Modlitwą ekumeniczną, minutą ciszy, salwami honorowymi oraz odczytaniem nazwisk poległych uczczono dziś pierwszą rocznicę katastrofy CASY.

Uroczystość zorganizowano przed pomnikiem, ustawionym na miejscu katastrofy w lesie niedaleko wojskowego lotniska w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Oprócz rodzin poległych uczestniczyli w niej m.in. minister obrony narodowej Bogdan Klich, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło i dowódca Sił Powietrznych gen. broni pilot Andrzej Błasik.

"Stoję tutaj jak przed rokiem (...), ale obrazy z tamtej nocy, kiedy razem z premierem Donaldem Tuskiem przyjechaliśmy kilka godzin po tej katastrofie, mam żywo w pamięci. Tych szczątków CASY porozrzucanych w promieniu kilkuset metrów nic nie wymaże ani z mojej, ani z wielu innych ludzi pamięci" - powiedział Klich, wspominając wydarzenia z 23 stycznia 2008 r.

"Tak samo jak wtedy próbuję szukać słów, żeby wyrazić bezkres i rozmiar tej katastrofy. Katastrofy zdarzają się na całym świecie, ale zawsze pozostaje pytanie, czy tak musiało być, czy tak się musiało stać" - mówił Klich.

Zapewnił, że polegli na zawsze pozostaną w pamięci. "Ludzie umierają, ale zostają legendy - powiedział Klich. Przypomniał także, że w ciągu roku, który minął od wypadku, zmienione zostało prawo - tak, by w razie gdyby w przyszłości doszło do podobnych zdarzeń, bliscy poszkodowanych byli objęci najlepszą możliwą opieką.

Prezydent: stratę poniosła cała Rzeczpospolita

Do uczestników obchodów pierwszej rocznicy katastrofy CASY list skierował prezydent Lech Kaczyński. Pismo odczytał Aleksander Szczygło.

Prezydent podkreślił w liście, że wskutek katastrofy "ogromną stratę" poniosły rodziny zmarłych, Wojsko Polskie oraz cała Rzeczpospolita. "Polegli wierni synowie Rzeczypospolitej, w jej służbie gotowi do największych poświęceń. Ludzie, których stawiamy młodemu pokoleniu za wzór. Polegli cenieni oficerowie, szanowani i podziwiani dowódcy, doświadczeni piloci, eksperci w swoich dziedzinach" - napisał prezydent.

Zaznaczył, że "boleje nad tą wielką stratą" jako prezydent i zwierzchnik sił zbrojnych. Wyraził nadzieję, że polegli lotnicy "cieszą się już wieczną nagrodą".

W katastrofie zginęło 20 zawodowych żołnierzy

Samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia w Mirosławcu. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, transportowała uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Samolot dwukrotnie podchodził do lądowania w Mirosławcu; podczas obu prób był zbyt wysoko w stosunku do planowanej ścieżki zniżania. O godz. 19.07 samolot zderzył się z ziemią ok. 1300 metrów od początku drogi startowej i 320 m z lewej strony od jej osi. Spadł na zalesiony teren.

W katastrofie zginęła czteroosobowa załoga: dowódca kpt Robert Kuźma, drugi pilot kpt. Michał Smyczyński, technik pokładowy ppłk Jarosław Haładus, technik załadunku chor. Janusz Adamczyk. Śmierć poniosło 16 oficerów: gen. dyw. pil. Andrzej Andrzejewski, płk dypl. pil. Zdzisław Cieślik, ppłk pil. mgr inż. Robert Maj, ppłk mgr inż. Mirosław Wilczyński, gen. bryg. pil. Jerzy Piłat, ppłk mgr inż. Dariusz Pawlak, ppłk pil. Grzegorz Jułga, mjr pil. mgr inż. Paweł Zdunek, mjr mgr inż. Karol Szmigiel, gen. bryg. pil. Dariusz Maciąg, ppłk mgr inż. Piotr Firlinger, płk mgr inż. Zbigniew Książek, płk pil. mgr inż. Wojciech Maniewski, mjr pil. Leszek Ziemski, mjr mgr inż. Grzegorz Stefaniuk, ppłk mgr Krzysztof Smołucha.



Śledztwo w sprawie katastrofy CASY zostało przedłużone

Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu płk Tadeusz Cieśla poinformował wczoraj, że śledztwo w sprawie katastrofy CASY zostało przedłużone do 24 kwietnia.

Śledztwo toczy się trzytorowo - po pierwsze, w sprawie niewłaściwej organizacji lotów i szkolenia w 13. Eskadrze Lotnictwa Transportowego; po drugie, w sprawie niewłaściwego działania służb organizacji lotów w porcie lotniczym w Mirosławcu oraz centrum operacji powietrznych w Mirosławcu i centrum dowodzenia lotów w Warszawie oraz niewłaściwego, niezgodnego z instrukcjami zachowania załogi w trakcie lotu i doprowadzenia do tej katastrofy postępowania załogi samolotu.

Do tej pory wykonano ekspertyzy z zakresu medycyny sądowej w sprawie identyfikacji zwłok i ekspertyzę sekcji zwłok, przeprowadzono też opinię fonoskopijną - identyfikującą głosy z nagrań w samolocie. Obecnie trwają prace nad ekspertyzą informatyczną.

Prokuratura przedstawiła zarzuty jednej osobie

Prokuratura w ramach tego śledztwa przedstawiła zarzuty jednej osobie. Ppłk. Leszkowi L., byłemu dowódcy 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie, zarzuciła przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków wynikających z faktu pełnienia przez niego służby na stanowisku dowódcy jednostki wojskowej i w następstwie tego sprowadzenie katastrofy lotniczej. Prokuratura nie wyklucza, że w sprawie tej zostaną postawione zarzuty kolejnym osobom.

Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności.

Wśród zaleceń komisji znalazły się zmiana systemu szkolenia dla personelu służby meteorologicznej, usprawnienie nawigacyjnego systemu lądowania ILS na lotnisku w Mirosławcu i szczegółowe określenie jednostek miar przez personel wojskowych portów lotniczych w zależności od urządzeń pokładowych posiadanych przez statki powietrzne.

Komisja wskazuje też na konieczność nadzorowania właściwego doboru załóg do lotów operacyjnych wyszkolonych adekwatnie do warunków i specyfiki zadań. Zalecane jest także doposażenie samolotów CASA C-295 M np. w pokładowe urządzenia rejestrujące tzw. CVR (Cockpit Voice Recorder).

Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.

Według komisji na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.

Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych

Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy. Byli to ówczesny dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa ppłk Leszek Leśniak, kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia por. Adam Bonikowski, kontroler lotniska kpt. Andrzej Koniarz, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu mjr Jędrzej Wójcicki i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych ppłk Marek Sołowianiuk.

W związku z katastrofą wobec 23 żołnierzy złożono wnioski o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych; ich danych nie ujawniono.