Agnieszka Pysz, która w czerwcu zmarła w areszcie śledczym na stołecznym Grochowie, cierpiała na bardzo ciężką i trudną do wykrycia chorobę; przed śmiercią była badana 21 razy - poinformował na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości wiceszef MS Patryk Jaki.

38-letnia Agnieszka Pysz zmarła 7 czerwca w areszcie na warszawskim Grochowie. Wcześniej – jak informowały media, Rzecznik Praw Obywatelskich i posłowie opozycji – wielokrotnie prosiła o pomoc lekarską. O zwołanie posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka w związku z tą sprawą wnioskowali posłowie PO i Nowoczesnej.

Wiceminister sprawiedliwości podkreślił, że kobieta była badana przez lekarzy, również poza aresztem - w sumie 21 razy. - Mamy udokumentowane każde takie badanie – zapewnił wiceszef MS.

Dodał, że ze względu na tajemnicę lekarską nie może podać nazwy choroby, ani jakie badania wykonano kobiecie. - Jest to jednak jedna z najcięższych, najtrudniejszych do wykrycia chorób. Zdarza się też, że na tę chorobę umierają osoby przebywające na wolności. Dlatego też profesjonalni lekarze nie byli w stanie wykryć tej choroby – mówił wiceszef MS.

Według niego Agnieszce Pysz zaproponowano też hospitalizację, jednak odmówiła. - Na to pracownicy Służby Więziennej nie mają żadnego wpływu – zaznaczył wiceminister sprawiedliwości.

Poseł PO Michał Szczerba, uzasadniając wniosek o zwołania posiedzenie komisji przypomniał list, które współosadzone Pysz napisały po jej śmierci do matki kobiety. "Jesteśmy pewne, że gdyby Agnieszce udzielono pomocy, kiedy zaczęła o nią prosić, nie doszłoby do tej tragedii" – cytował jego fragment.

W posiedzeniu komisji biorą również udział: przedstawiciele Służby Więziennej, RPO Adam Bodnar, matka Agnieszki Pysz, Hanna Pysz oraz reprezentująca ją mec. Marita Dybowska-Dubois.