Sprawa certyfikatów bezpieczeństwa dla gen. Jarosław Kraszewskiego to kwestia procedur, nie "dogadania się". Koordynator służb specjalnych rozpatrzy odwołanie generała od decyzji SKW i oceni, czy odebranie mu certyfikatu było zasadne - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

Rzecznik prezydent był pytany w czwartek w Polsat News o doniesienia "Rzeczpospolitej" o tym, że po zmianie na stanowisku szefa MON dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego gen. Jarosław Kraszewski ma odzyskać certyfikaty bezpieczeństwa cofnięte mu przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. "Formalna decyzja jeszcze nie zapadła, jednak sprawa jest dogadana pomiędzy prezydentem i premierem" - napisała czwartkowa "Rz". We wtorek Antoniego Macierewicza na stanowisku szefa MON zastąpił Mariusz Błaszczak.

Łapiński zaznaczył, że to, czy gen. Kraszewski odzysk certyfikat, to pytanie do premiera Mateusza Morawieckiego oraz podlegającego mu ministra koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, który w imieniu premiera zajmuje się odwołaniem, które od decyzji SKW złożył generał.

"Gen. Kraszewski odwołał się od decyzji SKW. Premier jako instytucja odwoławcza, czy jego urząd - minister koordynator, mają trzy miesiące, żeby to odwołanie rozpatrzyć" - powiedział rzecznik prezydenta.

Jak mówił, wszystko zależy od tego, jak materiał przekazany przez SKW ocenił koordynator ds. służb specjalnych. "To nie jest kwestia dogadania, tylko kwestia procedur; kwestia tego, że jest instancja odwoławcza, która będzie postępowała zgodnie z prawem i oceniała ten materiał i oceniała, czy odebranie certyfikatu było zasadne, czy nie. Potem będzie werdykt" - podkreślił Łapiński.

Koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński powiedział w czwartek, że w kancelarii premiera trwa analiza dokumentów SKW dotyczących gen. Jarosława Kraszewskiego i jego odwołania od decyzji wstrzymującej mu dostęp do informacji niejawnych.

Łapiński dopytywany o wpływ prezydenta Andrzeja Dudy na odwołanie Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON Łapiński podkreślił, że "żadnych szantaży nie było". "To musiała być po pierwsze wola premiera, by takie wnioski złożyć do prezydenta. Z drugiej strony premier musiał też mieć zgodę swojego zaplecza politycznego, lidera ugrupowania, żeby takich zmian dokonać" - powiedział.

Pytany o krytykę środowisk prawicowych kierowaną pod adresem prezydenta po odwołaniu Macierewicza, rzecznik Andrzej Dudy podkreślił, że "teraz jest czas, by powściągnąć język, emocje" i żeby "działać dla dobra Rzeczpospolitej w myśl doktryny, że nie ma wrogów na prawicy".

W czerwcu ub. r. podległa MON Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła wobec gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego, dyrektora departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w prezydenckim BBN, postępowanie sprawdzające. Oznaczało to czasowe odebranie mu dostępu do informacji niejawnych. W grudniu SKW cofnęła mu dostęp do tych informacji; generał odwołał się od tej decyzji.

Według BBN, w uzasadnieniu nie podano powodów tej decyzji. MON twierdziło, że uzasadnienie w jego części jawnej zostało dołączone do decyzji.

W listopadzie ówczesny szef MON Antoni Macierewicz mówił, że przyczyną wszczęcia postępowania sprawdzającego wobec Kraszewskiego "jest pojawienie się nowych informacji wskazujących na to, że może on nie być władny dotrzymać tych kryteriów, które są wymagane przez tajemnicę państwową".

Sam Kraszewski, pytany o przyczynę wszczęcia postępowania sprawdzającego mówił, że nie wie, jakie zastrzeżenia ma wobec niego SKW. Zapewniał, że jego kontakty z oficerami państw UE, NATO i Partnerstwa dla Pokoju ściśle wiązały się z jego obowiązkami na kolejnych stanowiskach służbowych i nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy z obcymi służbami.

Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia armią były powodem odłożenia nominacji generalskich 15 sierpnia i 11 listopada. Według mediów związek z odkładaniem mianowań miało także postępowanie SKW wobec gen. Kraszewskiego.