Wojewoda mazowiecki uchylił dużą część planu zagospodarowania centrum stolicy uchwalonego w grudniu przez radę miasta. Wątpliwości pozostały.
Tworzony od lat plan został poddany bardzo szczegółowej ocenie, ponieważ wzbudzał ogromne emocje różnych środowisk. Wojewoda wziął pod uwagę zastrzeżenia miejskich aktywistów, którzy przekonywali, że dokument jest wadliwy, sprzyja deweloperom i nie gwarantuje zrównoważonego rozwoju centrum Warszawy.
Z drugiej strony plan zagospodarowania był konieczny, także z uwagi na potrzebę ucięcia kontrowersji związanych z reprywatyzacją: jego uchwalenie unieważniało kilkanaście decyzji o warunkach zabudowy, na bazie których deweloperzy obracający kamienicami postreprywatyzacyjnymi mogli je rozbudowywać w dowolny, wygodny dla siebie sposób. Pisaliśmy o tym niedawno w DGP.
W efekcie decyzji wojewody na działce u zbiegu ul. Nowogrodzkiej i Emilii Plater powstanie Roma Tower, wspólna inwestycja Kościoła i firmy BBI Development. Właśnie ona była najbardziej krytykowana przez stowarzyszenia miejskie. Inwestorom zarzucano, że budynek zepsuje panoramę miasta, będzie dominującym elementem w okolicy, a do tego jest zdecydowanie za wysoki.
Mimo tej krytyki akurat tę inwestycję wojewoda zaakceptował bez uwag, podobnie jak przebudowę hotelu Metropol przy rondzie Dmowskiego. Ale już inne projekty okazały się w jego ocenie niezgodne z prawem. Nie zostaną rozbudowane lub stanie się to później: wieżowiec Marriott oraz budynki Orange i banku PKO BP. Miasto będzie musiało również doprecyzować zapisy planu dotyczące jego własnych działek po liceum im. Hoffmanowej, które planuje sprzedać pod inwestycje, a szacowane ponad 200 mln zł uzyskane z tej transakcji przeznaczyć na rozbudowę najbardziej zatłoczonych stołecznych szkół.
Wojewoda podtrzymał również w mocy zapis w planie, który podważa zamierzenia podmiotów skupujących roszczenia do działek, a dotyczące realizacji inwestycji przy ul. Nowogrodzkiej przed urzędem dzielnicy Śródmieście.
Dokładnie rok temu osoby, które nabyły prawa do tego terenu skupując roszczenia, dokonały wycinki kilkudziesięciu drzew i krzewów, przygotowując działkę pod inwestycję biurową (taki budynek przewidywała tu bowiem wydana decyzja o warunkach zabudowy). Jak wynika z naszych ustaleń, miała to być forma presji na urzędników, którzy nie chcieli – w drodze barteru – zamienić się z właścicielami gruntu (znajdującego się przed urzędem) na sąsiednią działkę, którą już można byłoby zabudować. Plan miejscowy zmieniał przeznaczenie działki przed urzędem dzielnicy na niekorzyść jej właścicieli – zamiast biurowca miał być teren zielony. Teraz już wiadomo, że powstanie tam zieleniec. Podobny do tego, który ubiegłej zimy został zniszczony. Także inne zadrzewione działki pozostaną nienaruszalne.
Prawdopodobnie na najbliższych sesjach rady Warszawy radni będą poprawiać błędy wskazane przez wojewodę, aby ostateczny plan był zgodny z jego zaleceniami.