Stany Zjednoczone pożałują wszelkich kroków podjętych przeciw Iranowi, "a my wiemy, jak walczyć z Ameryką" - dodał Gani, cytowany przez agencję Tasnim.
Al-Kuds to zarazem zagraniczne siły ekspedycyjne Gwardii Rewolucyjnej i jej wywiad; sama Gwardia jest potężną machiną bezpieczeństwa, która kontroluje wiele sektorów irańskiej gospodarki, ma też kolosalne wpływy polityczne - przypomina Reuters.
Trump ma ogłosić w piątek, że nie poświadcza, iż Iran wywiązuje się z międzynarodowej umowy nuklearnej zawartej z sześcioma światowymi mocarstwami w 2015 roku; jak podał piątkowy "Wall Street Journal", oczekuje się, że udzieli on Teheranowi reprymendy za testy rakietowe i wspieranie grup zbrojnych.
Odmowa potwierdzenia, iż Iran przestrzega porozumienia, nie oznacza jednak, że USA się z niego wycofają, choć zerwanie tego układu z Teheranem było sztandarową obietnicą wyborczą Trumpa.
Krytykował on od dawna umowę wynegocjowaną za prezydentury Baracka Obamy; według źródeł w Białym Domu ogłaszając swą decyzję przedstawi również plany zwalczania programu rakietowego Iranu i neutralizacji poparcia, jakiego ten kraj udziela libańskiemu Hezbollahowi oraz innym grupom zbrojnym na Bliskim Wschodzie.
Jest bardzo prawdopodobne, że Trump poleci wpisanie Gwardii Rewolucyjnej na listę organizacji terrorystycznych. Ten temat był przedmiotem wewnętrznych debat w administracji, a Iran groził "miażdżącą reakcją", jeśli USA zdecydują się na taki krok.
Rzecznik irańskiego resortu spraw zagranicznych Bohram Kasemi powiedział w piątek, że jego kraj "odpowie zdecydowanie na jakiekolwiek kroki przeciw jego siłom zbrojnym, z Gwardią Rewolucyjną włącznie".
W niedzielę dowódca Gwardii generał Mohammad Ali Dżafari po raz kolejny ostrzegł USA, że jeśli nałożą kolejne sankcje na Teheran, będą musiały przenieść swe bazy w regionie "dwa tysiące kilometrów od irańskiej granicy, gdyż taki jest zasięg irańskich rakiet".