kontach.
Jeśli ich śladem pójdą także inne wielkie korporacje (a biorąc pod uwagę negatywne reakcje społeczne na pojawiające się wiadomości, że ich podatki to ułamek procentu dochodów, jest to możliwe), Irlandia zamiast nadwyżki budżetowej znów może mieć poważny deficyt. Na dodatek ewentualne ograniczenie przez nie działalności w Irlandii nieuchronnie spowoduje spadek zatrudnienia. W międzynarodowych korporacjach pracuje ok. 200 tys. Irlandczyków, co stanowi prawie 10 proc. wszystkich zatrudnionych.
W zeszłym roku deficyt Irlandii wyniósł już tylko 0,3 proc. PKB